Ligowy alfabet

Arcymistrzowie - Śląsk Wrocław, polski Bayern - oczywiści Radomsko, korupcja - miało jej podobno nie być. Te i inne hasła w naszym poligowym alfabecie.

Ligowy alfabet

Arcymistrzowie - Śląsk Wrocław, polski Bayern - oczywiści Radomsko, korupcja - miało jej podobno nie być. Te i inne hasła w naszym poligowym alfabecie.

Arcymistrzowie

Mistrzem Polski jest Legia, ale w tym sezonie tylko jeden zespół zdołał dwukrotnie z nią wygrać. Sztuka ta udała się... Śląskowi Wrocław.

- Gdy jesienią wygraliśmy na Łazienkowskiej 4:3, na konferencji prasowej Okuka cicho siedział obok mnie, a wszyscy byli przekonani, że to już koniec tego trenera - opowiadał niedawno były czeski szkoleniowiec Śląska Petr Nemec. - Ale piłka jest przewrotna. Później wszystko się zmieniło, zwolniony zostałem ja, a nie Okuka, Legia została mistrzem, a Śląsk spadł.

Bankrut

Od lat jedno z najczęściej używanych słów w naszym futbolu. Wiele klubów od dawna ma zbankrutować, ale jakoś nie może. Trochę trudne to do wytłumaczenia. Bo z czego żyją piłkarze takich zespołów, jeśli są one zadłużone na kilka milionów złotych? Chyba, że czasami premie za przegrane mecze płacą im prezesi innych klubów.

Bayern Radomsko

Czyli wielka klapa. Byli zawodnicy Bayernu Monachium - Wojciechowski i Banaczek, Bayeru Leverkusen - Matysek, a także Moskalewicz z Wisły i Bojarski z Legii mieli sprawić, że Radomsko bez problemów utrzyma się w lidze. Początkowo nikomu nie przeszkadzało, że nowi gwiazdorzy nie za bardzo wiedzieli, w jakim grają klubie, konsekwentnie powtarzając, że podpisali kontrakt z Radomiakiem. A z upływem czasu można było zauważyć, że piłkarska armia zaciężna na boisku wcale nie zamierza "umierać za Radomsko". RKS jest o krok od kompromitacji, w pierwszym meczu barażowym przegrał 0:2 ze Szczakowianką Jaworzno.

Przed rundą rewanżową prezes RKS-u Tadeusz Dąbrowski był bardzo dumny z tego, że dziennikarze nazwali go królem okresu transferowego. Za kilkanaście godzin Dąbrowski może się boleśnie przekonać, że od wielkości do śmieszności tylko jeden krok.

Cymanek Janusz

Franz Beckenbauer wrocławskiej piłki. Dla niezorientowanych: prezes Śląska przed trzema laty zapowiedział zbudowanie w stolicy Dolnego Śląska - jak się wyraził - wrocławskiego Bayernu. W biznesplanie pokazanym na prezentacji projektu przed trzema laty Cymanek zaplanował na sezon 2001/02... walkę o Ligę Mistrzów.

Drzymała Zbigniew

Dwóch Drzymałów było w Polsce, o których głośno. Pierwszy to Michał, chłop wielkopolski, który przed z górą stu laty w konia zrobił zaborcę pruskiego i nie mogąc zamieszkać tam, gdzie chciał, zamieszkał w wozie cyrkowym. Drugi to Zbigniew, producent tapicerki samochodowej. Obaj mają wiele wspólnego. Zbigniew też pochodzi z Wielkopolski. Też zrobił w konia, ale nie zaborcę, lecz własnych ziomków i piłkarską Polskę. Najpierw zainwestował olbrzymie pieniądze w drużynę piłkarską z Grodziska i wszyscy myśleli, że powalczy o podium. Tymczasem nawet nie awansował do grupy mistrzowskiej. W zimie dokupił więc kolejnych zawodników i wszyscy myśleli, że "rozwali" grupę spadkową. Ledwie się utrzymał. Zawodnicy, którzy przez klub Drzymały się przewinęli i wysłuchali tyrad prezesa Zbigniewa po przegranych meczach grodziskiej drużyny, dostrzegają jeszcze inne jego podobieństwa do przedwiekowego Michała - klub Zbigniewa także ma coś z wozu cyrkowego, a poza tym Michał chyba wiedział tyle samo o futbolu.

Dziewięć

Tylu piłkarzy Śląska Wrocław poradziło sobie na wyjeździe z jedenastką Zagłębia Lubin i wygrało 2:1. W trakcie tego pojedynku sędzia pokazał 15 żółtych kartek, dwie czerwone i podyktował kontrowersyjny rzut karny dla gości. W derbach Dolnego Śląska nie zabrakło też przepychanek i bójki bokserskiej pomiędzy zawodnikami. - Na boisku nie ma przyjaciół - skomentował tę sytuację później jeden z zawodników. Gdy wielu obserwatorów polskiej ligi doszukiwało się podtekstów w wyniku tego pojedynku, część piłkarzy Zagłębia broniłą się, samokrytycznie mówiąc: - Nie puściliśmy Śląskowi meczu. Po prostu zgłupieliśmy i zagotowaliśmy się.

Gwiazdka

Maciej Żurawski. W polskiej lidze pojęcie piłkarskiej gwiazdy jest trochę abstrakcyjne. Kiedyś chodziło się na mecze ligowe, aby zobaczyć w akcji Lubańskiego, Deynę, Bońka czy Okońskiego. To były prawdziwe gwiazdy futbolu. Dziś tak naprawdę w Polsce praktycznie nie ma piłkarza, który swoją grą mógłby przyciągnąć na stadiony tłumy kibiców. Chyba najbliższy tego jest napastnik Wisły Żurawski - skuteczny, widowiskowy, inteligentny w grze. Ale jeden Żurawski to za mało.

Kaczmarek Bogusław

Do tej pory "Bobo" słynął z tego, że z niższych lig wyławiał utalentowanych graczy, którzy później robili ciekawe kariery. Sprawdził się również jako menędżer z darem przekonywania, bo sprzedać przeciętnego bramkarza Zbigniewa Małkowskiego do sławnego Feyenoordu Rotterdam to była wielka sztuka. Jako szkoleniowiec, pracując w biednych klubach - Stomilu czy Katowicach - potrafił zrobić coś z niczego. Gdy wreszcie trafił do bogatego i świetnie zorganizowanego Groclinu, dokonał rzeczy niebywałej - nie osiągnął nic, mając do dyspozycji wszystko. Utrzymanie zespołu w lidze chwały mu wcale nie przynosi, bo to wstyd, aby tak mocny personalnie klub rozpaczliwie bronił się przed spadkiem.

Korupcja

Po reformie rozgrywek miało jej nie być. Ale była. Najpierw pomocnik Radomska Mirosław Kalita przyznał w "Gazecie", że on i jego koledzy czekają na propozycje od zespołów Ruchu i Śląska, które walczyły o awans do grupy mistrzowskiej, a RKS za odpowiednie pieniądze był gotowy "pomóc" awansować jednym lub drugim. Później, gdy walka o byt weszła w decydującą fazę, nieoficjalnie przekazywano sobie informacje, że pewien mocny finansowo klub kupuje zwycięstwa, aby uniknąć degradacji.

- Wiem, że trzech albo czterech zawodników sprzedało mi mecz. Ale co mogłem zrobić, skoro nie złapałem ich za rękę - przyznał niedawno jeden z pierwszoligowych szkoleniowców, proszący o anonimowość.

Objawienie

Krzysztof Gajtkowski (GKS Katowice) - Jeszcze w zimie wielu kibiców podśmiewało się z trenera Janusza Białka. Szkoleniowiec Katowic zapytany podczas czatu internetowego, czy kogoś ze swoich podopiecznych poleciłby selekcjonerowi kadry Jerzemu Engelowi, z przekonaniem odpowiedział: Gajtkowskiego!

Wiosna pokazała, że Białek miał rację. Gajtkowski imponował skutecznością, szybkością i na pewno wybijał się na tle większości bezbarwnych graczy naszej ligi.

Teraz najpewniej pożegna się z Katowicami. Prezes Dziurowicz junior musi wreszcie zdobyć nowe pieniądze, aby opłacić rachunki za wodę czy światło i raczej sprzeda Gajtkowskiego.

Rozczarowanie

Igor Sypniewski (Wisła Kraków) - Miał wzmocnić atak krakowskiego zespołu i niszczyć rywali, ale zniszczył siebie. Na boisku znacznie efektowniej kłócił się z sędziami, niż grał. W końcu w dziwnych i tajemniczych okolicznościach w trakcie sezonu zniknął z Krakowa. Zamiast stać się piłkarskim idolem, został antybohaterem bulwarowych tekstów, w których przewijały się wątki alkoholowe i problemy rodzinne.

Terlecki Maciej

Po czym zorientować się, że danego zawodnika stać na wiele. W przypadku Maćka po wgłębieniach w murawie zostawianych przez buty piłkarskie, kiedy biegnie. Wgłębienia były mniejsze niż rok temu. Znak, że mniejsza też pupa Maćkowa.

Terlecki wiosną właściwie sam ciągnął wózek zwany Stomilem Olsztyn. Nie jego wina, że nie uciągnął. Zespół olsztyński był jak orkiestra przeszkadzajek z jednym dużym bębnem. Tak jak przed rokiem Maciek pokazał, że mając trochę talentu, grać w polskiej ekstraklasie można nawet z dużą nadwagą, tak wiosną udowodnił, że jak się jej (tej nadwagi) pozbędzie, można nawet aspirować do roli jednej z gwiazd ekstraklasy. Dla kibiców ważne jest też to, że chyba Terlecki trochę wreszcie wydoroślał. W głowie piłka, a nie głupoty. Nie powinien mieć problemu ze znalezieniem miejsca pracy w I lidze w nowym sezonie.

Murawa na stadionie Stomilu Olsztyn

"To nie sochy naszą sławną ziemię orały...

Nasza ziemię rozkopały końskie kopyta (...)"

Michaił Szołochow, zanim wziął się za "Cichy Don", musiał wcześniej odwiedzić stadion Stomilu.

Jan Tomaszewski (kiedyś bramkarz, dziś komentator)

Don Kichot polskiego futbolu. Zatrzymał Anglię, ale Adama Matyska się nie udało. Były bramkarz Bayeru Leverkusen pojedzie na mundial. Jan, zwany też Tomkiem, samotny rycerz bez skazy, ma więcej wiatraków do pokonania - walczy z korupcją w polskiej piłce, chce stanowić prawo i unieważniać mecze w ekstraklasie. I tylko ministrowie w rządzie Leszka Millera mu się podobają.

Liga+ (magazyn ligi polskiej w Canal+)

Ktoś kiedyś powiedział, że nawet ciszę można sprzedać na płycie kompaktowej. Zespół The Beatles chciał nagrać chrapanie Ringo Stara, wydać je na krążku i też tym pohandlować. Bo jak głosi stara maksyma - wszystko można sprzedać, bo wszystko zależy od reklamy i opakowania. Opakowanie polskiej ekstraklasy przez kolegów z Canal+ jest na tyle dobre, by sprzedać nawet chrapanie Wita Żelazko, co dopiero mecze z Radomska czy Olsztyna. I tylko szkoda, że dziennikarze od czasu do czasu na poziom tych spotkań nie ponarzekają. No ale cóż, jak sami się nieoficjalnie przyznają - taki prikaz.

Sibik Paweł (pomocnik Odry Wodzisław, reprezentant Polski)

Był półmrok, syczał prysznic, pod prysznicem kąpał się "Ajwen". Strugi wody spływały po jego opalonym od ciągłego siedzenia na ławie ciele. Nagle kotara się rozsunęła. Dłoń z nożem. Szybkie ruchy. "Ajwen" padł, krew spływała wraz ze strugami wody. Cicho, spokojnie morderca Paweł S. wymknął się z łazienki. "Ajwen", zanim stracił przytomność, wykonał telefon. Ale czy dzwonił na policję, po karetkę, czy do przyjaciela, tego nie wiadomo.Już po chwili jednak na miejscu był zespół detektywów Piotr Ś. Tomasz W. i Jacek B. Zabezpieczyli ślady, ale nie chciało im się szukać mordercy. Za dużo roboty, a poza tym nie wiedzieli, czy się opłaca. Zadzwonili więc do Stwórcy, by uratował "Ajwena". Ale czy to się uda?

Cięcie!

PS Fragment niedokończonego scenariusza Alfreda Hitchcocka "Psychoza II". Nad produkcją zastanawia się Jerzy E.

Copyright © Agora SA