Gołoś wraca do gry!

Nie na stół operacyjny, ale do Maniów pod Nowym Targiem na mecz Wisły z reprezentacją Podhala udał się wczoraj Konrad Gołoś. Konsylium lekarskie dopuściło go w piątek do wyczynowego uprawiania sportu

Tydzień temu Gołoś był jedną z gwiazd pierwszego treningu Wisły. Dwa dni później kardiolog wykrył w jego sercu wrodzoną wadę serca. Diagnozę tę potwierdziła jedna z najlepszych w kraju specjalistek w dziedzinie kardiochirurgii z Łodzi. Gołoś był załamany. Gdy reszta zespołu wykuwała formę na zgrupowaniu kondycyjnym w Zakopanem, on był zawieszony w próżni. Miast trenować, chodził od lekarza do lekarza. Widmo operacji zbliżało się coraz bardziej, gdy w czwartek zapaliła się iskierka nadziei. Jeden z kardiologów z Krakowa uznał, że wada nie zagraża jego życiu i - co więcej - nie wymaga zabiegu operacyjnego. Piłkarz musi być tylko okresowo poddawany badaniom (pierwsze za trzy miesiące). Opinię tę potwierdziło w piątek konsylium złożone z kardiologa, kardiologa sportowego i kardiochirurga. Piłkarz został oficjalnie dopuszczony do treningów i meczów. Uszczęśliwiony Gołoś w asyście klubowego lekarza Mariusza Urbana pojechał do Maniów pod Nowym Targiem, by zagrać w pierwszym sparingu. Wisła zmierzyła się z reprezentacją Podhala. Utalentowany pomocnik Polonii zagrał z numerem 5, który widniał kiedyś na plecach Kamila Kosowskiego.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.