Meczu w Zabrzu nie będzie

Wczoraj przed południem w Zabrzu pojawił się delegat PZPN Wiesław Bartosik, działacz Małopolskiego Związku Piłki Nożnej. Obejrzał dokładnie boisko, przyjrzał się toczącym pracom, wizytował trybuny. W swoim raporcie Bartosik napisał m.in., że płyta boiska jest zasypana warstwą śniegu o grubości około 30 centymetrów, mimo wcześniejszego odśnieżenia nocne opady śniegu i deszczu spowodowały zaśnierzenie i rozmiękczenie boiska. - W tych warunkach rozegranie spotkania wydaje się niemożliwe - skomentował delegat.

Wczoraj wieczorem w siedzibie PZPN w Warszawie po kilkudziesięciominutowej naradzie zapadła decyzja. - Mecz przekładamy na 24 marca, na godzinę 18.30. Ponadto przed najbliższą sobotą w Zabrzu pojawi się kolejny wysłannik PZPN i sprawdzi stan prac. Jego raport będzie dla nas podstawą do wyciągnięcia ewentualnych kroków regulaminowych wobec Górnika - powiedział Marcin Stefański, szef Departamentu Rozgrywek PZPN.

Zabrzanom grozi kara za to, że w przeciwieństwie do innych pierwszoligowców nie przygotowali boiska na czas. - Za co nas karać. Za to, że padał śnieg - śmieje się Zbigniew Koźmiński, prezes Górnika. - Na Śląsku opady śniegu były zdecydowanie większe niż w innych rejonach Polski, stąd nasze kłopoty - wyjaśnia prezes Koźmiński.

Po Poznaniu tymczasem krążyła uporczywa plotka, że Górnik nie chce grać, bo ma skład przetrzebiony kontuzjami. - To bzdury. Przekładanie meczu postawi nas przecież w jeszcze trudniejszej sytuacji, bo w ciągu ośmiu dni zespół będzie musiał rozegrać aż trzy spotkania - wyjaśnia Koźmiński.

Tymczasem Górnik wyjechał wczoraj na zgrupowanie do Zielonej Góry, a na sobotę zaplanował w Czerwieńsku sparing z trzecioligowym Promieniem Żary. W przyszłym tygodniu zabrzanie zmierzą się na własnym stadionie w towarzyskim meczu z młodzieżową reprezentacją Polski (do lat 21), którą prowadzi trener Władysław Żmuda.