Dariusz Wołowski: Szkoła Realu, szkoła Walencji

?Wybrałbym 10 najlepszych piłkarzy na świecie i grając z nimi zwyciężał wszystkie mecze" - marzył kiedyś jeden z moich znajomych.

W sobotę kolega mógł się przekonać, jak te marzenia są płonne.

Real i Valencia - to dwa kluby z europejskiego topu, które na szczyt idą inną drogą. W Madrycie sprowadza się najznakomitsze, najsławniejsze indywidualności działając w myśl ideologii: "kupmy najlepszych, będziemy najlepsi". Trzeba przyznać, że sposób ten jest skuteczny i naśladować chciałby go każdy. Nie każdego jednak na to stać...

Ale niech biedniejsi nie tracą nadziei dopóki Valencia będzie wygrywać z Realem, tak jak w sobotę (2:0). W Walencji buduje się tradycyjnie, dopasowując gracza do innych i zadań, które ma spełnić. No i okazuje się od czasu do czasu, że pomysł bywa wart nie mniej niż nieograniczony strumień dolarów płynący w galaktycznym klubie.

Nie ma wiec jednej recepty na piłkarski sukces. A może również za to lubimy futbol tak bardzo?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.