Ekstraklasa w Sport.pl: Czy trafi tu słowacki i bułgarski Arkadiusz Milik?

Ściąga coraz lepszych piłkarzy, chce być miejscem, w którym młodzi z Europy środkowo-wschodniej mogą się wypromować. Ale o kolejnego Ondreja Dudę i Aleksandra Tonewa klubom ekstraklasy będzie trudno.

Od upadku komunizmu w polskiej lidze zagrało ok. tysiąca obcokrajowców. Do 2010 r. tylko 56 grając w ekstraklasie zasłużyło na występ w reprezentacjach swojego kraju. W ostatnich pięciu latach, po wybudowaniu najnowocześniejszych stadionów w Europie, było ich aż 84. Marka ekstraklasy wzrosła.

Sprowadzanie nieco lepszych zawodników przełożyło się na ciut lepsze wyniki w europejskich pucharach. W 2009 r. ekstraklasa zajmowała 26. miejsce w rankingu UEFA, w 2015 awansowała na 18. - Z roku na rok możliwości polskiej ligi są coraz wyższe. Myślę, że to się nie zmieni - mówi Artur Płatek, skaut Borussii Dortmund, pomagający w wyszukiwaniu piłkarzy Piastowi Gliwice. - Dziś częściej niż wcześniej piłkarze o znanych nazwiskach biorą pod uwagę ekstraklasę. Rozmawiam z menedżerami i dyrektorami sportowymi z Niemiec, Włoch, Słowenii, którzy oglądają polską ligę. Każdy dostrzega, że ekstraklasa jest dobrym oknem wystawowym dla klubów z Europy Zachodniej. Dużo zawodników wyjeżdża z Polski przynajmniej do europejskich średniaków - dodaje Płatek.

- Na najlepszych piłkarzy z zagranicy wciąż nie mamy szans, ale dla wielu Polska z kraju trzeciego wyboru, staje się tym drugim - mówi menedżer Marcin Lewicki z ProSportManager. - Zmienił się też rynek. Generalizując, dziś płaci się za piłkarzy albo miliony, albo nic, dlatego też więcej średnich piłkarzy jest w zasięgu naszych klubów. Coraz lepsi zawodnicy, wraz z nowymi stadionami, fanatycznymi kibicami i fajną otoczką, pozwalają przyciągać kolejnych zawodników.

Seniorscy lub młodzieżowi reprezentanci Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii, Białorusi, Izraela, Gruzji, Macedonii, Armenii, Czarnogóry zaczęli masowo przybywać do Polski po 2011 r. Pojawili się też reprezentanci Słowenii, Słowacji, pierwsi w historii piłkarze młodzieżówek szwajcarskiej i austriackiej. Bojan Isailović, Aleksandyr Tonew, Michal Hubnik, a ostatnio Kamil Vacek z Piasta to pierwsi zawodnicy z klubów ekstraklasy, którzy zagrali w reprezentacjach Serbii, Bułgarii i Czech. W listopadzie Węgry wygrywały baraże o Euro 2016 z Norwegią z trzema zawodnikami ekstraklasy w składzie (czwarty - Nemanja Nikolić, lider strzelców ekstraklasy - był rezerwowym).

- Aby liga zauważalnie poszła do przodu dzięki obcokrajowcom, potrzeba więcej takich piłkarzy jak Aleksandyr Tonew i Ondrej Duda, kiedyś czołowych zawodników młodzieżówek bułgarskiej i słowackiej. Po transferach do Polski obaj dostali się do kadr seniorskich, wypromowali się. Ale sprowadzenie tak dobrych zawodników jest wciąż bardzo trudne, tylko od czasu do czasu będą się nam trafiać takie perełki - mówi Lewicki, który sprzedawał Tonewa z Lecha do Aston Villi za 3,7 mln euro.

Piast zimą próbował przejąć reprezentanta słoweńskiej młodzieżówki Milana Skriniara, ale odbił się od ściany. 20-latek przeszedł za 1 mln euro do Sampdorii Genua. Wielu kolegów Dudy ze słowackiej młodzieżówki (awansował już do seniorów i może pojechać na Euro 2016) gra we Włoszech. - Gdy skaut czołowego polskiego klubu jedzie na obserwacje np. młodzieżówki słowackiej, od razu musi odrzucić najlepszych, bo są poza zasięgiem finansowym - mówi nam jeden ze skautów. - Potem przygląda się tym z drugiego planu, a i tak musi liczyć się z tym, że Włosi ich wezmą, chociaż nie są to jacyś wybitni piłkarze. Na zasadzie: a nuż wypalą. Kluby Serie A stać na takie ryzyko za 200-300 tys. euro - dodaje.

Duda rozpalił nadzieje, że ekstraklasa stanie się stałym hubem przesiadkowym dla słowackich, bułgarskich, czy węgierskich Arkadiuszów Milików marzących o wyjeździe na Zachód. Ale Duda przybył do Legii także dzięki splotowi sprzyjających okoliczności. Słowaka chciały Fulham, Austria Wiedeń, Viktoria Pilzno, Slovan Liberec, Dukla Praga. Legia nie tylko wyrwała go z objęć poprzedniego agenta, który naciskał na transfer do Dukli, ale też przekonała piłkarza, że będzie lepszym przystankiem w drodze na Zachód, niż kluby czeskie. Gdy zeszłej zimy 20-letni rozgrywający był u szczytu formy, jego ojciec mówił "Wyborczej": "Teraz słyszę, że chłopcy na Słowacji mówią, że nie chcą iść do Anglii, tylko najpierw do Polski albo Czech. Na rok, dwa lata". Duda został jednak w Legii, a kolejni młodzi Słowacy wybierają nie Polskę, a Czechy - 21-letni Jaroslav Mihalik przeszedł z Żiliny z do Slavii Praga, rok młodszy Mat š Bero z Trencina ma trafić do Sparty. - Polskim klubom może się wydawać, że słowacki talent, będzie tańszy niż czeski lub polski. A to ta sama półka. Gdyby Legia dała 700 tys. euro za Michalika lub 1,5 mln za Bero - a tyle ma zapłacić Sparta - pewnie wybrałby Warszawę. Wszystko rozbija się o pieniądze - mówi słowacki agent Branislav Jasurek.

Jak jest z innymi krajami? Andraž Šporar, lider klasyfikacji strzelców ligi słoweńskiej zimą przeszedł z Olimpiji Ljubljana do Basel za 2,8 mln euro, a czołowy prawy obrońca NK Maribor Petar Stojanović za 1,9 mln do Dinama Zagrzeb. Ukraina jest poza zasięgiem finansowym. Legia próbowała kupić skrzydłowego Marjana Szweda z Karpatów Lwów, ale reprezentant ukraińskiej kadry do lat 19 latem wybrał drużynę młodzieżową Sevilli.

Polskie kluby nie mają natomiast większych problemów z transferami wyróżniających się piłkarzy z Litwy, Łotwy, Estonii, Białorusi i Węgier. Tyle, że z nimi jest kłopot. - Byłbym szczególnie ostrożny, jeśli chodzi o ligi nadbałtyckie. Większość zawodników stamtąd, przepada. Ligę polską od tamtejszych dzieli przepaść, do tego dochodzą kwestie mentalności, ważniejsze niż umiejętności. Deniss Rakels zanim się przystosował i odpalił, spędził w Polsce aż 5 lat - twierdzi Płatek.

- Lidze potrzeba zdolnych zagranicznych piłkarzy. Trzeba próbować, chociaż najlepszych nie przejmiemy. Pamiętajmy też, że mamy też wielu naszych - dodaje Płatek. - Muszą tylko zmienić mentalność, przyzwyczaić się do harówki, niektórzy za długo jadą na talencie. Młodzi polscy piłkarze potrzebują też dobrych wzorców. Ktoś powie, że Piast jest dziś złożony z obcokrajowców. Ale to świadome założenie. Chcieliśmy, by młodzi mieli się od kogo uczyć. Po to w Gliwicach jest Kamil Vacek. Przez 1-2 sezony mają się uczyć i te proporcje się zmienią. Wierzę, że nie będziemy gorsi od Czechów i Chorwatów, a liga dzięki tej mieszance stanie się jeszcze lepsza.

Follow @PrzemZych

Pamiętasz te legendarne (i głupie) nagłówki?

Zobacz wideo
Czy Twoim zdaniem do ekstraklasy trafiają coraz lepsi piłkarze?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.