Neymar wiele razy został wygwizdany podczas meczu towarzyskiego na stadionie Arsenalu, "The Emirates". W końcu ktoś rzucił w jego stronę bananem.
Brazylijczycy wygrali 2:0 a młody gwiazdor zdobył obie bramki. Po meczu i tak najgłośniej było jednak o rasistowskim incydencie.
Szkocka federacja (SFA) zażądała w czwartek przeprosin, ponieważ policja ustaliła, że bananem rzucił niemiecki turysta. Ponadto - według policji - "nie miał on rasistowskich intencji".
Władający SFA Stewart Regan napisał też list z żądaniem przeprosin do brazylijskiej federacji.
Neymar nie miał w tej sprawie nic do powiedzenia.
- W żadnym momencie, nawet tuż po meczu, nie oskarżyłem żadnej konkretnej osoby ani grupy kibiców o popełnienie tego czynu. Nie wymieniłem żadnej konkretnej narodowości - powiedział piłkarz.
- Powiedziałem, że to było przykre, dyskryminujące i że to potępiam. Ani przez chwilę jednak na nikogo nie wskazałem palcem. Zupełnie więc nie rozumiem, dlaczego miałbym cofać moje słowa - dodał Neymar.
Po meczu do gwiazdy Santosu zalecała się Chelsea, ale Neymar nie chciał z nią rozmawiać. Neymar bardzo sobie jednak chwalił dzień, jaki spędził po meczu w Londynie.
- O sposobie, w jaki byliśmy traktowani, mogą wyrażać się tylko w samych superlatywach - skomentował.
- Sprawa zamknięta - dodał na temat incydentu z bananem.
Nakata zbiera pieniądze po trzęsieniu ziemi ?