Polska - Portugalia w ćwierćfinale Euro 2016. Gwiazda lokalna kontra gwiazda globalna

Jak porównać Cristiano Ronaldo z Robertem Lewandowskim? Najmniejsza różnica jest bezdyskusyjnie na boisku. Poza nim pierwszy to instytucja, drugi wciąż jeszcze człowiek. Na szczęście. Mecz ćwierćfinałowy Polska - Portugalia w czwartek o 21:00. Relacja na żywo w Sport.pl i aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.

Dariusz WołowskiDariusz Wołowski Fot. Sport.pl Rodacy skarżą się, że podczas Euro 2016 kapitan reprezentacji Polski wyskakuje im z lodówki. Twarz Lewandowskiego zdobi połowę billboardów w całym kraju. Narodowa histeria wywołana dobrą grą drużyny Adama Nawałki uświadamia nam, jaka jest nośność i status piłki nożnej. Najpopularniejszy polski sportowiec gola na mistrzostwach jeszcze nie zdobył, ale gdyby w czwartek rozstrzygnął ćwierćfinałowy mecz z Portugalią, wszyscy na czele z Andrzejem Dudą krzykniemy: "Lewy na prezydenta!".

Lewandowski wciąż gwiazdą lokalną

Mimo 42 goli zdobytych w minionym sezonie w Bayernie i piątego miejsca w plebiscycie Złota Piłka, Lewandowski wciąż jest jednak gwiazdą lokalną. Jeśli wytrzymuje porównanie z Cristiano Ronaldo, to tylko na boisku. Portugalczyk został niedawno numerem 1 na liście najlepiej zarabiających sportowców świata według "Forbesa", z dochodami rocznymi sięgającymi 88 mln dol. Jego pensja w Realu i nagrody wywalczone na boisku to 56 mln, plus 32 mln dol. z kontaktów reklamowych. Lewandowskiego na liście w ogóle nie ma. Wciąż nie mieści się w setce najlepiej opłacanych. Ronaldo wyprzedza Leo Messiego i mistrza NBA LeBrona Jamesa. Trzeci piłkarz Neymar jest dopiero na 22. pozycji z dochodami rocznymi 37,5 mln dol., z czego z reklam 23 mln.

Lewandowski zarabia w Bayernie 11 mln euro za sezon, plus bonus 15 mln rozłożony na pięć lat za to, że przyszedł do klubu jako wolny zawodnik, czyli bez kwoty transferowej. W sumie daje to 14 mln euro rocznie. Na reklamach zarobił w 2015 r. 8 mln zł. W tym roku ta kwota pewnie się podwoi. W sumie daje to dochody sięgające 20 mln dol., czyli kwotę ponad czterokrotnie niższą od zysków Ronaldo.

Jeden jego wpis warty jest 100 tys. dolarów

Na szczęście dla Nawałki i nas wszystkich Lewandowski nie jest cztery razy gorszym piłkarzem. Być może w tej chwili nawet lepszym. Kiedy jesienią Polak wbijał pięć goli Wolfsburgowi w 9 minut, a Real pogrążał się w kłopotach, Lewandowski wydawał się najpoważniejszym kandydatem do zastąpienia 31-letniego Portugalczyka. I możemy być pewni, że pogłoski o transferze do najbogatszego klubu świata będą wracały. Od strony sportowej Polak zyskałby na tym może nie tak wiele, ale marketingowo przeskoczyłby co najmniej o jedną półkę wyżej.

Dziś na tej najwyższej jest Ronaldo. Piłkarz, którego w mediach społecznościowych, czyli na Instagramie, Twitterze i Facebooku, obserwuje ponad 215 mln ludzi. Konkurencję wytrzymują tylko Justin Bieber i Taylor Swift. Na Facebooku Portugalczyk ma 112 mln fanów. Jeden jego wpis na Twitterze wart jest 100 tys. dolarów. Bo cokolwiek tam umieści, wywołuje zainteresowanie i dyskusję tysięcy ludzi. "Forbes" obliczył, że markom i firmom, które reklamuje, przynosi 449 proc. zysku. W 2015 r. opublikował 59 wpisów dotyczących Nike, co wygenerowało 36 mln dol. ekwiwalentu medialnego, a firma zapłaciła Portugalczykowi tylko 13 mln za ubieranie się w jej produkty i ich reklamowanie.

Na jego prezentację w Realu przyszło 80 tys. ludzi, co do dziś jest rekordem. Zdobył dla klubu rekordową liczbę goli. Ronaldo chce grać w piłkę długo. Niedawno były trener Realu Carlo Ancelotti opowiadał w mediach, że Portugalczyk jest takim profesjonalistą, iż o trzeciej nad ranem kąpał się w wannie z lodem w ośrodku treningowym Realu, choć czekała na niego w domu modelka i jego była partnerka piękna Irina Shayk.

Na boisku Ronaldo jest największym indywidualistą w sportach zespołowych z zaletami i wadami tego stanu rzeczy. Chwilami ma się wrażenie, że rozgrywa własny mecz. Wścieka się na kolegów, gdy robią coś, co jest mu nie w smak. Nie do pomyślenia jest, by pozwolił strzelać karnego lub wolnego któremuś z partnerów, choć od ponad 40 prób z wolnego na wielkich imprezach nie zdobył bramki. Spudłował z "jedenastki" przeciw Austrii na Euro 2016, ale trener Portugalczyków Fernando Santos natychmiast ogłosił, że wciąż będzie je wykonywał. Można odnieść wrażenie, że Ronaldo stoi ponad drużyną. I nawet trudno mieć do niego o to żal. Po prostu wszyscy dookoła traktują go jak kogoś więcej niż piłkarza i kapitana.

O Lewandowskim nikt nawet tak nie pomyśli. Od początku Euro 2016 udowadnia, że prywatne ambicje potrafi schować głęboko do kieszeni. Kiedy Ronaldo traci piłkę, macha rękami w kierunku sędziego, jakby dawał do zrozumienia, że czysto zabrać mu jej nie sposób. Polak wraca, pomaga w defensywie, haruje. Część polskich fanów ma mu nawet za złe, że błyszczy za mało. Ale Nawałka uważa, że dzięki niemu błyszczy drużyna.

Nieznośna dawka narcyzmu

Portugalczyk myśli już czasem o zakończeniu kariery. - Chcę zawsze już żyć jak król - powiedział w filmie dokumentalnym o sobie. Według wielu krytyków i postronnych widzów biografia piłkarza ociekała nieznośną dawką narcyzmu. Występujący w niej ludzie wynosili piłkarza do rangi bóstwa, ale pojawia się tam cytat wskazujący, że jest samotnym ptakiem w złotej klatce. Powiedział, że ludzi, którym ufa, jest niewielu, że najczęściej spędza czas sam lub z synem, którego w Stanach Zjednoczonych urodziła mu surogatka. Jej imię i nazwisko zapewne nigdy nie zostanie ujawnione.

W Madrycie Ronaldo mieszka w twierdzy dla milionerów La Finca, przypominającej bunkier. Ma prywatny samolot, zainwestował ostatnio 35 mln euro w sieć luksusowych hoteli. Pierwszy powstaje w Funchal, jego rodzinnej miejscowości na Maderze. Kolejne zostaną wybudowane w Madrycie, Lizbonie i Nowym Jorku. - Muszą być nadzwyczajne, bo marka CR7 jest odzwierciedleniem tego, kim jestem: moich instynktów i wartości, które wyznaję - tłumaczył podczas Euro.

Ale szczytem wszystkiego jest muzeum, które Ronaldo zbudował dla siebie. Powstało trzy lata temu w Funchal, ale wtedy było tylko skromnym zbiorem trofeów, medali, pucharów i wyróżnień. Portugalczyk naprawia właśnie swój błąd. Wybudował siedzibę trzy razy większą, imponującą, ze swoimi pomnikami w brązie i figurami z wosku. Tam można obejrzeć trzy Złote Piłki, Złote Buty, medale, pamiątki. Będzie multimedialne. Zwiedzający będzie mógł porozmawiać z Ronaldo lub zrobić sobie z nim zdjęcie. Szefem ma być kuzyn piłkarza. A wszystko mieści się w pierwszym hotelu wzniesionym przez CR7.

Lewandowski też jest marką, choć...

Najwięksi sportowcy w historii jak Muhammad Ali, Michael Jordan, czy Eddy Merckx nie mają swoich muzeów. Pelemu je wybudowano, ale była to inicjatywa władz Santosu. Ronaldo nie miał zamiaru czekać, aż władze Madery pomyślą o uhonorowaniu najwybitniejszego Portugalczyka. Lub, powiedzmy wprost, piłkarza wszech czasów, jak o nim mówi agent Jorge Mendes. Ronaldo wtedy nie protestuje. Zapewne przez grzeczność.

Gdy dostał trzecią Złotą Piłkę, gratulował mu portugalski parlament. Już w 2004 r. został oficerem Orderu Infanta Henryka, dekadę później jego wielkim oficerem. Ma też order władców Portugalii z dynastii Braganza.

Pomyślmy o tym, gdyby przeszło nam przez głowę, że hołdy i zainteresowanie Lewandowskim są w Polsce przesadne. Że jego małżeństwo i żona Anna, która doradza piłkarzom kadry w sprawach diety, to przejaw rodzinnej ekspansji. Wystarczy przejechać przez Pruszków pod Warszawą, gdzie w trzecioligowym Zniczu Lewandowski ratował swoją karierę po ciężkiej kontuzji i odejściu z Legii. Na płocie napisano niewprawną ręką: "Tu grał prawdopodobnie najlepszy polski piłkarz". W klubie pracuje jeszcze wielu ludzi, którzy wspominają skromnego studenta i jego rozklekotane auto, którym przyjeżdżał na treningi.

Lewandowski rzecz jasna też jest dziś marką. Wciąż jednak bardzo dużo w nim odruchów zwykłego człowieka.

Zobacz wideo

Memy przed meczem z Portugalią

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.