Dariusz Wołowski: Tyle ile trzeba

Dariusz Wołowski: Tyle ile trzeba

Piłkarze Realu Madryt byli w tym sezonie żywym dowódem, że można grać i pięknie i skutecznie. Mecze z Bayernem w półfinale Champions League temu zaprzeczyły. Mistrzowie Niemiec byli świadomi, że ustępują rywalowi techniką, potrafili jednak znaleźć sposób i siły, by na boisku nie było tego widać. I jaka była reakcja w Madrycie? Zamiast mieć pretęsje do graczy Realu za bezradność graniczącą z bezmyślnością, zarzucono Niemcom, że na Santiago Bernabeu pokazali antyfutbol. Nazwano Hitzfelda tchórzem bojącym się ustawić piłkarzy ofensywnie. Na pewno więcej było w tych słowach goryczy i frustracji niż przytomnej oceny tego co stało się dziewięć dni temu. Bo to co stało się wczoraj na Stadionie Olimpijskim nie pozostawiało złudzeń. Bayern nie zagrał może olśniewająco, ale bez Effenberga umiał obnażyć wszystkie słabości królewskiego stylu. Pozwolili Realowi grać wpoprzek, sam grał wzdłuż boiska. I strzelał gole. Tyle ile trzeba.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.