W poniedziałek zakończyło się sprzedawanie Mariusza Stępińskiego do FC Nantes. Męczący było to serial, ale na szczęście dobrnął do końca. Ile Ruch zyskał za swojego najlepszego zawodnika? Oficjalnie nikt się na ten temat nie wypowiada, ale pewne jest, że był to rekordowy transfer w historii klubu z Cichej. Dotąd Ruch zainkasował największą sumę w chwili, gdy sprzedawał do Liverpoolu bramkarza Kamila Grabarę.
Niebiescy mieli wtedy zarobić na utalentowanym piłkarzu - razem z tzw. bonusami - około miliona euro. Reprezentant Polski był wart więcej, ale też nie tyle ile oczekiwał Ruch. Przypominamy, że mówiło się o dwóch milionach euro. Z naszych informacji wynika, że piłkarz został wytransferowany za około 1,5 miliona euro, a tym zyskiem trzeba się będzie jeszcze podzielić z niemieckim FC Nurnberg, które przed minionym sezonem sprzedało napastnika do Ruchu.
Wpływy mogły być zdecydowanie większe, gdyż na finiszu negocjacji transferowych Ruchu z Nantes pojawiła się również kontrpropozycja Lokomotiwu Moskwa. Rosjanie chcieli zapłacić za zawodnika chorzowskiej drużyny nawet trzy miliony euo. Do konkretnych rozmów jednak nie doszło, gdyż piłkarz kategorycznie odrzucił możliwość kontynuowania kariery na wschodzie Europy.
Co Ruch zrobi teraz z miliona złotych? Trzeba pamiętać o tym, że Ruch funkcjonuje obecnie dzięki pożyczce, której udzieliło klubowi miasto. Do spłaty jest 18 milionów złotych. Pieniądze na ten cel mają pochodzić także z transferów piłkarzy.
Tyle, że Ruch na pewno nie przeleje wszystkich zysków z transferu Stępińskiego na konto miasta. Część pieniędzy zostanie również zainwestowana we wzmocnienia, których od przynajmniej od początku sezonu domaga się trener Waldemar Fornalik.
Najbliższy wzmocnienia Ruchu jest Eduards Visnakovs. Łotysz wraca na Cichą po roku przerwy, który spędził w KVC Westerlo. Belgowie zgodzili się na wypożyczenie swojego gracza. Gdyby Ruch dysponował gotówką wcześniej, to Visnakovs byłby do dyspozycji trenera już przed niedzielnym meczem z Legią Warszawa.
Niebiescy wciąż nie rezygnują ze starań o kolejnego napastnika, a tym ma być Jarosław Niezgoda z Legii Warszawa, który rozpoczął już testy medyczne. Pieniędzy ze sprzedaży Stępińskiego może też wystarczyć na finalizację transferów dwójki piłkarzy Sandecji Nowy Sącz, czyli ofensywnego pomocnika Filipa Piszczka i obrońcy Kamila Słabego. Na tym nie koniec zmian w kadrze pierwszej drużyny. Na rozwiązanie kontraktu wciąż czeka bowiem Maciej Iwański, który trenuje z drużyną, ale szans na grę w lidze nie ma.