Liga Mistrzów. Bayern z bieguna północnego. Porażka z Porto

Jeśli Bayern po porażce 1:3 w Porto nie odrobi strat i odpadnie w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, Pep Guardiola przeżyje najbardziej bolesną klęskę w karierze. Choć w tak trudnych okolicznościach jeszcze nie pracował. Rewanż we wtorek o 20:45. Relacja na żywo na Sport.pl. Transmisja tv w Canal + Sport.

- Zawsze można było trafić gorzej, ale zadowolony będę dopiero wtedy, gdy awansujemy do półfinału. Teoretycznie może się wydawać, że Porto to słabszy przeciwnik, w praktyce często wygląda to inaczej. Każdy szczegół jest ważny - mówił niedawno Sport.pl Robert Lewandowski.

Miał rację, Porto trzeba się bać. U siebie nie przegrało siedmiu meczów Ligi Mistrzów z rzędu, jest jedyną drużyną, która w tej edycji jeszcze nie przegrała.

Ale pewnie nawet polski napastnik nie spodziewał się tego, co wydarzyło się na Estádio do Dragao. Zapewne z drugiego końca boiska nie mógł uwierzyć, co wyprawiają Xabi Alonso, Dante i Jércme Boateng. Ich błędy - na tym poziomie niespotykane u takich piłkarzy - kosztowały Bayern stratę trzech goli. - Gdyby Dante był Islandczykiem albo pochodził z bieguna północnego, powiedziałbym, że wyszedł na boisko w butach narciarskich. Ale przecież to Brazylijczyk - mówił Franz Beckenbauer. Dante, stojąc w środku boiska i nie mając nikogo za sobą, próbował przyjąć podanie po ziemi, piłka mu odskoczyła, przejął ją Ricardo Quaresma i strzelił drugiego gola. Dyrektor sportowy Matthias Sammer najbardziej lamentował nad trzecim golem - Boateng nie doskoczył do dośrodkowania - bo "z wynikiem 1:2 Bayernowi łatwiej byłoby żyć".

Guardiola nad piłkarzami znęcać się nie chciał. Mówił, że to tylko ludzie, którym zdarzają się błędy. I przypominał, że do Porto zabrał drużynę zdziesiątkowaną. - Mamy tylko 13-14 zdrowych piłkarzy, którzy od dawna grają po trzy razy w tygodniu. Czasami przychodzi dzień, w którym jesteś zmęczony, masz ciężkie nogi i brakuje ci koncentracji - dodawał prezes Bayernu Karl-Heinz Rummenigge. I trudno się z nimi nie zgodzić, żaden zespół nie przystąpił do ćwierćfinału tak osłabiony. Brakowało Robbena, Ribéry'ego, Alaby, Benatii i Schweinsteigera. Żeby mieć komplet na ławce, Guardiola posadził na niej w Porto dwóch bramkarzy. Dodatkowo Alcântara i Lahm dopiero niedawno wrócili po kontuzjach. Po pierwszym nie było tego widać (należał do najlepszych piłkarzy gości), ale drugiemu daleko było do wielkiej formy.

Guardiola już wcześniej mówił, że w tak trudniej sytuacji jeszcze nie był. Urazy (na rewanż może wrócą Ribéry i Schweinsteiger) tłumaczą kłopoty Bayernu, lecz nie zmieniają tego, że Hiszpan będzie we wtorek walczył o uniknięcie największej wpadki w karierze. W poprzednich pięciu sezonach (czterech w Barcelonie i jednym w Bayernie) zawsze dochodził przynajmniej do półfinału Ligi Mistrzów. Do Monachium przyjechał, by utrzymać na szczycie zespół, który pod Juppem Heynckesem zdobył Puchar Europy. To miała być - jak chcieli szefowie klubu - era Bayernu. W kraju się udało, Bawarczycy pewnie sięgną po trzecie mistrzostwo i puchar z rzędu, ale w Europie nic z mocarstwowych planów nie wychodzi. Rok temu skończyło się na klęsce w półfinale z Realem (0:5), teraz Bayern będziemusiał się napocić, by wyeliminować Porto.

Mimo wszystko nie jest to jednak zadanie niemożliwe. W ostatnich 30 latach do kolejnej fazy Pucharu Europy przeszło 19 proc. zespołów, które przegrały pierwszy mecz na wyjeździe 1:3. Ostatnio zdarzyło się to w ubiegłym sezonie, gdy Chelsea przegrało w Paryżu, by w Londynie pokonać PSG 2:0. A Bayern w ostatnich latach wygrywał w Monachium przynajmniej dwoma golami i z Barceloną, i z Juventusem, i Manchesterem United, i z Romą.

David Luiz obrywa w sieci po Lidze Mistrzów. "Suarez jak Norek..." [MEMY]

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Agora SA