Porażka Górnika w debiucie na Arenie. Mecz w cieniu protestu

Po 24 latach ekstraklasa wróciła do Lublina. Swoje mecze w tym sezonie na Arenie Lublin rozgrywać będzie Górnik Łęczna. Gospodarze nie będą miło wspominać swojego debiutu przed lubelską publicznością. Grając niemal cały mecz w dziesiątkę nie dali rady walczącej o puchary Lechii Gdańsk (1:2). Przed meczem protestowali najbardziej fanatyczni kibice Górnika, którzy zablokowali kasy biletowe

Spotkanie Górnika Łęczna z Lechią Gdańsk w drugiej kolejce Lotto Ekstraklasy był to pierwszy mecz najwyższej klasy rozgrywkowej, który odbywał się na Arenie Lublin. Przeniesienie rozgrywania spotkań klubu z Łęcznej do stolicy województwa wzbudził wiele kontrowersji. Artur Kapelko - prezes łęcznian - przekonywał, że to jedyny ratunek dla klubu borykającego się z problemami finansowymi. Gra na Arenie miała przyciągnąć nowych kibiców i sponsorów. Oficjalnym powodem zmiany był jednak fakt nie uzyskania licencji na grę na stadionie w Łęcznej. Wymagał on niezbędnego remontu. Klubu nie było stać na to, żeby wyłożyć na ten cel ok. 600 tys. zł.

Stadion na ponad 15 tysięcy zapełniony był w jednej piątej. Zaprotestowali w szczególności fani ze Stowarzyszenia Kibiców Górnika Łęczna. Jak tylko została potwierdzona informacja o przeprowadzce zapowiedzieli, że nie będą dopingować swoich zawodników w Lublinie. W poniedziałek kilkudziesięciu z nich urządziło protest. Dwie godziny przed meczem stanęli przed kasami z woreczkami pełnymi jednogroszówek i w ten sposób płacili za bilety. Spowodowało to ogromne kolejki i jeszcze na kilka minut przed rozpoczęciem spotkania nie wszyscy chętni kupili wejściówki.

Kontrowersyjna "czerwona"

Pozbawieni dopingu swoich kibiców piłkarze z Łęcznej nieswojo czuli się na nowym dla siebie boisku. Mimo, że przed spotkaniem zapowiadali, że nie boją się Lechii Gdańsk, która aspiruje do gry w europejskich pucharach, to od początku meczu przewagę mili podopieczni Piotra Nowaka. Już w pierwszej akcji groźnie z dystansu strzelał Michał Chrapek.

W siódmej minucie mecz przybrał bardzo niedobry obrót dla gospodarzy. Na środku boiska faulował Paweł Sasin. Sędzia Bartosz Frankowski nie miał wątpliwości i pokazał prawemu obrońcy czerwoną kartkę. Była to kontrowersyjna decyzja, bo choć Milen Gamakov zwijał się z bólu to jednak żółta kartka byłaby w tej sytuacji bardziej adekwatna.

Górnicy nie załamali się tym, że grają w dziesiątkę i w 14. minucie oko w oko z bramkarzem Lechii wyszedł Grzegorz Piesio. Strzał pomocnika Górnika minął jednak bramkę.

W kolejnych minutach senna atmosfera na trybunach udzieliła się też piłkarzom obydwu drużyn. W 27. minucie goście przyśpieszyli i momentalnie rozerwali obronę Górnika. Po koronkowej akcji Gerson wypatrzył w polu karnym nie pilnowanego Milosa Krasicia. Serb nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem Sergiusza Prusaka precyzyjnym strzałem z kilkunastu metrów. Przed przerwą Lechia jeszcze dwa razy zagroziła bramce Prusaka. W 36. minucie niezdecydowania obrońców Górnika nie wykorzystał Chrapek, a tuż przed zejściem do szatni sytuację sam na sam zmarnował Sławomir Peszko.

Arena na chwilę oszalała

Po przerwie gospodarze postanowili zaryzykować i śmielej zaatakowali bramkę Vanji Milinkovicia-Savica. W 54. minucie Grzegorz Bonin uderzył z lewego narożnika pola karnego. Nie był to groźny strzał, ale serbski bramkarz gości interweniował tak nieporadnie, że wrzucił sobie piłkę do bramki. Radość kibiców, którzy po wyrównaniu znacznie się ożywili trwała jednak krótko. W kolejnej akcji Jakub Wawrzyniak idealnie zagrał w pole karne do Grzegorza Kuświka i ten wyprowadził Lechię ponownie na prowadzenie.

Goście mogli podwyższyć rezultat, ale wrzutki Rafała Wolskiego nie wykorzystał Kuświk, który trafił w słupek. Ostatni kwadrans należał do Górnika. Szansę na wyrównującego gola miał Bonin i Leandro czy Piotr Grzelczak. Bartosz Śpiączka nawet strzelił bramkę, ale był na wyraźnym spalonym.

Bramki: Bonin (54.) - Krasić (27.), Kuświk (56.)

Górnik: Prusak Ż - Sasin CZ(7.), Pruchnik, Szmatiuk, Leandro - Tymiński (75. Grzelczak), Drewniak - Bonin, Vukobratović, Piesio (58. Śpiączka) - Pitry (12. Bogusławski).

Lechia: Milinkovic-Savic - Gerson, Maloca, Wawrzyniak, F. Paixao, Gamakov Ż (54. M. Paixao), Chrapek Ż, Peszko, Krasić (46. Kovacevic), Wolski Ż, Kuświk Ż (71. Stolarski).

Sędziował: Bartosz Frankowski

Widzów: 3574

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.