Drużyna z Olsztyna co roku była kandydatem do spadku. Zawsze jednak, cudem, bo cudem, ale się ratowała. Rok temu w rzutach karnych, po remisach 0:0 w dwóch meczach barażowych. Przyczyn spadku jest wiele.
SPORTOWA: brak napastników i bardzo mało strzelonych goli.
POZASPORTOWA: po co w klubie zatrudniano ludzi z Dolnego Śląska? Po co dyrektorem zostawał Daniel Dyluś, a trenerem Jerzy Fiutowski? Skutki ich działalności są widoczne, a co po nich? Nie wiadomo, czy klub będzie stać na start choćby w II lidze, czy następnego sezonu nie zaczną w III. A obaj panowie wrócą w rodzinne strony i o Stomilu zapomną. Być może już niedługo I-ligowa piłkarska mapa Polski kończyć się będzie na Warszawie. Bo na wschodzie nie ma już ekstraklasy, a na północy została tylko Pogoń.
Pożegnanie Śląska jest bardzo, bardzo przykre, ale jak najbardziej zasłużone. Zespół nie podniósł się po fatalnej historii na jesieni, kiedy to gol Mariusza Śrutwy - w doliczonym czasie, z kontrowersyjnego karnego - dał awans do ósemki Ruchowi, a Śląsk zepchnął do walki - jak się okazało - nieskutecznej o utrzymanie. We Wrocławiu stało się chyba to samo, co w Olsztynie. Brak "armat", mało goli, sporo porażek u siebie - i II liga znowu na Oporowskiej. O przyczynach pozasportowych nie warto za dużo pisać. Podobno sięgają poprzedniego sezonu. Ktoś się z kimś umówił przeciwko komuś. W grupie umawiających się był podobno Śląsk. Kiedy jednak przyszło do składki umawiających się, Śląsk powiedział, że zapłaci, ale później. Nie zapłacił do dziś. Ale to tylko plotki. Nie wiadomo, czy z ziarenkiem prawdy, czy bez. A czym - sportowym - może poszczycić się klub z Wrocławia? Jako jedyny zabrał punkty mistrzowi Polski - Legii. Wygrał z nią i we Wrocławiu (1:0), i w Warszawie (4:3).
Jedyną pociechą jest to, że i w Olsztynie, i we Wrocławiu ostatni w tym roku pierwszoligowy mecz obejrzało prawie po dziesięć tysięcy widzów. Wszyscy weszli za darmo. Nie wiadomo, kiedy znowu będą mieli okazję - za pieniądze lub bez nich.
Piłkarze Orlenu znowu - po roku nieobecności - wracają do I ligi. Wahadłowo zmieniają się ze Śląskiem Wrocław. W klubie ma być rewolucja, nie tylko kadrowa. Po pierwsze, ma zostać zmieniona nazwa - zespół, jak przed laty, ma nazywać się Wisła Płock bądź Wisła-Orlen (bardziej prawdopodobne). Po drugie, ma powstać nowy zespół. Oby budowany już nie w oparciu o Litwinów sprowadzanych dzięki znajomościom w tym kraju prezesa Krzysztofa Dmoszyńskiego. W Płocku jest paru młodych zawodników, m.in. mistrzowie Europy z reprezentacji Michała Globisza.