Euro 2012. Koniec zgrupowania w Lienz, drużyna gotowa

Mecz ze Słowacją to czwarte z rzędu spotkanie polskiej reprezentacji bez utarty gola i druga wygrana 1:0. Oby tak z Grecją ósmego czerwca na inaugurację Euro

- To był dla mnie najgorszy mecz w życiu. Przez 90 minut trząsłem się, żeby nikomu nic się nie stało - mówił Franciszek Smuda po meczu w Klagenfurcie. W sobotę, chwilę przed godziną 19, selekcjoner mógł głęboko odetchnąć. Nikt z jego filarów nie ucierpiał i z Lienz kadra wyjeżdża z gotową jedenastką na pierwszy mecz mistrzostw Europy.

Kontuzja wyeliminowała jedynie bramkarza Łukasza Fabiańskiego. Zastąpi go Grzegorz Sandomierski z Genku, ale od początku było jasne, że numerem jeden jest Wojciech Szczęsny, a numerem dwa - Przemysław Tytoń.

W niedzielę, z 26-osobowego składu, selekcjoner skreślił dwóch środkowych obrońców: Kamila Glika z Torino i Tomasza Jodłowca z Polonii oraz napastnika Legii Michała Kucharczyka. Żaden z nich nie miał szansy na grę podczas Euro.

Drużyna Smudy urodziła się w bólach.

W największych defensywa. Jej filarem jest Łukasz Piszczek z Dortmundu, na środku wzorowo spisuje się prawy obrońca Anderlechtu Marcin Wasilewski. Ale już drugi stoper Damien Perquis nie grał w piłkę od trzeciego marca, gdy złamał łokieć. Lewy obrońca Sebastian Boenisch dopiero w sobotę spędził swoje pierwsze pełne 90 minut na boisku od września 2010 roku.

Kwartet na Euro dopiero przeciwko Słowacji zagrał ze sobą cały mecz. Wcześniej, w koszulce z orzełkiem, przebywali na boisku razem przez pięć minut lutowego sparingu z Portugalią. Ciężko ich ocenić na podstawie sobotniego spotkania. Rywale - bez skrzydłowych Stocha i Weissa - nie zmusili Polaków do rozpaczliwej obrony. Jeśli obrońcy popełniali błędy, świetnymi interwencjami naprawiał je bramkarz. Przeciwko Grecji może być podobnie - rywal jest groźny, ale głównie w kontrach i stałych fragmentach. Raczej oddaje piłkę przeciwnikowi i czyha na okazję.

Zwycięski gol ze Słowacją padł po akcji Piszczka i Perquisa. 27-letni obrońca Dortmundu pokazał, że w reprezentacji - tak jak w Borussii - zaczyna obowiązywać hasło "nic o nas bez nas". Zaliczył pierwszą asystę w kadrze, Perquis zdobył pierwszego gola w szóstym występie z orzełkiem. Po golu cieszył się głaszcząc łokieć, jakby chciał pokazać, że po kontuzji ani śladu.

Zobacz wideo

- Damien pokazał charakter, to fantastyczny chłopak. W walce z urazem nie poddał się. Kiedy tylko jest zdrowy, drużynie jest potrzebny - komplementował Perquisa trener Smuda.

Piłkarz Sochaux zagrał pierwszy mecz od marca, ale Boenisch na pełne 90 minut czekał jeszcze dłużej. Wydaje się, że wywalczył miejsce na lewej obronie kosztem Jakuba Wawrzyniaka, który do zgrupowania w Austrii grał w ośmiu kolejnych meczach kadry. Smuda jest lojalny wobec Boenischa, którego namówił do gry w reprezentacji.

- Sebastian przepracował zgrupowanie, jest wybiegany i przygotowany fizycznie. Kuba miał problem z mięśniem, ale się wyleczył i teraz walczy o miejsce - mówił Smuda. Wydaje się, że ta pozycja będzie piętą achillesową reprezentacji na Euro. Boenisch jest wyraźnie ociężały.

Im jednak bliżej ofensywy, tym łatwiej o optymizm i nadzieję na gole. Od trzech poprzednich drużyn, które w XXI wieku uczestniczyły w wielkich turniejach, zespół Smudy ma zdecydowanie większy potencjał z przodu.

Na mundialach w Korei i Niemczech Polacy trafiali do siatki na otarcie łez czyli w trzecich meczach, które nie miały znaczenia, bo zespół wcześniej tracił szanse na awans. Euro 2008 kadra pożegnała z jednym golem, Rogera Guerreiro - i to ze spalonego.

Wtedy nie było zawodników klasy Błaszczykowskiego, Rybusa i Lewandowskiego. Nie było też Obraniaka, który ma umiejętności i technikę, wystarczającą by lwspółpracować z duetem Borussii. Przeciwko Słowacji nie bardzo rozumiał się z Lewandowskim i as atutowy rzadko dostawał piłkę. - Podań było mało, musimy nad tym pracować - przyznał Lewandowski.

W poniedziałek kadra przyjeżdża do Warszawy, piłkarze dostaną dwa dni wolnego. 31 maja po południu zbiorą się w hotelu Hyatt, dwa dni później zagrają sparing z Andorrą i rozpocznie się finałowe odliczanie do pierwszego meczu na Euro z Grecją. To solidny rywal, ale nie prezentuje klasy Włoch, Francji czy Portugalii.

Polscy piłkarze mają świadomość, że szansa na sukces jest niepowtarzalna. Z takim przeświadczeniem wrócili do kraju. Czas, by sprostali oczekiwaniom.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA