Po klęsce Milanu. Na Gattuso już nie wolno liczyć...

To były najszczęśliwsze derby dla Interu od 1974 roku. To były najsmutniejsze derby dla Gennaro Gattuso w życiu. W derby Mediolanu Milan poległ z Interem Mediolan 0:4.

Najpierw małym arcydziełem pracy zespołowej zachwycił Inter Mediolan - już odrestaurowany po utracie magicznego Zlatana Ibrahimovicia, uzupełniony klasowymi graczami w każdej formacji. Efektowną kombinację podań zwieńczył argentyńsko-brazylijski duet wzięty z Genoi - Diego Milito (asysta) oraz Thiago Motta (gol).

A potem bohaterem - tragicznym - został Gennaro Gattuso.

Najpierw sfaulował pędzącego w polu karnym Samuela Eto'o i sprowokował rzut karny. Już wtedy zasłużył na czerwoną kartkę. Dostał żółtą. Inter podwyższył na 2:0.

Następnie biegający ze skręconą kostką Gattuso poprosił o zmianę. On zasłynął meczami, w których mimo poważnych kontuzji - np. naderwania więzadeł - wytrzymywał do ostatniego gwizdka. W sobotę nie dał rady. Podtruchtał do ławki rezerwowych, ale musiał wytrwać jeszcze chwilę. Clarence Seedorf dopiero zdejmował dres, by założyć koszulkę, rozmasować łydkę i poprawić getry.

Sfrustrowany i obolały Gattuso musiał wrócić na boisko. Rozjuszony wszedł wślizgiem w nogi debiutującego w lidze włoskiej Wesleya Sneijdera. Popełnił bezsensowny faul w środku boiska, ostatecznie przesądzając o klęsce.

Jeśli Milanowi nie wolno już liczyć na niezniszczalnego, niezmordowanego i uwielbianego przez fanów Gattuso, to na kogo? Włoski mistrz świata tydzień temu obchodził jubileusz - zagrał dla klubu po raz 400. - ale po wyleczeniu wiosną kontuzji ani razu nie wypadł dobrze.

Po jego zejściu do szatni trwało już tylko obijanie bezbronnego Milanu. Skrócić tortury postanowił chyba nawet sędzia, który nie doliczył do drugiej połowy, co zwłaszcza w Serie A prawie się nie zdarza, ani sekundy.

Gospodarze zapłacili za beznadziejny występ zgrai antybohaterów - wycofanego i statycznego Ronaldinho, wyzutego z energii Jankulovskiego, niezainteresowanych defensywą pomocników, tymczasem bohaterów Interu wystarczyłoby na długą defiladę. Jeśli derby Mediolanu nie były przede wszystkim świadectwem słabości lokalnych rywali, jeśli obrońcy tytułu utrzymają formę, to znaczy, że trener José Mourinho w wakacje zbudował zupełnie nową jakość. Drużynę, w której wszyscy biegają i współpracują ze sobą, pchają się do dźwignięcia odpowiedzialności, a podania wymieniają po ziemi. To rewolucyjna zmiana stylu, w minionych sezonach Inter metody na wygrywanie stosował dwie - podać do Ibrahimovicia i czekać, co Szwed wyczaruje, lub kopnąć piłkę bardzo wysoko i wykorzystać gabaryty swoich drągali.

Poprzedniego lata Mourinho na rynku transferowym głównie chybiał, teraz - znów: oceniając start sezonu - oddawał strzały wyłącznie celne. Fantastyczny duet napastników tworzyli na San Siro ruchliwi Milito i Eto'o, przywódcą drugiej linii był Thiago Motta, defensywą kierował Lucio. Świetnie zagrał nawet ściągnięty w piątek z Realu Madryt Sneijder, który na stadion przyjechał niemal prosto z lotniska.

Rozanielony portugalski trener z niespotykanym u niego miłosierdziem potraktował swego kolegę po fachu z Milanu. Nowicjusza Leonardo pocieszał, przypominał, że on również jeszcze przed chwilą - po porażce z Lazio w Superpucharze Włoch i remisowym ligowym falstarcie z Bari - był poddawany zmasowanej krytyce.

Przebieg derbów dopisał epilog do transferowego lata, podczas którego Inter zyskami ze sprzedaży Ibrahimovicia do Barcelony sfinansował obfite zakupy, a Milan zyski ze sprzedaży Kaki i Gourcuffa przeznaczył na łatanie dziury budżetowej. Oszczędzał, choć bardziej niż sąsiedzi z San Siro ich potrzebował. Milan dysponuje rozpaczliwie wątłymi rezerwami i jego kłopoty mogą się rozpocząć, dopiero gdy kilku piłkarzy skoszą kontuzje. Rozwiązywał będzie je Leonardo, który przed sezonem pędził na ekspresowe kursy dokształcające, żeby usiąść na ławce z jakimkolwiek papierkiem.

Brazylijski trener wziął po meczu winę na siebie - bo za późno zaordynował zmianę Gattuso, bo w ogóle wystawił nieczującego się dobrze piłkarza. I rzeczywiście, jeszcze niedawno, kiedy personalne wybory dyktowały wyniki testów MilanLab, wypuszczanie na boisko ludzi niedomagających fizycznie było w tym klubie nie do pomyślenia.

Silvio Berlusconi, który przestał inwestować w klub i nawołuje do stawiania na młodych, opuścił trybuny na długo przed końcem meczu. Potem zszedł do szatni, by piłkarzy podtrzymać na duchu, co ostatnio wchodzi mu w nawyk. Kiedy wrócił i stanął przed kamerami, pouczył trenera, jak ten powinien był ustawić drużynę, choć zarazem zaznaczył, że nie jest na podwładnego wściekły.

Milan czeka prawdopodobnie zajadła walka, by awansować do następnej edycji Ligi Mistrzów, Inter chce zwyciężać w obecnej. Mourinho nie może się doczekać wrześniowego szlagieru z broniącą trofeum Barceloną.

Liczby

35

lat minęło od derbów wygranych przez Inter czterema goli

99

lat minęło od derbów wygranych przez Inter wyżej, bo pięcioma golami

8

lat minęło od najwyższego derbowego zwycięstwa. W 2001 roku Milan wygrał 6:0.

Czytaj też czytaj relację z meczu ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA