Princewill Okachi: "Mam żal do Widzewa. Nie podoba mi się takie traktowanie"

Princewill Okachi jako jedyny zawodnik nie rozpoczął treningów z Widzewem. Oficjalnie mówi się, że leczy kolana, ale sprawa ma także drugie dno
Zobacz wideo

Okachi jest jednym z liderów czwartoligowego Widzewa. Nigeryjczyk, który grał w łódzkim klubie za czasów ekstraklasy, wyróżnia się na boisku. Jesienią zagrał we wszystkich możliwych meczach, ale nie rozpoczął jeszcze zimowych przygotowań. W klubie powtarzają, że zawodnik wzmacnia kolana specjalnymi zastrzykami. To jednak nie wszystko. - Zgodziłem się przyjść do Widzewa i pomóc w trudnej chwili. Przez te pół roku wydarzyło się jednak w klubie sporo rzeczy, które mi się nie podobały. Nie wszystko zależało ode mnie, ale mieliśmy rozmowy i sytuacje, które mnie zniechęciły. Ja ze swojej części umowy z Widzewem się wywiązałem i wywiązuję, ale jak poprosiłem o to samo - zostałem zlekceważony. Oczekiwałem, że skoro ja zachowałem się fair wobec nich, oni zrobią podobnie. Dlatego czuję żal - nie owija w bawełnę w rozmowie z portalem Weszło!.

Piłkarz ma amibicję gry w wyższej lidze, jednak łódzki klub nie do końca mu to umożliwia. - To jedynie część całego problemu. Umówiliśmy się w klubie, że poczekamy, jak rozwinie się sytuacja, ale oni z tych ustaleń się nie wywiązują. Nie respektują moich potrzeb, nie dotrzymują słowa - żali się piłkarz. - Wiem, że Widzew chce awansować, ale nie może w trakcie gry zmieniać wcześniejszych ustaleń.

Piłkarz podkreśla też, że ma problem ze... skontaktowaniem się z władzami klubu. - Umawialiśmy się, a oni spotkanie przekładali i przekładali. Nie było czasu, by się spotkać ze mną. Ostatnim razem rozmawialiśmy w przerwie świątecznej, mieliśmy wrócić do tematu. Wciąż czekam. Drażni mnie, że ciężko się z kimkolwiek skontaktować i porozumieć - mówi. - Czy zmienią swoje podejście? Chciałbym, ale wątpię. Nie podoba mi się takie traktowanie, choć mam już związane ręce.

Cały wywiad na www.weszlo.com .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.