Liga hiszpańska. 15. kolejka

Piłkarze Barcelony rozgromili na Balearach Mallorkę, przynajmniej tymczasowo ratując skórę trenerowi Louisowi van Gaalowi. Trzy gole strzelił Patrick Kluivert.

Gdyby Katalończycy nie wygrali, co nie udało im się na tym stadionie od pięciu lat, los Holendra byłby przesądzony. Gospodarze robili jednak wszystko, by włos mu z głowy nie spadł. W 25. minucie Alvaro Novo uderzył łokciem w twarz Thiago Mottę. Kilkadziesiąt sekund po tym, jak dostał czerwoną kartkę i ze spuszczoną głową schodził do szatni, "Barca" objęła prowadzenie. Kluivert trafił do siatki głową, wykorzystując błąd stopera Mallorki. Minęło kilka minut, wydawało się, że osłabiona Mallorca nie zamierza składać broni i... z boiska wyleciał Kameruńczyk Samuel Eto'o, który kopnął w środku boiska Mottę. Trener van Gaal odłożył notatnik i odetchnął z ulgą. Mecz był rozstrzygnięty.

Gospodarze sami są zatem winni porażki i Holender chyba zdawał sobie z tego sprawę, bo po meczu wypowiadał się bardzo ostrożnie. - Teraz wszystko zależy od prezesa Gasparta i jego współpracowników - powiedział van Gaal. Gdyby rzeczywiście tak było, mógłby być spokojny, bo działacz nieustannie deklaruje mu bezgraniczne zaufanie. Teraz może zostać zmuszony do ostrej reakcji, bo i jego pozycja się chwieje. W ostatnich dniach do dymisji podało się dwóch jego zastępców, protestując przeciwko polityce klubu. Gaspart spotkał się natomiast z piłkarzami i pytał, co ich zdaniem powinien zrobić. Zawodnicy stanęli murem za van Gaalem, który jest trenerem lojalnym, nigdy nieatakującym publicznie zawodników. Być może pomoże też to, że Boca Juniors Buenos Aires chce zatrudnić kandydata na jego następcę Carlosa Bianchiego.

W niedzielę Holendrowi wrócił optymizm. - Wszyscy związani z klubem wiedzą, że jest źle. Dlatego apeluję o wsparcie dla piłkarzy i trenera ze strony prezesa, prasy i fanów - mówił na konferencji prasowej zwołanej po spotkaniu z Gaspartem. - W końcu wszyscy płyniemy na tej samej łódce.

Gaspart rozpaczliwie szuka sposobu, by odzyskać zaufanie kibiców. To dlatego mówi się o podpisaniu półrocznej umowy z idolem sprzed lat Romario. Jeśli sposobu na rehabilitację nie znajdzie, może niewesoło skończyć. Opozycja chce bowiem doprowadzić do przyśpieszonych wyborów (głosują kibice), a mecz z Mallorką wcale nie musi zwiastować wyższej formy zespołu.

Coraz lepiej radzą sobie za to piłkarze Realu Madryt, którzy po raz drugi z rzędu wygrali, choć rywal prowadził już 2:0. Tym razem świetnie zaczęli piłkarze Malagi, jednak po przerwie koncert dały największe gwiazdy "Królewskich". Najpierw w pole karne wpadł Zinedine Zidane, minął obrońcę i strzelił kontaktowego gola. Na kwadrans przed końcem piłkę Raulowi (siódma bramka w sezonie) wyłożył Ronaldo. Wreszcie w polu karnym sfaulowany został Luis Figo i sam wymierzył sprawiedliwość, wykorzystując "jedenastkę".

ATLETICO MADRYT- RACING SANTANDER 1:2 (0:1): Emerson (52.) - Munitis (43.), Guerrero (66.);

ATHLETIC BILBAO - ALAVES 2:0 (1:0): - Urzaiz (15.), Etxeberria (74.);

MALAGA - REAL MADRYT 2:3 (2:0): Musampa (17.), Valdes (40.) - Zidane (47.), Raul (73.), Figo (79., karny);

CELTA VIGO - VILLARREAL 3:1 (2:1): Catanha (2.), Edu (7.), Jesuli (66.) - Palermo (44.);

RAYO VALLECANO - SEVILLA 0:1 (0:0): Vales (68.);

MALLORCA - BARCELONA 0:4 (0:2): Kluivert (25., 48., 51.), Overmars (44.);

VALENCIA - DEPORTIVO LA CORUNA 0:1 (0:1): Makaay (21.);

ESPANYOL - VALLADOLID 1:0 (1:0): Milosevic (8.);

BETIS SEWILLA - OSASUNA PAMPELUNA 2:1 (1:0): Alfonso (18.), Assuncao (90.) - Rosado (84.);

RECREATIVO HUELVA - REAL SOCIEDAD SAN SEBASTIAN 1:3 (1:1): Molina (40.) - Kahveci (42. i 58.), Llorente (90.)

Copyright © Agora SA