30-letni Koźmiński od wielu miesięcy próbuje odejść z Włoch. - Chciały mnie Panathinaikos, Rayo, West Ham, Everton i Bolton - wylicza piłkarz. - Od Greków i Hiszpanów Brescia chciała za mnie 1,5 mln dolarów. Z Panathinaikosem ja nie doszedłem do porozumienia. Z dwoma angielskimi klubami poszło o pieniądze, nie chcieli tyle płacić. Bolton zrezygnował, bo chcieli mniej ofensywnego zawodnika. Grają ustawieniem 4-3-3 i po obejrzeniu mnie w meczach z Norwegią, PSG i Milanem uznali, że gram zbyt ofensywnie, a im potrzeba "wybijaki" na lewą stronę.
W ostatnim meczu ligowym z Lecce Koźmiński był rezerwowym. Wszedł na boisko w drugiej połowie. - Straciłem miejsce, bo trener uznał, że skoro odchodzę, to trzeba wystawiać innego zawodnika - mówi Koźmiński. - Męczy mnie ta sytuacja, te przepychanki. Ciągle pojawiają się jakieś oferty, ale wciąż nic nie jest sfinalizowane.
Koźmiński nie będzie miał problemów z pozwoleniem na pracę w Anglii. Rozpoczął właśnie swój 10. sezon we Włoszech, ma wymagany limit meczów w narodowym zespole. W Middlesborough zastąpiłby na lewej stronie kontuzjowanego Deana Gordona.