Tak się kibicuje! Trybuna Kibica otwarta dla wszystkich
Jak podały niemieckie media Sławomir Peszko trafił w sobotnią noc na izbę wytrzeźwień po kłótni z taksówkarzem. W rozmowie z portalem Interia.pl Franciszek Smuda zdradził, że Peszce miał towarzyszyć inny reprezentant Marcin Wasilewski i zapowiedział, że nie powoła obu piłkarzy na Euro 2012. Później jednak dyrektor kadry ds. kontaktów z mediami Tomasz Rząsa stwierdził na łamach Onetu , że żadna decyzja jeszcze nie zapadła.
Cała sytuacja mocno zaskoczyła dziennikarza "Gazety Wyborczej" i Sport.pl Przemysława Iwańczyka. "To Smuda jest tu szefem - pomyślałem. Skoro podjął takie decyzje, nawet kosztem osłabienia reprezentacyjnej i tak już poszarpanej obrony, widać miał ku temu podstawy. Jeśli jednak dyrektor Rząsa jego decyzję anulował, rozumiem, że rządzący kadrą (bo już chyba nie sam Smuda) są w stanie podważyć autorytet trenera do reszty " - czytamy na jego blogu .
Iwańczyk zwraca też uwagę na silne menedżerskie lobby, które - choć nie jest to powiedziane wprost - może mieć wpływ na finał afery. "Jest w tym wszystkim i menedżer Peszki, Andrzej Grajewski, który w niedzielę odradzał pisanie o Peszce, bo prawda jest w 100 proc. inna. Ostrzegał mnie, że jeśli o wybrykach jego piłkarza poinformujemy, nie zawaha się wytaczać procesów sądowych. (...) Dodajmy, że Grajewski to dobry znajomy Smudy, więc i jemu pewnie wytoczył tyradę w obronie interesów swojego klienta" - pisze Iwańczyk.
"Niestety, sprawa Peszki i Wasilewskiego, decyzje Smudy oraz szybka riposta jego współpracowników, a także silne menedżerskie lobby są kolejnym dowodem na to, że reprezentacja Polski to totalne bezhołowie" - kończy dziennikarz.
Czytaj cały wpis Przemysława Iwańczyka