Jerzy Podbrożny: Jeśli jest dobrze, dziennikarze rozpisują się na nasz temat. Gdy tylko nie idzie, spływa wielka fala krytyki. Dlatego nie lubię rozmawiać z dziennikarzami, swoją wartość wolę udowadniać na boisku. Wiem jednak, że gdybym chętniej to robił, lepiej by o mnie pisano. Nawet gdybym grał słabo. Można by podać na to kilka przykładów nawet z Widzewa, ale nie chcę używać nazwisk.
- Mistrzostwo Polski, Puchar Polski, grę w reprezentacji Polski.
- Po powrocie z USA gram tylko dla przyjemności. Lubię to robić. Nie zawsze mi to wychodzi, ale każdy piłkarz ma takie problemy.
- Jeśli wychodzę na boisko, to chcę grać jak najlepiej. Być może odbiór mojej gry jest inny, bo jestem na tyle doświadczony, że do niektórych piłek w ogóle nie startuję. Szkoda tracić siły.
- Sam się nad tym zastanawiam. Gdybym zaczął grać cztery lata wcześniej, nie spędziłbym za granicą kolejnych czterech lat, to licząc średnio po osiem goli w sezonie, byłbym na pierwszym miejscu tej klasyfikacji.
- Gdyby ktoś posprawdzał wszystkie moje kontrakty, zmieniłby zdanie. Pierwszym moim klubem po powrocie było Zagłębie Lubin. Niechętnie mnie przyjmowali, więc zgodziłem się przyjąć niski kontrakt. Dopiero w kwietniu, po kilku spotkaniach, prezes sam wezwał mnie do siebie i z własnej woli trochę dołożył. Potem zrobiłem błąd, że przeszedłem do Pogoni Szczecin. Mimo że miałem gorsze warunki finansowe niż w Lubinie, zgodziłem się na to, bo powstawała fajna drużyna, która miała mistrza jesieni. A ja chciałem kolejnego mistrzostwa Polski. Ale miałem problemy z trenerem Lorensem. Wiedział, że przekwalifikowałem się na ofensywnego pomocnika, wszystkie sparingi grałem na tej pozycji, a w lidze wystawił mnie w ataku. Szkoleniowiec robił mi pod górkę, a później w ogóle mnie nie wystawiał. Doszło do nieporozumień i zmieniłem klub.
- Tam był z kolei problem prezesa. Chyba po drugim naszym słabym meczu szef klubu zszedł do szatni i zaczął na wszystkich wrzeszczeć. Jestem wybuchowy, jako jedyny się postawiłem i od tej pory byłem stracony.
- W tym klubie próbowano mi wmówić wiele rzeczy. W meczu z Widzewem doznałem kontuzji, ale dograłem do końca. Później pauzowałem, a działacze postanowili nie wypłacać mi kontraktu. Prezes z trenerem robili różne rzeczy, bym nie dostał pieniędzy. Tak samo było z Piotrkiem Mosórem. Każdy zawodnik w Płocku ma ciężkie życie. Sławek Nazaruk nie wytrzymał tam psychicznie. To był bardzo spokojny chłopak, a teraz, kiedy rozpoczął treningi w Widzewie, zmienił się nie do poznania. Jest strasznie impulsywny. Proszę zwrócić uwagę, że każdy, kto stamtąd odchodził, odradzał się w nowym klubie. Przykładem może być Radek Sobolewski, który błyszczy w Groclinie. W Płocku nie ma atmosfery do piłki. Wszystko przez działaczy. Jeśli ktoś się tam wybiera, nie polecam. Chociaż Wisła to najlepszy polski bank. Nie chcą płacić kontraktów, ale później i tak - decyzją PZPN - muszą to zrobić. Nikt nie daje takich odsetek jak oni.
- Na pewno nie pieniądze, bo wiosną dostawałem śmieszne kwoty. Chciałem grać i wyciągnąć Widzew z dołka. Kiedy byłem młodym chłopcem, marzyłem, by grać w tym klubie. Mogłem przyjść do Łodzi w 1989 roku, ale wybrałem Igloopol Dębica.
- Kiedy przeszedłem z Lecha do Legii, w Poznaniu zostałem znienawidzony. Zapomnieli, co wcześniej dla nich zrobiłem. Kiedy przyjechałem do nich z Legią, rzucali we mnie wszystkim, co mieli pod ręką. Żeby wyjechać ze stadionu, musiałem leżeć w autobusie. Nie czuję się w żaden sposób winny, bo w Lechu powiedziano mi, że jestem za stary. A miałem 26 lat.
- Fakt, kiedyś zespół podzielił się na młodych i starych. Ci pierwsi robili wszystko na własną rękę, ale szybko wyjaśniliśmy to na jednym ze zgrupowań.
- Jest lepiej, na pewno. Kiedyś rozmawialiśmy o czymś w szatni, a za chwilę wszyscy o wszystkim wiedzieli. Teraz nikt niczego nie wynosi na zewnątrz. Dlatego ten sezon będzie o wiele lepszy niż poprzedni.
- Dlatego wolę grać na wyjeździe. W Łodzi tylko kibice spod zegara są fair wobec mnie i mi pomagają. Pozostali zawsze pamiętają tylko złe zagrania. Nie wiem, dlaczego są tacy. Nic złego na nich nie mówiłem, nie pokazywałem. Mimo to na każdy mecz wychodzę z szalikiem Widzewa.