- Cały nasz zespół zagrał słabo i mam pretensje do wszystkich piłkarzy. Polacy byli zdecydowanie lepsi i ich wygrana nie była przypadkowa. Zagrali bardzo skutecznie. W tej chwili faworytami grupy są Polacy i Norwegowie.
- Od początku pracy z kadrą wierzyłem, że zawodnicy mogą grać tak dobrze. Dziś uwierzyli w to również piłkarze. Byliśmy od Ukraińców lepsi fizycznie. Jestem dumny z całego zespołu. Ja po prostu znam się na tym, co robię, i wiem, na co stać tych piłkarzy. Mecze towarzyskie były przygotowaniem do występu w Kijowie, bo dopiero po spotkaniu o punkty można powiedzieć, jaki mamy zespół i na co go stać. Ukraina nie ma słabych obrońców, tylko my mamy dobrych napastników. A poza tym gra się tak, jak przeciwnik pozwala, a my dziś nie pozwoliliśmy rywalom na wiele. To wielkie zwycięstwo, ale jeszcze nic nie znaczy. Teraz trzeba wygrać wszystkie mecze u siebie.
- Cudze chwalicie, własnego nie znacie. Dziś polscy piłkarze zagrali bardzo dobry mecz. Byli lepiej poukładaną drużyną, w grze widać było jakąś myśl. Wiedzieli, co mają robić, i - co ważniejsze - robili to. Świetnie grali w ataku pozycyjnym, opanowali środek pola, druga linia Ukrainy właściwie nie istniała. Olisadebe potwierdził, że jest wybitnym napastnikiem. Był tam, gdzie być powinien. Miło było patrzeć na taką grę.
- Cieszę się, że wreszcie zagrałem przeciwko dobrej drużynie. Legia nie gra w pucharach, w kadrze byłem ostatnio rezerwowym i brakowało mi oderwania od ligowej szarzyzny. Wynik jest świetny, ale popełniliśmy parę błędów. Przede wszystkim pomocnicy za bardzo "schodzili" się z napastnikami i broniliśmy zbyt głęboko. Musimy grać jeszcze odważniej, bronić się bliżej bramki rywali. Szczerze mówiąc, więcej spodziewałem się po Szewczence i Rebrowie. Obaj zagrali zbyt indywidualnie. Przyćmił ich Olisadebe. Miał też więcej miejsca niż rywale. My nie daliśmy im tyle swobody, co ukraińscy obrońcy Emmanuelowi. To dla mnie już chyba ostatnie eliminacje w kadrze i ostatnia szansa na wyjazd na wielką imprezę. Marzę o tym, by wreszcie udało się awansować.
- Chłopcy wreszcie grają do przodu i to się liczy, bo jak się gra do tyłu, to się nie wygrywa.
- Emocje były tak wielkie, że w pewnym momencie miałem uczucie, jakby to był 1985 rok. Robiłem wtedy pierwszy przeszczep serca.