Po-ligon Roberta Błońskiego: Dajcie młodemu szansę

W Lechu po zwolnieniu Libora Pali wciąż nie ma poprawy - ani wyników, ani dobrej atmosfery w zespole (bo na trybunach wciąż jest świetnie, tradycyjnie już największa frekwencja w ekstraklasie).

Nie dość, że nie jest lepiej, to... jest gorzej. Na zespół jak grom z jasnego nieba spadła w ubiegłym tygodniu "sprawa Michniewicza".

Wywołał ją wiceprezes PZPN Henryk Apostel, były trener "Kolejorza", który zabronił 33-letniemu trenerowi Czesławowi Michniewiczowi prowadzenia zespołu (bo nie ma dyplomu trenera I klasy); nałożył na klub karę 10 tys. zł (za to, że Michniewicz prowadził Lecha w ligowym meczu z Widzewem, ale już za to, że Michniewicz prowadził drużynę w PP z Polonią kary nie było); sugerował, by w Poznaniu pracował jeden z przedstawicieli Wydziału Szkolenia PZPN Orest Lenczyk (pisała o tym "Piłka Nożna" i "Przegląd Sportowy"); groził, że jak mimo tego wszystkiego Michniewicz poprowadzi drużynę w sobotę, to klub zostanie ukarany walkowerem.

Michniewicz rzeczywiście dyplomu trenera I klasy nie ma. Ma dyplom trenera lasy II, skończył Wydział Trenerski AWF, zapisał się na kursy do "kuleszówki", czyli szkoły działającej przy PZPN. Natomiast licencje nazwał fikcją, bo - jak mówi - "najważniejsze są studia, a ja je skończyłem. Lekarzem czy prawnikiem nie zostaje się po kursach". Odwołanie klubu i trenera pozytywnie rozpatrzyła Najwyższa Komisja Odwoławcza. Mimo tego w meczu z Dospelem Lecha prowadził Ryszard Łukasik, a Michniewicz był jego asystentem. Licencję ma dostać w najbliższych dniach.

Tymczasem wiceprezes Apostel i Wydział Szkolenia zamiast zabraniać, grozić, straszyć i proponować, powinni się zastanowić, co robić w takich sytuacjach, jakie znaleźć rozwiązanie. Jasne, że trenerem w I lidze nie powinien być człowiek znikąd. Tyle że Michniewicz nie jest znikąd. Skończył studia, był na stażach w klubach Europy Zachodniej, chcieli go zatrudnić przedstawiciele Lecha.

Zamiast więc całej afery WD powinien chyba zająć się tym, by w polskiej lidze nie było fikcji z trenerami, którzy pracują w kilku klubach w tym samym sezonie. Żeby nie było fikcyjnych asystentów, trenerów koordynatorów czy doradców. A młodzi - niech pracują, niech mają swoją szansę.

Bo środowisko trenerskie w polskiej ekstraklasie dopiero od kilkunastu miesięcy przestało być jedną z najbardziej skostniałych struktur. Potrzebna jest świeża krew.

Mądrość Reissa

Apel kapitana Lecha Piotra Reissa do kibiców na spotkaniu w Café Pyra przed meczem z Dospelem: "Początek sezonu nie jest dobry, ale bardzo nam zależy na tym, abyście byli cały czas z nami. Szczególnie chodzi mi o zachowanie podczas meczu i pojawiające się gwizdy oraz wyzywanie nas. To jest przecież tak jak z dziećmi: jak raz się na nie krzyknie, to jeszcze nie jest nic złego, ale jak zrobi się to dziesięć czy dwanaście razy, oddziaływuje to już na psychikę. A nie wszyscy nasi piłkarze w tym elemencie są mocni.

- Wślizg, wślizg, wślizg, przecież to jest to, co kibice lubią najbardziej - to recepta jednego z kibiców Lecha na problemy zespołu. - Sęk w tym, że do tej pory nie mogliśmy robić wślizgów! - odpowiedział mu Paweł Kaczorowski, nawiązując do zakazów, jakie stosował Libor Pala.

W meczu z Dospelem nikt wślizgów robić nie przeszkadzał - efekt? 1:2.

Liczby dnia

2 - tyle celnych strzałów oddali piłkarze Dospelu w Poznaniu, strzelili dwa gole i wygrali z Lechem 2:1. Poznaniacy strzelali na bramkę Jarosława Tkocza dziewięciokrotnie.

"Gieksa" na sprzedaż?

Piotr Dziurowicz chce sprzedać swoje akcje GKS Katowice za milion euro - podał sobotni "Sport". Zespół ma trafić w zupełnie nowe ręce i nie jest to Dospel. Dziurowicz nie zamierza pracować dla kogoś innego i po sprzedaży udziałów na pewno nie będzie już prezesem "Gieksy". O rozmowę z prezesem ciężko po ostatnich wydarzeniach w klubie (pobicie piłkarzy przez chuliganów, niezgłoszenie tego do prokuratury).

Światła zabłysły

Po raz pierwszy w historii polskiej ligi wszystkie mecze w jednej kolejce zostały rozegrane przy sztucznych światłach. Największa w tym zasługa... Polonii Warszawa, która swój mecz z Odrą przełożyła na trzeciego listopada, a która przy Konwiktorskiej świateł jeszcze nie ma. Mają być, słupy jadą z Anglii.

Cytaty tygodnia

Co z zaległościami za mistrzostwo Polski w 2002? Czy te pieniądze piłkarze Legii kiedyś zobaczą?

Prezes Legii Edward Trylnik: Nastąpi taki moment.

Wywiad dla "Gazety Stołecznej" ze środy 24 września.

Co Pan myśli o pracy trenera Waldemara Fornalika?

Marek Koźmiński, główny udziałowiec Górnika Zabrze: Z pracy jestem zadowolony. Z wynikami w ostatnim okresie jest troszkę gorzej. Ale to piłkarze grają, a nie trener.

Czat z czytelnikami "Sportu" w czwartek 25 września.

Kotlet po kowalsku

Kiedy piłkarze Świtu Nowy Dwór grywali mecze na południu Polski, w drodze powrotnej zatrzymywali się w niedawno otwartym zajeździe w Polichnie. 99 proc. zespołu zamawiała gigantycznego kotleta po kowalsku - wielki kawał mięsa w panierce z serem, cebulą, pieczarkami i keczupem. Burmistrzem Nowego Dworu Mazowieckiego i wielkim kibicem drużyny oraz honorowym prezesem klubu jest... Jacek Kowalski.

Co tam, panie, w II lidze?

Po dziewięciu kolejkach zmieniono już ośmiu trenerów. Najnowsza roszada - Piotr Mandrysz w Arce Gdynia (za Marka Kustę). W dwóch poprzednich sezonach prowadzone przez tego szkoleniowca kluby (RKS Radomsko i Ruch Chorzów) lądowały w II lidze. Teraz znalazł się tam i trener.

Mariusz Śrutwa, Ruch Chorzów: Nie ma grania w piłkę, jest kopanie po nogach. Poziom strasznie się obniżył, kiedy osiem lat temu byłem z "niebieskimi" w II lidze, mecze były lepsze. A teraz? Piknik. Pieczone kiełbaski, orkiestra. O awans walczyć będziemy my, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin (po wygranej w Białymstoku właśnie wróciła na pierwsze miejsce w tabeli).

Po meczu w Zabrzu, który Śrutwa komentował w Canal+, chuligani z Zabrza zwyzywali napastnika Ruchu. Doszło do przepychanek i poszturchiwań.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.