Widzew znów szuka boiska do treningu

Widzew, jeden z głównych kandydatów do awansu do II ligi nie ma gdzie trenować. Żeby poprawić warunki, gotów jest przenieść się na boisko oddalone o 30 km od Łodzi.

Po meczu z Lechią Tomaszów trener Marcin Płuska z zazdrością mówił, że rywale ćwiczą na głównej płycie swojego stadionu, podczas gdy jego drużyna o takim komforcie może tylko pomarzyć. I to może być przyczyną nie najlepszej gry. Bo mimo zdobycia 13 punktów w pięciu pierwszych kolejkach Widzew stać na dużo bardziej widowiskową postawę. Szkoleniowiec zapowiedział już, że sytuację może poprawić wynajęcie boisk w Gutowie Małym na przynajmniej dwa treningi tygodniowo.

Od momentu zburzenia starego stadionu i budowy nowego Widzew stracił możliwość prowadzenia zajęć na swoim starym boisku treningowym. Nowy obiekt będzie dużo większy od starego, dlatego na boisko treningowe nie będzie już miejsca. Widzewiacy mają się więc przenieść na Łodziankę, ale tam dopiero zaczyna się budowa ośrodka z prawdziwego zdarzenia, a oddanie inwestycji planowane jest na maj. Tymczasem drużyna walczy o awans do II ligi.

Już w poprzednim sezonie zawodnicy przenosili się z treningami z miejsca na miejsce. Byli m.in. w Gałkówku, na SMS, na ChKS i na Stokach. Przy ul. Milionowej nie ma wolnych terminów, bowiem SMS ma wiele swoich drużyn, które mają pierwszeństwo. Widzew jest też jedyną drużyną w pierwszej grupie III ligi, która ani razu nie trenuje na boisku, na którym rozgrywa mecze. Płyta na ChKS jest sztuczna, więc można było z niej korzystać zimą, bo przecież w lidze drużyna gra na trawie. Teoretycznie najlepiej byłoby ćwiczyć na Stokach, jednak tamtejsze boisko, choć nowe, było w fatalnym stanie. Dlatego władze miasta odebrały je klubowi Victoria i przekazały MOSiR. Zaczął się już remont, który musi potrwać kilka tygodni.

Od pewnego czasu Widzew ćwiczy na przemian na stadionie Włókniarza Zgierz i na boisku w Kalonce. Problem w tym, że oba miejsca mają wady. W Zgierzu płyta nie jest w idealnym stanie, zaś w Kalonce po opadach deszczu stoi woda.

W klubie nie narzekają, bo są zadowoleni, że w ogóle mają gdzie ćwiczyć. Jednak starają się znaleźć lepsze warunki do treningów. Pojawił się więc pomysł, by dwa razy w tygodniu jeździć do Gutowa Małego, gdzie w ośrodku należącym do Antoniego Ptaka są znakomite warunki. W okresie przygotowawczym przyjeżdżają tam nawet zespoły z ekstraklasy. Okazuje się jednak, że trener Płuska pospieszył się z zapowiedzią treningów w Gutowie. - Na razie jesteśmy na etapie umawiania się z dyrektorem ośrodka. Jeśli będą jakieś konkrety, poinformujemy o wszystkim - informuje Marcin Pipczyński, kierownik drużyny w Widzewie. W klubie mają nadzieję, że wszystkie formalności uda się załatwić jeszcze w tym tygodniu, by wykorzystać przerwę spowodowaną przełożeniem spotkania z rezerwami Legii i przygotować się do wyjazdowego pojedynku z ŁKS Łomża (11 września).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.