Podbeskidzie rozpoczęło mecz z 20-letnim Joachimem Miklerem w bramce. Młody zawodnik spisywał się nienajgorzej - szczególnie na tle popełniającej sporo błędów obrony, niezbyt konstruktywnej pomocy i nie wykorzystujących szans napastników.
Pierwszą okazję zmarnował w 18. min Damian Świerblewski. Będąc w dogodnej sytuacji, zamiast strzelać, podał piłkę obrońcom. Goście mieli okazji mniej, ale to oni strzelili pierwszego gola. W 31. min Janusz Surdykowski z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki.
W 50. min Świerblewski zrehabilitował się za zmarnowaną sytuację z pierwszej połowy pięknym strzałem w okienko. Po wyrównaniu Podbeskidzie przeważało, ale Łęczna znów skarciła podopiecznych Marcina Brosza. W 89. min, po szybkiej kontrze, bramkę na 2:1 zdobył wprowadzony 10 minut wcześniej na boisko Bartłomiej Niedziela. Widzowie, którzy po tym golu zaczęli opuszczać stadion, przegapili wyrównująca bramkę Damiana Chmiela. Góralskiego charakteru starczyło gospodarzom jednak tylko na remis.
- Jest ciężko, piłkarze są wyeksploatowani dwoma morderczymi sezonami walki o ekstraklasę. Kiedy się przełamiemy? Może właśnie to wyrównanie w ostatniej minucie było sygnałem, że dalej będzie już tylko lepiej? - zastanawiał się po meczu trener Podbeskidzia Marcin Brosz.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Górnik Łęczna 2:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Surdykowski (18.), 1:1 Świerblewski (50), 1:2 Niedziela (89) 2:2 Chmiel (90)
Podbeskidzie: Mikler - Cieńciała, Ganowicz, Konieczny (38. Dancik), Osiński - Świeblewski (60. Rocki), Matusiak, Kołodziej Ż, Malinowski - Patejuk, Matus (71 Damian Chmiel).
Górnik: Wierzchowski - P. Bronowicki (64. G. Bronowiski), Karwan, Benevente, Kazimierczak - Bartoszewicz, Nikitovic Ż, Niżnik, Nazaruk (78. Niedziela) - Nakoulma, Surdykowski Ż.