Chcesz więcej? Polub Kraków - Sport.pl
Boguski to najdłużej nieprzerwanie grający w Wiśle zawodnik. Ogólnie dłuższy staż mają Paweł Brożek i Arkadiusz Głowacki, ale przerywany wyjazdami do Turcji. Boguski Reymonta nie opuścił od 2007 r. W tym czasie grał mecze zarówno świetne, jak i bardzo słabe. Długo leczył też poważne kontuzje.
Żaden piłkarz Wisły nie zaliczył tylu wzlotów i upadków. Jeszcze niedawno był przez kibiców wygwizdywany, ale w sobotę zagrał najlepsze spotkanie od wielu miesięcy. Nie dość, że strzelił dwie bramki Lechowi Poznań, to jeszcze w świetnym stylu zatrzymywał zawodników mistrza Polski. Grał jak w czasach, gdy powoływano go do reprezentacji Polski. Zresztą do dziś jest zdobywcą najszybciej strzelonego gola w historii kadry [w 22. sekundzie meczu przeciwko San Marino w 2009 r.].
ROZMOWA Z Jerzym Engelem,
który sprowadził Rafała Boguskiego do Wisły
- Mój syn prowadził trzecioligowy ŁKS Łomża i powiedział, że ma w składzie szalenie zdolnego chłopaka. Podkreślał, że jest świetny technicznie i ma papiery na ekstraklasę. Wówczas nie kojarzyłem Boguskiego, widziałem go może ze dwa razy. Zdecydowaliśmy jednak wysłać dwóch ludzi z Wisły, by się mu przyjrzeli. Wrócili niezbyt zadowoleni. Może trafili na jego słabszy mecz? Postanowiłem sam się mu przyjrzeć, a Łomża zgodziła się na tygodniowe testy. Po tym czasie nie miałem wątpliwości, że Rafał ma wysokie umiejętności. Poinformowałem o tym właściciela klubu Bogusława Cupiała i poprosiłem dyrektora sportowego Grzegorza Mielcarskiego, by dopiął szczegóły. Cena była rozsądna [ok. 300 tys. zł - przyp. red.] i Boguski został naszym zawodnikiem, choć później wrócił jeszcze do Łomży.
- Pewnie, zawsze jest takie zagrożenie. Ludzie potrafią być zawistni i chętnie rozpuszczają takie plotki. Ale wtedy się nie bałem, bo Rafał naprawdę się wyróżniał. Byłem pewny, że sobie poradzi. Był pracowity, miał supercharakter.
- To pan chyba nie wie, jaki on ma pseudonim.
- No właśnie, to mówi wszystko. Otrzymał taki dlatego, że walczy i nigdy nie odpuszcza. Typowy lider, nie ogląda się na innych, tylko bierze sprawy w swoje ręce. W szatni też jest bardzo pozytywną postacią.
- Był na fali, należał do czołowych zawodników ekstraklasy, grał w reprezentacji. Pokazywał potencjał, ale wtedy przyszedł ten pech. Długo wracał po tej kontuzji, potem przytrafiły się kolejne i w efekcie kariera się zatrzymała.
- Wszystko zależy od tego, czy w końcu będzie grał regularnie na swojej pozycji.
- No właśnie, cały czas jest wystawiany gdzie indziej: defensywny pomocnik, skrzydłowy, podwieszony napastnik. Dzięki temu stał się zawodnikiem uniwersalnym, ale na stałe powinien grać tuż za napastnikiem. Potrafi dobrze podać, strzelić bramkę, ale też angażować się w defensywę. Ja go widzę właśnie na tej pozycji.