Euro 2016. Jak Adam Nawałka tracił wybór

Przed Euro słabości kadry szukaliśmy na boisku. Okazało się, że największą jest ławka rezerwowych.

Piotr Zieliński ma 22 lata, Karol Linetty jest o rok młodszy, obaj na wielkim turnieju debiutowali. Pierwszy na początku przygotowań był kandydatem do pierwszej jedenastki, drugi miał się piąć w rankingu selekcjonera. Zieliński zakończył jednak udział w Euro po słabiutkiej pierwszej połowie z Ukrainą, Linetty był jednym z pięciu polskich piłkarzy, którzy nie zagrali ani minuty.

Ta dwójka mogła dać selekcjonerowi możliwość wyboru. Nawałka wiedział, że w czasie turnieju ważni będą także ci, którzy nie mieszczą się w pierwszym składzie. Bo czasami najważniejsi piłkarze muszą odpocząć, czasami trzeba ich chronić przed zawieszeniem za kartki. W fazie pucharowej selekcjoner miał jednak tylko dwóch zmienników w ofensywie (Kapustka, Peszko) i jednego w defensywie (Jodłowiec).

Być może najwięcej o reprezentacji powiedziała druga połowa meczu ze Szwajcarią. Im bliżej było końca, tym bardziej mecz wymykał się Polakom spod kontroli, ale Nawałka zmian nie przeprowadzał. Pierwszej dokonał dopiero w 101. minucie.

Selekcjoner zdawał sobie sprawę z ograniczeń zespołu. Powtarzał, że najważniejsze, by mógł zabrać do Francji wszystkich, których chce, że straci przy każdej kontuzji. Miał świadomość, że różnica między najlepszymi a najgorszymi jest wielka.

Wiosną Nawałka położył nacisk na poszukiwanie rezerwowego stopera - przyglądał się Wojciechowi Golli z Nijmegen, na zgrupowanie do Arłamowa zabrał Pawła Dawidowicza - jednocześnie szukając zmienników na skrzydle i w środku pola. Stąd powołania dla Pawła Wszołka i wizyty w Kaiserslautern, gdzie gra Mateusz Klich. W tych wyprawach chodziło wyłącznie o to, by zapewnić sobie większe pole manewru na Euro.

Im bliżej było turnieju, tym było ono jednak mniejsze. Uraz barku Macieja Rybusa sprawił, że reprezentacja straciła piłkarza umiejącego grać na dwóch pozycjach. Gdyby zawodnik Lyonu dojechał na turniej, to on biegałby na lewej obronie, a w trakcie meczu - po wejściu Artura Jędrzejczyka za Kamila Grosickiego - mógłby przesuwać się na skrzydło. Na Euro nie dojechał także Wszołek, który na zgrupowaniu złamał rękę. Gdy w 1/8 finału zawieszony za kartki był Kapustka, trener miał już tylko jednego zmiennika na skrzydła (Peszkę).

Wąska kadra nie ograniczała jednak reprezentacji ani w eliminacjach, ani nawet w fazie grupowej Euro. W jedenastce na decydujący o awansie mecz z Irlandią zabrakło Rybusa, Jędrzejczyka, Błaszczykowskiego i Milika, a w niedawnym spotkaniu z Ukrainą selekcjoner oszczędzał Piszczka, Grosickiego, Mączyńskiego i Błaszczykowskiego. I oba te mecze - choć z problemami - Polacy wygrali. Nie ma zatem powodu, by sądzić, że największa słabość przeszkodzi w awansie na mundial w Rosji. W grupie piłkarze Nawałki zmierzą się z Rumunią, Danią, Czarnogórą, Armenią i Kazachstanem - czyli finalistą Euro, zespołem z baraży o ME i trzema drużynami, które nie liczyły się w walce o awans. Na mistrzostwa świata pojedzie zwycięzca grupy, wicelider wystąpi w barażach.

Prawdopodobnie o tym mankamencie przypomnimy sobie dopiero na kolejnym turnieju. Gdy znów reprezentacja będzie musiała wyjść na boisko pięć razy w 18 dni, mierzyć się z rywalami celującymi w medale. Jeśli więc zastanawiacie się, gdzie jest sufit drużyny Nawałki, nie pytajcie o to, ile jeszcze mogą jej dać Glik, Krychowiak i Lewandowski, tylko o to, czy na ławce rezerwowych siedzi ktoś, kto może im pomóc.

Zobacz wideo

Memy po meczu z Portugalią

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.