Prasa o porażce z Armenia: Kompromitacja Polaków

- Strata punktów może znacznie skomplikować drogę zespołu Leo Beenhakkera do Euro 2008 - pisze polska prasa po porażce 0:1 z Armenią w Erywaniu.

"Rzeczpospolita": Przegrana zmienia sytuację Polski

- Każdy, kto widział sobotni mecz z Azerbejdżanem i marcowe spotkanie z Armenią w Kielcach (tylko 1:0, z dużym trudem), a nie jest kibicem ślepo wierzącym w nadprzyrodzone możliwości Leo Beenhakkera, musiał się liczyć z kłopotami w Erewanie. Było jeszcze gorzej. Artur Boruc przepuścił jeden strzał i to się zdarza. Ale był to strzał z rzutu wolnego, z odległości ok. 25 metrów, a piłka poleciała tam, gdzie się jej można było spodziewać. Dużą część winy Boruc powinien wziąć na siebie, ale on był jednym z 14 piłkarzy. Co zrobili jego koledzy, żeby wygrać? - pyta w komentarzu na łamach "RZ" Stefan Szczepłek.

- Przegrana zmienia sytuację Polski. Różnice punktowe się zmniejszą, a walka będzie trwała do końca. Gorsze jest to, że porażka w Erewanie to nie tylko strata planowanych punktów przez piłkarzy, ale też znacznie osłabiony optymizm i wiara kibiców. Już nie będzie tak, jak było. Jeśli ktoś myślał, że przyjazd jednego znanego trenera z Holandii jest panaceum na polski futbol, to po okresie błogiej nieświadomości będzie się musiał zastanowić. Trener jest bardzo dobry, ale to nie on gra - dodaje Szczepłek.

"Super Express": Mecz z Armenią przegrał Beenhakker

Kto przegrał mecz z Armenią? Trener Leo Beenhakker! I wcale nie jest to z mojej strony nagonka na Holendra. Po prostu z Ormianami popełnił dwa poważne błędy - mówi na łamach "SE" były bramkarz Jan Tomaszewski

- Po pierwsze: graliśmy pressingiem na całym boisku, a tak nie wolno, bo to samobójstwo. Taki Marek Saganowski biegał jak chart, zasuwał jak samochodzik od jednego rywala do drugiego i jak już miał bramkową sytuację, to się potknął. Dlaczego? Bo nie miał siły, bo już rękawami oddychał po półgodzinie gry!

Po drugie: przepraszam, a z kim my graliśmy? Z Brazylią czy Portugalią? Chyba tak, bo w Erewanie mieliśmy aż sześciu obrońców. Armenia w rankingach jest bardzo daleko i nie było sensu wystawiać dwóch defensywnych pomocników!

Ponadto Beenhakker przeprowadził też katastrofalne zmiany. Zupełnie się pogubił w momencie kontuzji Bąka. Zamiast zmienić ustawienie i wpuścić na przykład Rasiaka, Holender wprowadził defensywnego Sobolewskiego.

Beenhakker przefilozofował, ale może ten zimny prysznic z Ormianami sprowadzi jego i naszych piłkarzy na ziemię. W jednej reklamie trener wypowiada słowa: krok po kroku. Owszem w Armenii zrobił krok, ale do tyłu.

Niestety, zawiódł Artur Boruc, który popełnił kardynalny błąd taktyczny. Ustawił do muru sześciu zawodników. Tak nie można! Przez to nie widział piłki. Gdyby ustawił czterech, miałby czas na reakcję i piłkę złapałby zębami!

"Dziennik": Kompromitacja Polaków

Miało być łatwe zwycięstwo, a skończyło się klapą. Polska przegrała z Armenią 0:1 w eliminacjach do Euro 2008. Choć nasi piłkarze zaciekle atakowali, nie przyniosło to żadnych efektów. To kompromitująca porażka naszej kadry.

Nikt nie witał polskich piłkarzy na lotnisku - dodaje 'Dziennik". - Nie było śpiewów, słów otuchy, flag i szalików. Na polskich piłkarzy, którzy wylądowali około 10.30 na lotnisku w Warszawie, czekało tylko czterech dziennikarzy. Kibice po wczorajszej katastrofie w meczu z Armenią woleli dziś pojechać na działki, niż witać swoich ulubieńców. O tym meczu Polacy chcą jak najszybciej zapomnieć. Porażka z Armenią powodów do chwały nie przynosi. Dziś polscy piłkarze na śniadaniu byli przygaszeni. Posiłek zjedli w ciszy i skupieniu. Zaraz potem pojechali na lotnisko w Erywaniu i wrócili do kraju.

"Życie Warszawy": Klucz do awansu zgubiony za Kaukazem

Po beznadziejnej grze w drugiej połowie polscy piłkarze przegrali w Armenii 0:1. Klęska w starciu ze 128. drużyną w rankingu FIFA boli, dziwi, a przede wszystkim oddala od upragnionych finałów Euro 2008.

Tak naprawdę mecz z Armenią przegraliśmy już... w maju. Atmosfera wokół kadry pozostawiała wówczas sporo do życzenia (pamiętny "wypad" Beenhakkera do Feyenoordu), na dodatek selekcjonerowi ubył jeden ze współpracowników (kłopoty Dariusza Dziekanowskiego), a nasi piłkarze wykruszali się jeden po drugim.

Z Azerbejdżanem jeszcze się udało, choć do 63. minuty przegrywaliśmy 0:1. Niestety, w starciu z solidniejszą ekipą Armenii szczęście już nam nie dopisało.

"Fakt": Polska przegrała z Armenią przez zły terminarz

- Michał Listkiewicz, Zdzisław Kręcina i Paweł Janas wsadzili Leo Beenhakkera na niezłą minę. Ustalili najgorszy z możliwych terminarzy eliminacji dla naszej reprezentacji. Po ciężkim meczu z Azerbejdżanem Polacy mieli mało czasu na odpoczynek przed meczem z Armenią. Efekt? Przegrali 0:1 - napisał "Fakt".

Podczas gdy Serbowie i Portugalczycy rozegrali w ostatnich dniach tylko po jednym meczu, Polacy musieli kopać się w upale z Azerami, a trzy dni potem z Ormianami. No i straciliśmy punkty, które mogą nas kosztować awans do Euro 2008.

- Negocjacje były bardzo ciężkie. Rozmowy trwały blisko sześć godzin, ale udało się osiągnąć porozumienie. Musieliśmy oczywiście pójść na pewne kompromisy. Ale jesteśmy zadowoleni" - mówił "Faktowi" po negocjacjach z rywalami prezes PZPN Michał Listkiewicz.

Ciekawe, czy teraz jest zadowolony z wyników?! Kibice od dawna byli oburzeni faktem, że nasi piłkarze muszą jechać na Wschód, by brać udział w kilkudniowej, bardzo męczącej eskapadzie. W meczu z Armenią biało-czerwoni opadli z sił. W drugiej połowie widać było, że piekielny upał sprawia, iż nie wytrzymują morderczego tempa spotkania - pisze "Fakt".

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.