Wisła Kraków szuka złotego środka

Krzysztof Mączyński miał zostać liderem drugiej linii. Na razie ma problemy z kolanem i stracił miejsce w reprezentacji Polski.

To samo w Wiśle przerabiali już przed rokiem, kiedy z klubem pożegnał się Semir Stilić. Tęsknoty za Bośniakiem nie ukoili Rafael Crivellaro ani Denis Popović. Brazylijczyka w klubie już nie ma, Słoweniec lepiej czuje się w głębi pola.

Tym razem w klubie tęsknią za Rafałem Wolskim. Ale nie ma nawet kogo nazwać rozczarowaniem, bo latem na Reymonta nie trafił nikt w jego zastępstwo. Trener Dariusz Wdowczyk zestawił więc zespół tak, że znalazło się miejsce tylko dla jednego środkowego pomocnika.

- Wiosną Wolski wniósł do Wisły sporo jakości. Był bardzo kreatywny, wypracowywał sytuacje, strzelał bramki. Wiele od niego zależało. Widać, że go brakuje - ocenia Andrzej Juskowiak, były reprezentant Polski, dziś ekspert nc+.

Po sparingach miejsce w środku pola dostał Petar Brlek. Zresztą Wdowczyk nie bardzo miał wybór - na początku sezonu z urazem zmagał się Popović, po mistrzostwach Europy odpoczywał Mączyński, a Alan Uryga powędrował do obrony. Dobre wrażenie, jakie po letnich sprawdzianach pozostawił Brlek, szybko się jednak rozwiało. Już po 45 minutach drugiego meczu jego miejsce zajął Mączyński.

Na własne ryzyko

Pomocnik był wtedy ledwie po kilku treningach i miał obejrzeć mecz z ławki rezerwowych. Sytuacja zmusiła trenera do awaryjnego wprowadzenia go na boisko. Potem pomocnik przez uraz opuścił mecz z Lechią Gdańsk. W kolejnych grał już niemal "od deski do deski". Wdowczyk wrócił do schematu 4-4-2, więc miał u boku partnera. Ale ani Popović, ani Uryga pochlebnych recenzji nie zebrali.

I choć Mączyński bardzo różni się od Wolskiego, to jemu przypadła rola lidera drugiej linii. W piątkowym meczu ze Śląskiem Wrocław grał dzięki środkom przeciwbólowym.

- To ryzyko, ale taka była potrzeba. Staram się dać drużynie tyle, ile w tej chwili mogę. Jak widać, to za mało. Sam zdecydowałem, że zagram. Gdybym miał inny charakter, mógłbym oglądać mecz z trybun. Czuję dyskomfort, ale czasami emocje na boisku sprawiają, że można zapomnieć o bólu. Dopóki zdrowie pozwoli i będę w stanie grać, pomogę - deklaruje pomocnik.

Mączyńskiemu dokucza ból w kolanie - tym samym, które zakłóciło mu przygotowania do Euro 2016. Zimą pomocnik przeszedł zabieg i dopiero pod koniec sezonu wrócił do gry. Wtedy nie chciał ryzykować odnowienia urazu, bo miał w perspektywie mistrzostwa. Udana końcówka sezonu wystarczyła i we Francji był podstawowym piłkarzem kadry.

Przymknięte drzwi do kadry

Na razie prezentuje się jednak słabiej niż wtedy. - Nie widać u niego swobody w grze. Kolano to poważna sprawa, może podświadomie obawiał się pewnych ruchów czy sprintów. Z tego powodu mógł grać trochę bardziej asekuracyjnie. Ale teraz wszyscy piłkarze Wisły grają poniżej możliwości - zaznacza Juskowiak.

W Mączyńskiego zawsze wierzył selekcjoner Adam Nawałka, ale tym razem nie zdecydował się zaprosić go na trwające zgrupowanie kadry. - Jest w słabszej dyspozycji. Był kontuzjowany, nie brał od początku udziału w przygotowaniach w klubie. Teraz gra, ale nie jest w takiej formie, bym go powołał. Podobnie wygląda sytuacja Filipa Starzyńskiego. Daję im czas do następnych powołań, mogą spokojnie popracować w klubach i nadrobić zaległości - tłumaczy Nawałka.

Pomocnik Wisły zgadza się z selekcjonerem: - Jak widać na boisku, odpowiedniej formy nie ma. Dlatego nie zawracam sobie głowy reprezentacją. Najważniejsza jest Wisła.

A Wiśle potrzebny jest przede wszystkim zdrowy Mączyński. Kibice mogą odetchnąć - piłkarz nie przypłacił ryzyka poważniejszą kontuzją. Po meczu ze Śląskiem przeszedł rezonans magnetyczny. "Jestem spokojniejszy" - napisał po nim na Twitterze. Do pełni zdrowia powinien wrócić w ciągu kilku dni. We wtorek jeszcze nie trenował z pełnym obciążeniem.

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Agora SA