Zwycięstwa Anglii i Austrii

"Narodziny gwiazdy" - tak angielska prasa podsumowuje występ Joe Cole'a, strzelca pierwszego gola w wygranym 4:0 spotkaniu z Irlandią Północną. Za to David Beckham zyskał miano "gwiazdy coraz bardziej gasnącej". Za fatalny występ w meczu z Austrią Ryan Giggs przeprasza kibiców Walii.

Na Old Trafford w Manchesterze reprezentacja Anglii rozgrywająca 50. spotkanie pod wodzą Svena Gorana Erikssona przez całą pierwszą połowę jak głową w mur biła w obronę gości. - Pierwsze 45 minut przypominało zbiorowe oczekiwanie na indywidualną iskrę, która poderwałaby zawodników do zrywu. Na szczęście iskra się znalazła, okazał się nią Joe Cole - skomentował "The Independent". Tuż po zmianie stron skrzydłowy Chelsea sprytnie przechwycił niefortunne podanie Tony'ego Capaldiego i strzelił nie do obrony dla Maika Taylora.

Kto zechce Beckhama?

Po bramce Cole'a jak lawina posypały się trzy następne, i to w 15 minut. "Times" nazwał 23-letniego wychowanka londyńskiego West Hamu "modelowym lewoskrzydłowym", przypominając, że rozgrywał on w barwach Anglii dopiero pierwsze spotkanie od pierwszych minut (dotąd wystąpił dwa razy po pięć minut w meczach z Walią i Azerbejdżanem). Przełomem w jego karierze była kontuzja holenderskiego skrzydłowego Chelsea Arjena Robbena. Cole, który miał już dość siedzenia na ławce i myślał o zmianie klubu, dostał szansę i wykorzystał ją w stu procentach. - Pod okiem Jose Mourinho jego gra stała się dojrzała i mądra. Świetnie zgrał się z Frankiem Lampardem [to on ustalił w sobotę wynik meczu z Irlandią Płn. - red.], na czym zyskała cała kadra - napisał "The Independent". Dziennik dodał, że "Anglii przydałaby się powtórka świetnej formy Cole'a w środowym meczu z Azerbejdżanem, jeśli chcemy dorównać sukcesowi Polaków nad tą drużyną osiągniętemu w sobotę z dziecinną łatwością".

Nawet Mourinho, który w sobotę w ramach procesu pokojowego między Izraelem a Palestyną uczestniczył w Tel Awiwie w turnieju piłkarskim między drużynami obu krajów, znalazł czas, żeby obejrzeć mecz Anglików i wychwalał później swego zawodnika. - Coraz bardziej rozwija się w kierunku skrzydłowego światowej klasy. Mała w tym moja zasługa, a głównie jego żądzy wiedzy, determinacji, żeby się rozwijać, i wielkiej ambicji. Miał też to szczęście, że wpływ na niego wywierają wspaniali koledzy z klubu i kadry, jak John Terry i Frank Lampard - powiedział Portugalczyk.

Cole, Lampard i Wayne Rooney dostali od mediów najwyższe noty - między 8 a 10 w dziesięciopunktowej skali. Najniższą - 6 - tylko David Beckham, który w 73. minucie został zmieniony przez Kierona Dyera. Według "Observera" gra Beckhama w meczu z Irlandczykami była taka sobie - ani dobra, ani zła, a irlandzka obrona łatwo poradziła sobie z jego rzutami wolnymi i rożnymi. To właśnie komentator tego dziennika Paul Wilson nazwał kapitana reprezentacji "gasnącą gwiazdą". Według niego Beckham zdaje sobie sprawę ze swej słabej formy i szykuje godne odejście z Realu Madryt. W niedawnym wywiadzie rozważał możliwość powrotu do Premier League, bo hiszpańscy paparazzi nie dają żyć jego rodzinie. Jednak zdaniem Wilsona nie ma on szans na transfer do klubu z czołowej trójki na Wyspach: Manchesteru United, Chelsea czy Arsenalu (w pierwszym nie zgodzi się na to Alex Ferguson, dwa pozostałe walczą o Shauna Wright-Philippsa z Manchesteru City), i dotąd zainteresowanie wyraził tylko Tottenham.

Za najlepszego piłkarza Irlandczyków wszyscy zgodnie uznali Maika Taylora, który bronił bez zarzutu w pierwszej połowie, a w drugiej puścił cztery bramki nie z własnej winy, ale po katastrofalnych błędach obrońców.

Gorycz Giggsa

Także bramkarz okazał się bohaterem w innym meczu grupy 6 Walia - Austria (0:2), po którym gospodarze definitywnie stracili szanse na awans do przyszłorocznych mistrzostw świata. 25-letni Helge Payer kilkoma świetnymi interwencjami uchronił gości od utraty gola. Walijczycy mieli przewagę, jednak ani razu nie znaleźli sposobu na pokonanie bardzo dobrze dysponowanego wychowanka Eintrachtu Wels. Payer, który rozgrywał w austriackiej kadrze dopiero piąty mecz, wygrał m.in. pojedynek sam na sam z Johnem Hartsonem, zdołał też wybić nad poprzeczkę piłkę po świetnym strzale Simona Daviesa.

Antybohaterem okazał się Ryan Giggs, rozgrywający w kadrze jubileuszowy mecz nr 50. W 82. minucie, przy stanie 0:0, jego fatalne podanie w środku pola przejęli Austriacy, przeprowadzili kontrę i po strzale Ivicy Vastica objęli prowadzenie. Po czterech minutach załamanych gospodarzy dobił Martin Stranzl. Był to pierwszy mecz Walii o punkty pod wodzą nowego trenera Johna Toshacka. Jego rodacy nie potrafią wygrać spotkania o punkty już od dwóch lat.

- Jest mi przykro, że zawiodłem. Będę wspominał dzisiejsze spotkanie jako szczególne rozczarowanie. Słabym występem nie tylko zepsułem jubileusz, ale sprawiłem, że straciliśmy szanse na awans do mistrzostw świata. Mam gorzkie poczucie, że w żadnym z tych 50 spotkań dla kraju nie potrafiłem wznieść się na takie wyżyny jak w barwach Manchesteru United - przyznał po meczu Giggs. Oświadczył jednak, że nie kończy jeszcze reprezentacyjnej kariery. - Jeśli przez najbliższe trzy lata będę zdrowy, nie widzę powodu, żeby odmawiać gry dla swego kraju - powiedział.

Sobotnie mecze grupy 6:

Anglia - Irlandia Płn. 4:0 (0:0): Cole (47.), Owen (52.), Baird (54. samobójcza), Lampard (62.)

SKŁADY:

Anglia: Robinson - A. Cole, Ferdinand, Terry, G. Neville - J. Cole, Gerrard, Lampard, Beckham - Rooney, Owen.

Irlandia Płn.: Taylor - Capaldi, Murdock, Hughes, Baird - Doherty, Gillespie, Johnson, Elliott, Whitley - Healy

Sędziuje: Wolfgang Stark (Niemcy)

Walia - Austria 0:2 (0:0): Vastić (82.), Stranzl (86.)

SKŁADY:

Walia: Coyne - Delaney, Gabbidon, Page, Ricketts - Robinson, Fletcher, Davies - Bellamy, Giggs - Hartson

Austria: Paye - Katzer, Pogatez, Ehmann, Stranzl - Aufhauser, Dospel, Kirchler, Ivanschitz - Mayrleb, Haas.

Sędziuje: Paul Allaerts (Belgia)

Copyright © Agora SA