Liga Europejska. Kazachowie chcą dokończyć pieśń

Kazach nigdy się nie poddaje. Na boisko w Chorzowie wyjdzie w czwartek zespół, który walkę ma we krwi. W Karagandzie rywalizują na słowa nawet poeci! Ruch ma się o tym przekonać w dzisiejszy wieczór, gdy rozpocznie się rewanżowy mecz Ligi Europejskiej.

Porażka w pierwszym spotkaniu (1:2) nie zrobiła na Kazachach wielkiego wrażenia. Serb Sasza Dżordżević, ostoja defensywy "Górników", pokrzykiwał, że z taką grą Ruch miałby szanse co najwyżej na szóste miejsce w kazachskiej ekstraklasie. - To jest ich problem. Przypominam, że pierwszy mecz zakończył się jednak naszym zwycięstwem - odpowiada ze spokojem trener Waldemar Fornalik.

Niebieskim grało się w Kazachstanie źle. Zmiana czasu, mecz w okresie przygotowawczym, dziurawe boisko, kibice - to wszystko były atuty, które stały za drużyną z Karagandy. Teraz układ sił się zmieni. - Z każdym meczem, treningiem czujemy się mocniejsi. Oczywiście do optymalnej formy jeszcze daleko, ale na Cichej powinno być lepiej niż w Kazachstanie - dodaje szkoleniowiec.

Niebiescy, którzy są znani z tego, że lubią grać szybko, kombinacyjnie i po ziemi, na stadionie Szachtiora przeżywali męki, gdy piłka co chwilę wpadała z jednej dziury w drugą. - Z tej murawy żartuje cała liga. Mówi się, że nie warto tutaj nawet pasać krów, bo połamią sobie nogi - śmiał się dziennikarz z Kokczetaw, który przeprowadził dla UEFA internetową transmisję z pierwszego meczu.

Spotkanie w Karagandzie było europejskim debiutem dla większości piłkarzy Ruchu. - W szatni nikt o tym nie mówił. Na boisku też chyba nie było tego widać - uważa Krzysztof Pilarz. Po meczu w Kazachstanie miejscowi kibice dopytywali się, czy kapitan Ruchu zawsze broni tak pewnie i szczęśliwie. To głównie dzięki Pilarzowi niebiescy przywieźli do Chorzowa cenne zwycięstwo. - To nie był mój idealny mecz, bo jednak kilka błędów popełniłem. Straciliśmy też gola - przypomina piłkarz.

Prawdziwą zmorą defensywy Ruchu był dwumetrowy Bośniak Aldin Dżidić. Gospodarze zapewniali przed meczem, że to stoper, tymczasem ten grał na środku ataku. - Trzeba skakać naprawdę wysoko, żeby zatrzymać tak rosłego piłkarza - dodaje Pilarz. Trener Fornalik obawia się nie tyle strzałów głową Bośniaka, co tego, że będzie zgrywał piłki kolegom. W pierwszym meczu z Dżidiciem walczyli Rafał Grodzicki i Piotr Stawarczyk. Teraz trener może postawić na Macieja Sadloka, który nie dotarł do Karagandy, gdyż jeszcze w Pyrzowicach poczuł się źle i opuścił pokład samolotu. - Ten incydent nie będzie miał znaczenia przy ustalaniu składu. Zadecyduje tylko forma sportowa - zapewnia szkoleniowiec. W dzisiejszy wieczór do gry ma być gotowy mocno poobijany w Karagandzie Krzysztof Nykiel. Trener stawia jeszcze znak zapytania przy kontuzjowanym Sebastianie Olszarze.

Władimir Czeburin, trener "Górników", nie ma dobrych wspomnień związanych z Polską. W 2007 roku Czeburin był w sztabie trenerskim kazachskiej młodzieżówki, która przegrała z Polakami w Krakowie (0:1). - W pierwszym meczu mieliśmy pecha. Piłka po naszych strzałach po prostu nie chciała wpaść do bramki. Jeżeli jednak zagramy tak zmobilizowani, z taką wolą walki jak w Kazachstanie, to jeszcze możemy wygrać z Ruchem - uważa.

Po porażce karagandyjscy kibicie powtarzali, że jeszcze nic straconego, i przypominali, że rywalizacja to sens życia Kazachów. Akyni - miejscowi pieśniarze - walczyli nawet na rymy i słowa. Piłkarze Szachtiora też jeszcze nie skończyli pieśni. Początek o godzinie 20.30.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.