Angielski mocarz czy holenderski średniak? Gdzie polski nastoletni piłkarz robi karierę?

Antek Konderak, junior holenderskiego De Graafschap, za kilka tygodni wejdzie już do seniorskiej piłki. Jeśli się mu powiedzie, nakreśli nową drogę dla nastolatków z Polski - wcale nie trzeba wyjeżdżać do renomowanego klubu zagranicznego, by w piłce osiągnąć sukces.

- Byłem niepełnoletni, więc rodzice musieli podjąć tę decyzję. To nie było łatwe - opowiada 19-letni chłopak. - Na początku mama i siostra bardzo to pewnie przeżywały, tato chyba też. To on mnie odwoził, wystawił mi walizki z auta - dodaje.

Wyjazdy i powroty

Antek Konderak jest częścią pokolenia, dla którego wystawienie walizek na ulicę i tęsknota za domem to symbol przygody z piłką nożną. Światowe przepisy pozwalają klubom na ściąganie zdolnych juniorów, gdy ci skończą 16 lat. Aż pięciu zawodników szerokiej kadry na Euro 2016 to wychowankowie zagranicznych klubów - w Hiszpanii futbolu uczył się Kamil Glik, w Anglii Wojciech Szczęsny, we Włoszech Bartosz Salamon i Piotr Zieliński, a we Francji Grzegorz Krychowiak.

W kadrach młodzieżowych znajdziemy piłkarzy Liverpoolu, Arsenalu czy RB Lipsk, którzy wyjechali z Polski jako nastolatkowie. Do Manchesteru United wybiera się też bramkarz Wisły Kraków Kacper Chorążka. Takie marki kręcą w głowie, ale wyjazdy do największych światowej piłki to ryzyko. Do niedawna piłkarzem akademii Chelsea był Hubert Adamczyk, który jako 16-latek wyjechał do Londynu z Bydgoszczy. Na początku tego roku, po dwóch latach pracy w Anglii, wrócił jednak do Polski. Rozegrał ledwie kilka minut w barwach Cracovii.

Na liście powołanych nie znajdziemy Konderaka, choć wysłannicy PZPN-u obserwują jego postępy. Ale być może 19-letni Ślązak będzie jednym z tych, który jako pierwszy zagra w pierwszej drużynie zagranicznego klubu. Konderak gra w holenderskim De Graafshap, tym samym, który niedawno popsuł święto Ajaksu Amsterdam. Outsider zremisował z niemal pewnym już mistrzem i w stolicy Holandii zamiast fety była stypa.

A może coś większego?

- Byłem na tym meczu. Euforia była duża, ale sporo osób było smutnych, bo Ajax ma ogromny zasięg w Holandii. Akurat byłem dość zadowolony, bardziej liczyłem na mistrzostwo PSV. No i De Graafshap zremisowało, a to dobry wynik - mówi 19-latek. - Niedługo zaczynam przygotowania do nowego sezonu z rezerwami i pierwszą drużyną - dodaje.

View post on imgur.com

Zanim jego ojciec wystawił mu walizki na ulicę jednego z holenderskich miast, Konderak ćwiczył w Piaście Gliwice i Górniku Zabrze. Gdy sezon się kończył, młodzieniec jeździł na letnie obozy. - Po zajęciach z Polish Soccer Skills czy Grupą Trenerów Futbolu czułem, że dostawałem kopa, że mogę osiągnąć coś więcej - opowiada.

- Był tam m.in. Holender Remco ten Hoppen z młodzieżówki NEC Nijmegen. Zresztą potem się dowiedziałem, że te obozy działają na wzorcach holenderskich. Gdy zobaczył mnie po roku, powiedział, że zrobiłem niesamowity postęp. Polecił mi transfer do najlepszych polskich klubów, ale pomyślałem, że może warto spróbować czegoś innego, może większego?

Konderak był sprawdzany w Vitesse Arnhem i Nijmegen, ale ostatecznie zdecydował się na De Graafshap - klub w porównaniu z Ajaksem czy Feyenoordem będący liliputem. - Ale wszyscy są dumni z pochodzenia. Nazywa się nas "Rolnikami", jesteśmy małym klubem i musimy dać kibicom pewność, że zawsze będziemy walczyć - mówi.

Musi podpowiadać, nawet gdy nie trzeba

Walka w Holandii to jednak nie wślizgi, odbiory i przepychanki. To zupełnie inna intensywność treningu. Liczy się szybkość, ale przede wszystkim myślenia. - Gierki na utrzymanie są na porządku dziennym. Możemy mieć coraz mniej kontaktów z piłką po to, żeby wszystko działo się jak najprędzej - opowiada Konderak. - Do tego duży nacisk kładą na taktykę, komunikację. Ostatnio bramkarz powiedział mi w szatni, że musi mi zawsze podpowiadać, nawet jeżeli tego nie potrzebuję. Po prostu trener tego wymaga.

- Zostawiają nam sporo wolnej ręki. Sami mamy zrozumieć, co robimy źle. Zachęcają nas do kreatywności. Ale mamy też schematy, żeby nie popadać w skrajność. W Górniku miałem ich za dużo, ale do dziś pamiętam hasło: "na obieg!". Zawsze wiedziałem, że kolega z flanki będzie mnie obiegał.

- Poniedziałki mamy wolne, bo mecze zwykle gramy w weekendy. Za to we wtorek mamy dwa treningi. Rano siłowy, wieczorem normalny. Gierki na utrzymanie, ćwiczenie schematów. To potem wykorzystujemy w meczach. W środę ćwiczymy kondycję z piłką. Gdy wyjdzie poza boisko, rozpoczynamy po drugiej stronie boiska, trzeba się przesuwać. W czwartki są treningi indywidualne albo zajęcia ze starszymi rocznikami. Czasem idę do rezerw. Niekiedy jest tam też trener pierwszej drużyny. To od razu podnosi zaangażowanie. W każdym razie to dzień na uzupełnienie bądź sprawdzenie braków.

Najpierw matura, potem seniorzy

W zeszłym roku Konderak został piłkarzem roku w akademii De Graafshap. Telewizja klubowa poświęciła mu też krótki reportaż. Mimo wszystko, obcokrajowiec wśród juniorów to egzotyka. - Nie uważam się za takiego, ale wydaje mi się, że dostałem ją za pracę na 120 proc. Nigdy się nie poddaję. I wpasowałem się w ich kulturę.

View post on imgur.com

- Niełatwo przyjechać do obcego kraju, nauczyć się języka. Na początku wciąż musieli mnie poprawiać. Strasznie się denerwowałem. Gdy inni śmiali się w szatni, to nie wiedziałem czy ze mnie czy z kogoś innego. Ale udało się, coraz więcej jest we mnie holenderskiej mentalności - mówi.

Przed Konderakiem być może kluczowe miesiące. Choć na razie jego głowę zaprząta holenderska matura, już niebawem rozpocznie treningi z seniorami De Graafshap. To jednak dopiero pierwszy krok w dorosłym futbolu. Ale jeśli 19-latkowi się powiedzie, dla wielu polskich piłkarskich nastolatków otworzy się kolejna droga - nie najlepsze polskie kluby, nie topowe zachodnie akademie, ale mimo wszystko europejskie średniaki.

Zobacz wideo

Sensacja! Najlepsza jedenastka sezonu bez Messiego i Ronaldo

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.