Michel Platini : Już wystarczy.
- Zależy, jak to rozumiesz. Nic nie kosztuje w tym sensie, że do jego zaistnienia potrzeba piłki, czterech tyczek do wyznaczenia dwóch bramek i kilku zawodników. Nie można natomiast powiedzieć, by futbol nie był nic wart, jeśli weźmiemy pod uwagę choćby jego uniwersalność. Tym bardziej ma on wartość w znaczeniu ekonomicznym, zarówno na poziomie amatorskim, jak i profesjonalnym. Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy wynaleziono futbol, to jest w latach 70. XIX wieku, Anglicy wynaleźli również zawodowstwo - za grę w futbol otrzymywało się pieniądze, podobnie jak trzeba było płacić za możliwość jej oglądania. Futbol od samego początku był zatem płatny.
- Biznes zwany futbolem nie jest monolitem, niełatwo też określić granice jego działalności. W zróżnicowaniu jego światowego zorganizowania, w natłoku rozmaitych uczestników biznesu, jego wykonawców i podwykonawców łatwo się zgubić. Gdzie w ujęciu ekonomicznym działalność futbolowa się zaczyna, a gdzie kończy? Dokąd sięgają biznesowe rozgałęzienia? Nad ustaleniem tego stanu rzeczy głowią się wyspecjalizowane instytucje. Z ich szacunków wynika, że skala rocznych obrotów związanych z futbolem przekracza 300 miliardów euro.
- Futbol porównywany z sobą samym, doskonale. Lecz gdy porównać go ze światem zewnętrznym, liczby te wprawiają w jeszcze większe osłupienie. Jeśli wziąć pod uwagę wszystkie sektory działalności, stanowi 17. pod względem rozmiarów finansowych biznes na świecie. A jeżeli spojrzeć na statystyki poszczególnych krajów, jedynie 25 państw posiada PKB wyższy od futbolu.
- Nie mówiłem o fortunie, mówiłem o biznesie. W tym biznesie działa 30 milionów osób, a liczba ta będzie wzrastać w tempie 8 milionów rocznie. Jedna na dwieście osób na świecie jest bezpośrednio lub pośrednio związana zawodowo z biznesem futbolowym. Ale futbolowa fortuna to zgoła coś innego. Fortuną futbolu jest sama gra.
- Jeśli wspomniane raporty są nie do podważenia, oznacza to, że potrafimy dokładniej mierzyć ten wielki biznes, jakim stał się futbol, oraz problemy, które może on powodować.
- Nie wyobrażam sobie śmierci 11-osobowego futbolu pod huraganem ciosów wielkich budżetów. Uważam, że wielkie budżety pozwalają zwiększać rezerwy kadrowe, przez co obecnie - o wiele bardziej niż niegdyś - tworzą się pewne przewagi, o których dopiero co rozmawialiśmy.
- Zachowując odpowiednie proporcje - zawsze tak było przy tworzeniu się pewnych hierarchii: dominowali w nich najbogatsi. Jednak futbol 22-osobowy jest faktem tylko w pewnej liczbie krajów, w tych zaś krajach - w mniejszej niż kiedyś liczbie klubów.
- Raz jeszcze powtórzę: nie staramy się wywrócić czy też zniszczyć nowego porządku, a zatem i nowej hierarchii. Troszczymy się o spójność i moralność w funkcjonowaniu naszych rozgrywek. Jeżeli przy okazji takim podejściem mielibyśmy zmienić ten nowy porządek - dlaczego nie? Nie mam nic przeciwko temu. Lecz może to być jedynie pewna konsekwencja, a nie motywacja naszego działania.
- Największym zagrożeniem, jakie czyha na futbol i ogólnie na sport - postawiłbym je nawet przed przemocą czy dopingiem - jest korupcja. Albowiem korupcja grę pozbawia sensu. Doping, choć zafałszowuje grę, przynajmniej zachowuje jej pozory, przemoc zaś "jedynie" grę zaburza. Przedmiotem ogromnego zaniepokojenia są natomiast zakłady sportowe i towarzyszące im ustawianie meczów.
- "Gracze wędrowni" przejawiają zdrowe zrozumienie własnego interesu. Nie spotkałem się, by taki zawodnik przestał się przejmować poziomem swoich występów w tym czy innym klubie, bo to na tej podstawie ustala się jego wartość rynkową i warunki kolejnego transferu. Wręcz przeciwnie, jestem zdania, że przemiany współczesnego rynku, podobnie jak i poziom konkurencji, zmuszają graczy do ustępstw przy zawieraniu kontraktów pod byle pretekstem. Jeżeli nie jest nim lojalność wobec klubu, to troska o reputację. Ta czy inna lojalność zapobiega utracie zaangażowania.
- To nie status gwiazdy czy miliardera odgradza cię od mas kibiców. Wiesz, co przede wszystkim cię od nich odgradza? Porażka. Status przegranego. Że doprecyzuję: chodzi o status, który wypracowujesz sobie na boisku, nie zaś za kierownicą swojego porsche czy ferrari. Wciąż powracamy do rozważań boiskowych.
- Miało to na celu nie tyle uniknięcie odcięcia od mas, ile od samej rywalizacji, uniknięcie nudy i niesprawiedliwości. W czym owa zasada salary cap z 1901 roku bardziej podobna była z ducha do zasady finansowego fair play aniżeli do ewentualnej salary cap z roku 2013, jako że ta ostatnia zasada, w odróżnieniu od poprzedniczki, miała na względzie bardziej cele ekonomiczne aniżeli sportowe. Tak czy owak, nie sądzę, by w przyszłości wprowadzono salary cap obowiązującą wszystkich, nawet Lionela Messiego. W razie konieczności wolę środki regulujące od środków ograniczających. Mają one tę przewagę, że nie powściągają chęci rywalizacji, która poprzedza chęć osiągów. A także i zapał do sportu. Ustanawianie limitów, ograniczeń, to pomysł, który kłóci się ze sportem, sport polega bowiem właśnie na pokonywaniu wszelkich ograniczeń.
- Inaczej futbol nie miałby tylu aktywnych przyjaciół, nawet jeżeli chodzi o działania bardziej przypadkowe aniżeli wyrozumowane czy też przemysłowe... Zarabiają wielkie instytucje szczebla krajowego i międzynarodowego, które następnie na rozmaite sposoby redystrybuują te pieniądze pomiędzy tych, których reprezentują. Tworzą one sektor publiczny futbolu, w odróżnieniu od sektora prywatnego, złożonego z wielkich lig, wielkich klubów zawodowych, których warunki funkcjonowania mogą być mniej jasne i pewne, dlatego powinny być poddane nadzorowi. Przy okazji pieniądze zarabiają też wszelacy pośrednicy.
Książka"Porozmawiajmy o futbolu" jest dostępna w formie ebooka na Publio.pl >>
Partner - materiał Nike Performance HYPERVENOM... Nike Performance MERCURIAL LITE... Adidas Tango Pasadena