Reprezentacja. "Bonanza" Franciszka Smudy

PRZEGLĄD PRASY. 300 nieodebranych połączeń, szalone dni spędzone na ciągłych wyjazdach, w końcu pierwszy trening i zasłużony wypoczynek - to początki Franciszka Smudy w roli selekcjonera reprezentacji Polski. - Ostatnie dni to była bonanza. Muszę się położyć - powiedział w poniedziałek wieczorem nowy trener kadry. Wydarzenia ze zgrupowania reprezentacji w Grodzisku dokładnie opisuje "Przegląd Sportowy"

Tak pierwszy dzień zgrupowania kadry w opisuje "Przegląd Sportowy":

13.00. 300 nieodebranych połączeń

Smuda wraca z Bremy, gdzie oglądał mecz Werderu (Boenisch) z Borussią Dortmund (Błaszczykowski).

- Kiedy wyszedłem z samolotu, to myślałem, że telefon mi zwariował. Miałem 300 nieodebranych połączeń. Myślę głównie o tym, żeby się przespać. Brakuje snu, ale co tam, jakoś daję radę

13.56. Boenisch na "tak"

Wypytywany przez dziennikarzy o to, czy przekonał Sebastiana Boenischa do gry w polskiej reprezentacji, Smuda odpowiada: Tak.

14.05. Hotel - twierdza

Smuda wchodzi do pilnie strzeżonego w Grodzisku hotelu. - Warunki kapitalne - komentuje selekcjoner.

14.30. Smuda kucharzem

- Umiem gotować, dlatego mogę być nawet kucharzem - żartuje Smuda. Trener musi mieć oko na wszystko, bo na zgrupowanie nie dojechali jeszcze jego asystent Tomasz Wałdoch i opiekun bramkarzy Jacek Kazimierski.

16.30. Kadra profesjonalistów

Trener spotyka się z całym zespołem. - Spotkanie profesjonalistów - tak Smuda ocenił swoich reprezentantów. "Innych nie powołuję" - dodał.

17.00. Niebo płacze nad treningiem

40 minutowy rozruch w deszczu i w zimnie .

22.00. Zasłużony sen

Selekcjoner idzie spać, chociaż cisza nocna dopiero za godzinę. - Muszę się położyć. Ostatnie dni to była bonanza. Padam ze zmęczenia - zakończył Smuda

Wszystko o kadrze znajdziesz tutaj ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA