Roger: Olympiakos? Zobaczyli świetny mecz ?
Jakub Błaszczykowski: (śmiech) Bez przesady. Nieważne, co zrobił pojedynczy piłkarz, ale ważne jest zwycięstwo. O to nam chodziło, bo ostatnio atmosfera wokół kadry była nieciekawa. Dobrze, że potrafiliśmy się podnieść. Dziś jest czas na radość. Krótką. W niedzielę po południu zaczynamy myśleć o Słowakach.
- Tak się złożyło. Za pierwszym razem mocno trzymałem się na nogach, nie chciałem dać się przewrócić. Dobrze, że sędzia nie gwizdnął faulu, a miał powody. Najważniejszy był efekt końcowy, czyli gol. Ale cieszyć może gra nas wszystkich. Wyglądała bardzo dobrze. Czesi też się starali, to naprawdę mocny zespół. Przeważyła nasza determinacja, wydawało mi się, że to my bardziej chcieliśmy zwyciężyć.
- Przed meczem myślałem, że jeśli będę z nim jeden na jednego, to strzelę właśnie dokładnie tak, jak strzeliłem. "Podcinką" z prawej nogi zewnętrzną częścią stopy. Czeski bramkarz w takich sytuacjach szybko kładzie się na ziemi. Tym razem zrobił to samo. To coś niesamowitego strzelić gola na Stadionie Śląskim dla reprezentacji. Dla takich chwil haruje się na treningach.
- Teraz też muszę trochę tonować te pochwały. Naprawdę spokojnie do wszystkiego podchodzę. Meczów nie wygrywa jeden zawodnik. Dziś też wygrała drużyna.
- Po spotkaniach ze Słowenią i z San Marino apelowałem o spokój. Teraz też proszę, by nie popadać w samozachwyt. To początek drogi, jesteśmy liderem. Cieszmy się, ale do awansu daleko. Jeśli się uda, zapomnimy o słabej grze ze Słowenią i z San Marino. Pojedyncze mecze nie będą się liczyć, znaczenie ma tylko efekt końcowy.
- Faworyci nie mają patentu na wygrywanie, ci słabsi muszą tylko wierzyć. Dziś byliśmy teoretycznie słabsi, ale praktyka pokazała co innego. Wygraliśmy zasłużenie. Szkoda gola straconego w końcówce, ale gdybyśmy stracili drugiego, byłaby to niesprawiedliwość.
- Nie wiem. Ale jak go znam, na pewno ma "szpileczkę", którą wbije w plecy. Po to, bym nie poczuł się za pewnie. Wszyscy musimy zachować przytomność umysłu.
- Oceny pojedynczych zawodników nie mają sensu. To nie ja byłem od kogoś lepszy, ale Polska była lepsza od Czech.
- Przeżyłem małe déja vu. Życzyłbym sobie, żeby już do końca było tak jak wtedy. Czyli skończmy rywalizację jako zwycięzcy grupy.
- Proszę o następne pytanie. W Dortmundzie czuję się dobrze, ale tak naprawdę rozegrałem tam dopiero kilka fajnych meczów, bo wcześniej leczyłem kontuzje.