Żewłakow: W szatni po meczu była cisza

Po takim meczu wiele się nie mówi. Możemy spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć: próbowaliśmy do ostatniej minuty, daliśmy z siebie wszystko - mówi polski obrońca, Michał Żewłakow.

Marek Saganowski, napastnik reprezentacji Polski

Taka jest piłka, zabrakło nam zimnej krwi w polu karnym. W drugiej połowie strzelili pięknego gola i mieliśmy kłopoty. Determinacji nam nie brakowało, atakowaliśmy. Oni tylko wybijali piłkę. Zrobiliśmy wszystko, by strzelić gola, ale bramkarz rywali rozegrał chyba najlepszy mecz w życiu.

 

Miałem szanse w pierwszej połowie, ale to nie były klarowne okazje. Zadziałał instynkt. Przy dobitce, trochę się poślizgnąłem. Gdyby nie to, byłby gol.

 

Liczę, że tych punktów nie zabraknie. Jesteśmy dalej w grze, dalej liderem. Jak Armenia będzie grała w ten sposób z innymi rywalami, też odbierze im punkty.

Michał Żewłakow, obrońca reprezentacji Polski

Nie tak miało być, zdecydowanie. Wynik nie daje nam satysfakcji, przekreśla plan. Jesteśmy źli.

 

Bramkarz Ormian zagrał świetnie, my daliśmy z siebie wszystko. Okazje były, ale nie wykorzystaliśmy ich. To się zemściło.

 

Nie ustalaliśmy przed meczem, by grać tylko górą. Każdy widział, jakie było boisko, jak toczyła się po nim piłka. Gra kombinacyjna była ciężka. Boisko nie pozwalało by grać podaniami, klepką, z obiegiem.

 

W szatni po meczu była cisza. Po takim spotkaniu wiele się nie mówi. Możemy spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć: próbowaliśmy do ostatniej minuty. Zawiedliśmy, jeśli chodzi o wynik.

 

Co dalej? Żal porażki, wygrana uspokoiłaby naszą sytuację w grupie. No, ale nie z takich opresji wychodziliśmy. Wiem, że teraz wyjazdy do Lizbony, Helsinek i Belgradu. Scenariusz, który sobie zakładaliśmy nie został zrealizowany. Wprowadzamy plan B. Jesteśmy w grze, jesteśmy faworytami do awansu. Załamywać się nie ma co, choć pokpiliśmy sprawę. Do zdobycia zostało 15 punktów.

Jacek Bąk, obrońca reprezentacji Polski

Żałuję, że musiałem zejść. W pierwszej połowie wykonałem wślizg przy linii z lewej strony i zakłuło. Nadwyrężyłem nogę. Sądziłem, że doktor zmrozi mi ją w przerwie i będzie dobrze. Próbowałem rozbiegać, ale bolało. Na twardym boisku ból był nieznośny. Koncentrowałem się na nodze, a nie grze. Poprosiłem o zmianę. Przed zejściem z boiska popełniłem faul, po którym padł gol. Bolała mnie noga, nie mogłem się dobrze z niej odbić i zahaczyłem rywala łokciem. Szkoda, że wyszedł im strzał życia. To jest futbol.

 

Czerwiec dla reprezentacji Polski nie jest dobrym miesiącem. Należał nam się przynajmniej remis. A w ogóle to powinniśmy wygrać. Mieliśmy okazje na gole. Żałuję że w pierwszej połowie nie strzeliliśmy przynajmniej jednego.

 

Drugi raz w Erewanie schodzę przed końcem i znowu nie wygrywamy. Sześć lat temu dostałem czerwoną kartkę. I mam nadzieję, że więcej nie będziemy trafiać na Ormian.

 

Optymizm opadł w zespole po tym spotkanie. Nie jesteśmy na straconej pozycji przed wyjazdami. Tam będą bardziej otwarte mecze. Dziś cieszą się inni, ale nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy wygrali np. w Portugalii czy Finlandii.

Grzegorz Bronowicki, obrońca reprezentacji Polski

Wiedzieliśmy, że będą zmotywowani. Dali z siebie więcej niż się spodziewaliśmy, jeśli chodzi o ambicję. Rozbijali nasze ataki za łatwo.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.