Na Arenie Lublin Jagiellonia lepsza od Górnika

Nie zdołali podtrzymać dobrej passy piłkarze Górnika. Łęcznianie po bezbarwnym meczu ulegli na Arenie Lublin Jagiellonii Białystok. Przez ostatnie pół godziny gospodarze grali w dziesiątkę, ale o to mogą mieć pretensje tylko do swojego pomocnika Łukasza Tymińskiego.

Gospodarze przystąpili do tego spotkania po wygranej z mistrzem Polski - stołeczną Legią i wyjazdowym remisie z brązowym medalistą mistrzostw Zagłębiem Lubin. Natomiast wyżej notowani białostoczanie przyjechali do Lublina po dwóch porażkach. Trener Jagiellonii Michał Probierz mówił przed meczem, że to czy wyciągną wnioski z tych dwóch przegranych okaże się na boisku. Niemniej jednak dokonał zmian w linii obrony. W tej formacji w miejsce Dawida Szymonowicza i Marka Wasiluka zagrali Ivan Runje i Guti Tomelin. W Górniku też zaszły pewne zmiany i teraz od początku na murawie pojawili się Grzegorz Piesio oraz Przemysław Pitry.

W zespole białostockim zagrał też Fedor Cernych, niegdyś czołowy sanajper łęcznian, natomiast dwaj gracze, którzy powędrowali w odwrotnym kierunku, czyli Piotr Grzelczak i Łukasz Tymiński rozpoczęli spotkanie na ławce rezerwowych, choć obaj też wystąpili w tym spotkaniu.

Mecz zaczął się od mocnego uderzenia łęcznian. Dosłownie, bo Piesio potężnie huknął na bramkę Jagiellonii, ale piłka trafiła w słupek. Potem - na krótko - do głosu doszli goście, którzy dwukrotnie niepokoili Sergiusza Prusaka, lecz ten pewnie obronił. Z upływem czasu zaczęła się zarysowywać przewaga gospodarzy, ale niewiele z tego wynikało. W 20. minucie z dystansu strzelił Szymon Drewniak, lecz golkiper Jagiellonii nie miał problemu z obroną. Chwilę później piłkę w środku boiska stracił piłkę Vojo Ubiparip, białostoczanie wyprowadzili składny kontratak skutecznie zakończony przez Cernycha. Przyznać jednak trzeba, że Litwin po zdobytym golu zachował się bardzo powściągliwie. W 29. minucie było już 2:0 dla gości. Dośrodkowanie z lewej strony przedłużył głową Piotr Tomasik, a Taras Romanczuk dopełnił formalności. Zdegustowany takim obrotem sprawy trener Andrzej Rybarski postanowił dokonać zmiany i już w 32. minucie miejsce Krzysztofa Danielewicza zajął Tymiński. Niemniej jednak drużyna białostocka nadal kontrolowała grę i w przeciwieństwie do Górnika przeprowadzała groźne akcje, ale do przerwy wynik się już nie zmienił.

Wszyscy liczyli, że w drugiej połowie gospodarze rzucą się do odrabiania start, ale tej desperacji nie było widać. Bardziej doświadczona Jagiellonia spokojnie rozgrywała swoje akcje i umiejętnie wybijała łecznian z rytmu gry. Próbowała też uderzać z dystansu, jak było w przypadku Romanczuka, lecz Prusak nie dał się zaskoczyć. W 67. minucie sytuacja Górnika skomplikowała się jeszcze bardziej, gdyż po faulu na Runje drugą żółtą kartką, a w rezultacie czerwoną został ukarany Tymiński i musiał opuścić boisko. To sprawiło, że goście grali jeszcze swobodniej. W 70. minucie potężną bombą popisał się Konstantin Vassiljev lecz futbolówka poszybowała minimalnie ponad porzeczką. Okazję do podwyższenia wyniku miał także Cernych, ale przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem łęcznian. Po chwili litewski napastnik znów bardzo poważnie zagroził bramce gospodarzy, na szczęście sytuację w ostatniej chwili wyjaśnił Radosław Pruchnik. Z drugiej strony piłkarze Górnika po zmianie stron nie stworzyli ani jednej okazji, która mogłaby się zakończyć golem, choć częściej posiadali piłkę.

W następnej kolejce łęcznianie spotkają się 10 września z Piastem w Gliwicach.

DYSKUTUJ Z NAMI O LUBELSKIM SPORCIE NA FACEBOOKU

Górnik Łęczna 0

Jagiellonia Białystok 2 (2)

Bramki: Cernych (24.), Romanczuk (29.).

Górnik: Prusak - Sasin Ż, Pruchnik, Szmatiuk, Leandro - Drewniak, Danielewicz (32. Tymiński Ż, Ż, Cz) - Bonin, Pitry (66. Śpiączka), Piesio - Ubiparip (52. Grzelczak).

Jagiellonia: Kelemen - Burliga, Runje Ż, Guti, Tomasik - Grzyb, Romanczuk Ż - Frankowski (90. Wasiluk), Vassiljev, Chomczenowskyj (84. Mackiewicz) - Cernych (84. Świderski).

Sędziował: Bartosz Frankowski z Torunia.

Widzów: 2817.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.