Po końcowym gwizdku sędziego świętujący zwycięstwo zawodnicy Odry - Artur Kościuk, Ariel Jakubowski i Marek Saganowski - urządzili prowokację, zdejmując koszulki Odry. Pod nimi mieli inne, z nazwą ŁKS - klubu, w którym występowali przez kilka sezonów (kibice obu drużyn nie darzą się sympatią). Szalikowcy Widzewa, którzy już wychodzili ze stadionu, sforsowali ogrodzenie, zdążyli rozerwać tunel łączący boisko z budynkiem klubowym i próbowali dostać się do szatni Odry. Policjanci w ostatniej chwili uratowali piłkarzy z Wodzisławia.
Działacze Widzewa zapowiedzieli już, że wystąpią do PZPN o ukaranie zawodników Odry. - Przez nieodpowiedzialne zachowanie mogło dojść do tragedii - uważa Jacek Dzieniakowski, prezes Widzewa.
Zaskoczony bezmyślnością graczy z Wodzisławia był także sędzia meczu Jacek Granat. - Nie chcę nawet myśleć, jak mogłoby się to wszystko skończyć - mówi arbiter.
Kościuk, Saganowski i Jakubowski mogą spodziewać się kary finansowej lub nawet zawieszenia. Od 1 lipca obowiązuje bowiem przepis FIFA, według którego piłkarze nie mogą pokazywać koszulek z napisami prowokującymi przeciwnika lub kibiców.