Dla gospodarzy był to mecz niezwykle ważny. Tylko zwycięstwo mogło uspokoić kibiców i podtrzymać nadzieje na awans do ekstraklasy. Dlatego trener Marcin Brosz wystawił od początku aż trzech napastników - Adama Brzezinę, Krzysztofa Chrapka i Matusa. Początek był jednak trudny. Gospodarze razili nieskutecznością. Niedokładne dośrodkowania Sławomira Cieńciały i podania "do nikogo" wywoływały jęk zawodu na trybunach. W 22. min powinno być 1:0, ale Brzezina z pięciu metrów trafił w bramkarza i zarobił jeszcze żółtą kartkę za próby wyłuskania mu piłki. Matus snuł się po murawie, tracił piłki i nic nie wskazywało na to, że może odegrać jakąś rolę.
Wszystko zmieniło się w 42. min, gdy Słowak zagrał wysoką piłkę do Pawła Żmudzińskiego, a ten z 8 metrów pokonał bezradnego bramkarza Dolcanu. Strata bramki podrażniła gości, którzy od początku drugiej połowy zaatakowali odważniej. Ale to górale zdobyli kolejne gole. Obie strzelił Matus. Pierwszą z wolnego po faulu na Brzezinie. Drugą - efektownym szczupakiem, gdy z wolnego po faulu na Słowaku piłkę dogrywał Chrapek.
W końcówce meczu w sporym zamieszaniu pod bramką Podbeskidzia Łukasz Merda sam wbił sobie piłkę do bramki.
- Dolcan zagrał defensywnie, więc było ciężko. Ale po pierwszej bramce rywale musieli się otworzyć i mieliśmy więcej miejsca na grę - oceniał Matus. - Wygraliśmy i to jest najważniejsze - podsumował krótko Brosz. W trakcie meczu urazu mięśnia dwugłowego nabawił się Bernard Ocholeche. Nie wiadomo na razie, jak groźnego.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Dolcan Ząbki 3:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Żmudziński (42.), 2:0 Matus (55.), 3:0 Matus (77.), 3:1 Tataj (88.).
Podbeskidzie: Merda - Cienciała, Szmatiuk, Konieczny, Osiński - Żmudziński, Ocholeche (81. Chmiel), Jarosz, Chrapek - Matus (78. Matusiak), Brzezina Ż (57. Zaremba Ż)
Dolcan: Humerski - Stawicki Ż, Jędrzejczyk, Grzelak Ż, Hirsz - Papierz (75. Gabrusewicz), Kosiorowski Ż, Kułkiewicz Ż, Warakomski (60. Dadacz Ż) - Zapaśnik, Stretowicz (58. Tataj Ż)
Sędziował: Mariusz Podgórski (Wrocław). Widzów: 3000.