Witold Bereś i Jerzy Skoczylas: Gdzie jest trenażer? Sportowy sitcom, część 1

Witold Bereś i Jerzy Skoczylas: Gdzie jest trenażer? Sportowy sitcom, część 1

Nasz Adam Małysz miał dzisiaj niespokojną noc. I słusznie. Kiedy się obudził, okno od łazienki uchylone, firanka potargana, a na pawlaczu nie było trenażera.

(Streszczenie poprzednich odcinków: Adam Małysz jest nasz, bo jak Kościuszko pod Racławicami roznosi na skoczniach świata naszych wrogów, a przy okazji rozsławia dobre imię Polski. Z kolei Janusz Wójcik już nie jest, bo przegrał i zdradził nas z jakimiś Cypryjczykami. Odcinamy się więc od niego i w ogóle go nie znamy).

Wracamy do skradzionego trenażera. Adam Małysz (nasz) zastanawia się, jak w tej sytuacji zareagowałby redaktor Krzysztof Miklas. - Pewnie zastosowałby starą zasadę narciarzy NRD-owskich: "Cui nie ma z tego prodestu?" (czyli w wolnym tłumaczeniu z łaciny:" Kto nie ma w tym interesu"). U nas na Podbeskidziu mówią na to: "Kto na to nie zarobił, to pewnikiem tego nie zrobił".

Trzeba więc wykluczyć tych, którym trenażer na pewno się nie przydał. Na pierwszy ogień poszli koszykarze Śląska Wrocław. Jeszcze niedawno budowali zespół na miarę europejskiej czołówki. Po dwóch kolejkach Euroligi byli na pierwszym miejscu. Przedwczoraj przegrali szósty raz z rzędu i wygrać mogą już tylko z bobsleistami Seszeli w warcaby. Z drugiej jednak strony trenażer mógłby im się przydać, gdyby chcieli go wykorzystać do zbudowania potęgi na miarę Europy (oraz Azji, Oceanii, Afryki i Atlantydy), ale w innej konkurencji - w liczbie zatrudnianych trenerów.

Następnym krokiem śledztwa prowadzonego przez Małysza był tzw. łącznik krakowski, który przekazał mu poufną wiadomość, że trenażer mogłyby ukraść władze Krakowa. Dowód: nie tylko nie znają się na koszykówce, ale też nie znają się na organizowaniu wielkich imprez. Połączenie tych dwóch minusów w arytmetyce daje plus w postaci pomysłu prezydenta miasta Gołasia, żeby Kraków zorganizował zimową olimpiadę. Tajny łącznik podał też proponowaną lokalizację olimpiady: restauracja Wierzynek. Deficytowa, jak się należy, pomieści tor bobslejowy, skocznię narciarską oraz konkurencję tradycyjnie proponowaną przez gospodarzy - zimowe wykurzanie sprzedawczyni precelków spod Hawełki.

Nasz Adam Małysz już myślał, że rozwiązał detektywistyczną zagadkę, gdy okazało się, że prezydent Gołaś wymyślił to wszystko bez pomocy trenażera. Trudno.

(Suspens, czyli celowe zwolnienie akcji, bo ekipa techniczna musi wypalić papierosa). Suspens to też pseudonim trzecioligowego piłkarza z Nigerii, który w Jezioraku Iława w piłkę grać raczej nie umiał, ale nauczył się takiego oto myku. Miejscowemu biznesmenowi całkowicie za darmo wręczył walizkę z milionami dolarów, tyle że zamalowanymi na czarno. Żeby zmyć farbę, potrzebny był czarodziejski proszek, który usłużny piłkarz zgodził się oddać za bezcen, konkretnie za 400 tysięcy dolarów. Proszek zadziałał jak szesnasta zmiana trenera w Śląsku Wrocław - farbę zmył, ale przy okazji zmył też pozostałe znamiona dolarów i zostały tylko białe kartoniki warte w punkcie skupu makulatury jakieś 70 groszy.

Małysz przemyślał całe zagadnienie i wpadł na rozwiązanie zagadki, kto podiwanił trenażer. Niestety, nie dowiemy się tego, bo zadzwonili do niego z dalekiego Engelberga w podziurawionej jak holenderski ser Szwacjarii: - Herr Malysz, pan zajmować się glupstwami, a tu, bitte sehr, konkurs wygrać mussen.

ciąg dalszy nastąpi

Copyright © Agora SA