Tajemnicza grupa ujawnia pilnie strzeżone sekrety piłki nożnej

- Tajemnice związane z kontraktami i ukrytymi klauzulami zabijają piłkę nożną - twierdzi przedstawiciel Football Leaks. Grupa ta ujawnia ciemną stronę futbolu. - To międzynarodowa organizacja przestępcza - grzmi portugalska policja. O co tutaj chodzi i w jaki sposób Football Leaks doprowadziło do wyrzucenia holenderskiego klubu z europejskich pucharów?

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasNazwa jest nieprzypadkowa. Wzięła się od WikiLeaks. To demaskatorski portal założony przez Juliana Assange'a. Publikuje on tajne dokumenty, które w inny sposób mogłyby nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Football Leaks działa identycznie, tyle tylko że za cel wzięło sobie piłkę nożną.

Początkowo autorom chodziło o pokazanie ciemnej strony interesów portugalskich klubów. Nie wiadomo, kto stoi za tym projektem; wiadomo tylko, że większość osób działa w Portugalii, ale korzysta z rosyjskich serwerów oraz domen. Bo Rosjanie niechętnie współpracują z zachodnimi służbami, przez co ryzyko zamknięcia strony jest dużo mniejsze.

300 gb informacji

"New York Times" przeprowadził rozmowę z "Johnem", osobą podającą się za lidera projektu. - Tajemnice związane z kontraktami i ukrytymi klauzulami zabijają piłkę nożną - twierdzi John. I zaprzecza jakoby był hakerem; "jesteśmy normalnymi użytkownikami komputerów". Korzystają z podstawowych narzędzi - bloga założyli na WordPressie, dokumenty udostępniają na zwykłych serwerach hostingowych. Football Leaks ma już 300 gigabajtów dokumentów i otrzymuje ich coraz więcej. Samo przejrzenie materiałów zabiera bardzo dużo czasu, często przed publikacją muszą być tłumaczone.

Działacz jednego z klubów anonimowo w rozmowie z "NYT": - Nikt nie wie co się dzieje, ale jednocześnie nie chce być następny.

Pierwsza ofiara

Najmocniej dostało się Twente. Mistrz Holandii i uczestnik Ligi Mistrzów w 2010 roku dostał trzyletni zakaz gry w europejskich pucharach. I jeśli nie będzie stosował się do wszystkich zaleceń niezależnych śledczych może stracić licencję na grę w lidze holenderskiej. To skutek upublicznienia dokumentów przez Football Leaks. Ale by zrozumieć o co chodzi trzeba wiedzieć co to third-party ownership (TPO).

Jeśli klub X chciał kupić zawodnika z zespołu Y, a nie było go stać na zapłacenie pełnej kwoty, mógł porozumieć się z prywatnym inwestorem bądź funduszem inwestycyjnym, by ten dołożył brakujące pieniądze do transferu. Jeśli piłkarz kosztował np. 10 milionów euro, to klub i fundusz bądź inwestor mogli zapłacić po 5 mln. Wtedy oba podmioty miały po 50 procent praw do danego piłkarza. Jeśli po jakimś czasie zawodnik został sprzedany, to obie strony dostały po połowie kwoty transferowej. Możliwe były również inne konfiguracje, a stron mogło być więcej niż dwie. Proceder ten został zakazany w 2014 roku przez FIFA (choć już wcześniej takie przepisy wprowadzono m.in. w Anglii, Francji czy w Polsce), a w lipcu tego roku belgijski sąd podtrzymał tę decyzję. Więcej o tym procederze tutaj.

Szukanie ofiary

Często celem funduszy inwestycyjnych - jednym z najpopularniejszych jest zarejestrowane na Malcie Doyen Sports - były kluby w trudnej sytuacji finansowej. Je najłatwiej przekonać do współpracy, bo często to taki fundusz jest ostatnią deską ratunku. I tak stało się w przypadku borykającego się z trudnościami finansowymi Twente. Pożyczyło od Doyen (gdy to rozwiązanie było jeszcze legalne) 5,5 miliona dolarów w zamian za udział w prawach ekonomicznych do siedmiu piłkarzy, m.in. za sprzedanego do Southampton za ok. 16 mln dolarów Dusana Tadicia.

W tych umowach pojawił się jednak pewien haczyk. Jeśli Twente odrzuciłoby ofertę Southampton albo jakiegokolwiek innego klubu musiałoby zapłacić Doyen odszkodowanie. To sprawia, że decyzje nie mogły być podejmowane wyłącznie w najlepszym interesie klubu i że fundusz miał wpływ na politykę transferową, co łamało przepisy holenderskiej federacji piłki nożnej (KNVB) oraz UEFA. Niezależna komisja powołana przez KNVB zbadała sprawę Twente, co doprowadziło do ukarania klubu. Ten w ogóle nie powinien dostać licencji na grę w Lidze Europy 2014/15. - Otrzymało ją na podstawie niekompletnych i niedokładnych informacji - napisano w oświadczeniu. Tuż po upublicznieniu dokumentów z funkcji prezesa zrezygnował Aldo van der Laan.

Wojna z funduszem

Niektóre kluby walczą z funduszami. Na wojnę z Doyen zdecydował się Sporting. Latem 2014 roku sprzedał Marcosa Rojo do Manchesteru United za 20 mln euro. 75 procent praw Rojo miał Doyen, który pozyskał je za udzielenie 4-milionowej pożyczki Sportingowi. Jednak portugalski klub zatrzymał całą kwotę z transferu Rojo uznając, że kontrakt z Doyen był nieważny ze względu na manipulacje i niedozwolone naciski funduszu na przeprowadzenie transferu. Sportowy Sąd Arbitrażowy (CAS) przyznał rację Doyen i przyznał funduszowi nieco ponad 12 mln euro plus odsetki.

Co ciekawe, prezydent Sportingu Bruno de Carvalho w jednym z wywiadów zasegurował, że za Football Leaks stoi... Benfica, czyli największy rywal "Lwów". Zwrócił uwagę na pewien "niesamowity przypadek". Otóż w przypadku Benfiki publikowano jedynie mało ważne informacje. Dlaczego Portugalia pojawia się tak często w Football Leaks? M.in. dlatego, że to właśnie największe portugalskie zespoły najchętniej w Europie korzystały z third-party ownership. Doyen nie zaprzeczyło autentyczności żadnych opublikowanych dokumentów. Stwierdziło jedynie, że "część została zmanipulowana", a niektóre osoby na wyższych szczeblach firmy miały być szantażowane przez członków Football Leaks. Doyen miało nie ulec i dlatego dokumenty ujrzały światło dzienne.

Football Leaks ujawniło wiele ciekawych informacji w trakcie swojej działalności. Okazało się m.in., że Falcao kosztował AS Monaco nie 60 mln euro (jak najczęściej podawano), tylko 43 mln.

Falcao kosztował AS Monaco nie 60 mln euro (jak najczęściej podawano), tylko 43 mlnFalcao kosztował AS Monaco nie 60 mln euro (jak najczęściej podawano), tylko 43 mln int

Przyłapano też na kłamstwie Sporting. Oficjalnie podawał, że trener Jorge Jesus będzie zarabiał 3,8 mln euro za sezon. Prawda okazała się inna. Otóż zarabia 5 milionów i... cztery euro rocznie. Za wygranie ligi dostanie dwa miliony premii, za triumf w Lidze Mistrzów cztery.

Ile jeszcze takich dokumentów zostanie ujawnionych? Czy osoby stojące za Football Leaks zostaną złapane? Portugalska policja cytowana przez "AS-a" twierdzi, że ta grupa to "międzynarodowa organizacja przestępcza z doświadczeniem w tego typu działaniach". Osoby stojące za Football Leaks odrzucają jednak te oskarżenia. - Piłka nożna to sport numer 1 na świecie, ale jednocześnie najmniej transparentny - twierdzi "John".

Obserwuj @L_Godlewski

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.