Juergen Klopp, czyli jak żyć po miłości

Znów mu się to udało: odejść tak, żeby obie strony tęskniły. a żadna nie czuła żalu. I znów po siedmiu latach w jednym klubie. Kiedy w 2008 odchodził z FC Mainz, zostawiał klub na czwartym miejscu w drugiej Bundeslidze. Czyli - bez rewelacji. Rok wcześniej przeżyli w Moguncji spadek z Bundesligi, teraz nie byli w stanie do niej wrócić. Klopp czuł, że nic już nie jest w stanie z siebie nowego dać klubowi, czekała na niego praca w Borussii. Ale obie strony chciały pamiętać tylko to, co było dobre. Że Klopp z piłkarza Mainz stał się trenerem, który pierwszy raz wprowadził ten klub do Bundesligi, potem pierwszy raz do Pucharu UEFA.

Na zawsze pozostaniecie moi

Po ostatnim meczu Mainz w tamtym sezonie Klopp siadł wśród piłkarzy na trawie przed polem karnym i słuchał, jak kibice śpiewają mu "You'll never walk alone". Potem wspiął się do nich, na płot, oni dalej śpiewali na jego cześć.

 

Piłkarzom na pożegnalnej imprezie powiedział: "Na zawsze pozostaniecie moimi zawodnikami". A była jeszcze feta na placu Guttenberga w Moguncji, gdzie przyszło 20 tysięcy kibiców, a Klopp popłakał się już przy pierwszych słowach pożegnalnej mowy. Też wtedy puszczali ze sceny tak ciężką muzykę jak w środę na internetowym kanale Borussii w oczekiwaniu na konferencję Kloppa i szefów klubu. I pewnie też będą na zakończenie sezonu w Dortmundzie podobne sceny jak w Borussii, tylko będzie jeszcze tłumniej i jeszcze głośniej.

 

Miłość w czasach hipsterstwa

Klopp odejdzie po sezonie z klubu, który jest teraz na dziesiątym miejscu w Bundeslidze, może awansuje do Ligi Europejskiej, może nie. Szansę ma już tylko na jedno trofeum, Puchar Niemiec. Ale oni wszyscy będą pamiętać to, co dobre. Że w siedem lat klub zadłużony, zagubiony zmienili w dzisiejszą Borussię. Klub, który wszędzie, gdzie się da, dodaje przy swoim herbie słowa "Echte Liebe" - "prawdziwa miłość". I jest jednym z niewielu klubów, w których te słowa nie trącą hipokryzją. Nawet jeśli ta miłość ma konkretną wycenę w giełdowych akcjach BVB. Dla nas to była Borussia trzech Polaków i Kloppa, dla innych Borussia Kloppa i reszty. Czyste hipsterstwo z czasów, gdy to słowo jeszcze nie irytowało.

Tak będzie lepiej dla nas wszystkich

Konferencja była taka jak na logo "Echte Liebe" przystało. - Tak będzie lepiej dla nas wszystkich - mówił Klopp. Zapewniał, że nie odchodzi dla innej, bo nie miał kontaktu z żadnymi klubami. Tego, że nie będzie mieć, nie mógł obiecać. Uprzedził, że nie czuje się zmęczony, nie planuje długiego urlopu. On nie mówił o swoich przyszłych związkach, a władze klubu o swoich: nie wolno było na konferencji pytać o nazwisko następcy. A smutny Hans-Joachim Watzke mówił o rozstaniu z Kloppem: - Pociesza mnie tylko to, że nasza przyjaźń przetrwa.

Od Pepa do Kloppa

Robi się już z tego serial o poruszających trenerskich odejściach. W niespełna trzy lata były trzy: koniec kwietnia 2012 - Pepa Guardioli. Początek maja 2013 - Aleksa Fergusona. Teraz Kloppa. Odeszli w ten sposób trzej trenerzy, których nikt nie ośmieliłby się w tamtym momencie zwolnić. Oni nie byli pracownikami swoich klubów, oni byli jak te kluby. Zastawali je w kryzysie, odbudowywali. Wcale nie odchodzili w pełni chwały. Mogli wybrać dużo lepsze momenty. Guardiola pożegnał się Pucharem Hiszpanii, mistrzostwo wtedy przegrał, niedługo przed konferencją odpadł z Ligi Mistrzów. Ferguson na pożegnanie zdobył mistrzostwo, ale to nie był już wówczas ten wielki Manchester United straszący w Europie. Od zwycięstwa w Lidze Mistrzów mijało pięć lat.

Guardiola musi się napełnić

Pep Guardiola dawał wtedy jasno do zrozumienia, że odchodzi, zanim ten związek się zupełnie wypali, a piłkarze go znielubią (pamiętał, że jako piłkarz Barcy pożegnał się za późno i nie było miło). Też nie mówił o nikim nowym w swojej karierze, ale i nie obiecywał, że nikogo nowego nie będzie. - Jestem pusty, muszę się napełnić - tak zapowiadał swój roczny urlop w Nowym Jorku, który się skończył przystaniem na propozycję Bayernu Monachium. Na sali oprócz dziennikarzy siedzieli też piłkarze Barcelony, choć nie wszyscy, Leo Messi miał akurat coś ciekawszego do zrobienia.

Klopp pójdzie swoją drogą

Alex Ferguson, choć starannie wybrał moment odejścia z ławki Manchesteru, żegnał się w pośpiechu: oświadczeniem na stronie internetowej klubu, bo zaczęły wyciekać plotki o odejściu i United musieli szybko zareagować, żeby nie narazić się na karę od nadzoru giełdowego. Teraz Borussia też musiała działać szybko, a Klopp dopiero po konferencji mógł o swojej decyzji porozmawiać z piłkarzami. Przed nim jeszcze kilka tygodni żegnania się z klubem, potem przyszłość gdzie indziej.

Pójdzie inną drogą niż Ferguson i Guardiola. Ten pierwszy pozostał w United jako dobrze opłacany ambasador klubu. Guardiola niby odszedł w porę, ale boksował się jeszcze na odległość ze swoimi byłymi szefami z Barcelony, a i jego relacje z następcą, nieżyjącym już Tito Vilanovą, też stały się przedmiotem plotek i kontrowersji. Kloppa trudno sobie wyobrazić w takiej sytuacji.

Już nigdy nie będzie lepiej?

Pytanie jeszcze, co z Borussią. Manchesterowi United miał Ferguson zostawić idealnie dobranego następcę. Na swoje podobieństwo, gwarantującego długie rządy i kontynuację. Jak się to z Davidem Moyesem skończyło, wiadomo. Guardiola zostawiał na czele Barcelony asystenta, przyjaciela, swoją wówczas bratnią duszę. Choroba Tito Vilanowy nie pozwoliła się przekonać, jak mogło być. W każdym razie przez te niespełna trzy lata od pożegnania Guardioli już nigdy nie było lepiej niż z nim. Może chociaż Borussii uda się życie po tej prawdziwej miłości ułożyć lepiej. W Mainz po Kloppie się to udało.

Zobacz wideo

25 (wściekłych) twarzy Juergena Kloppa [ZDJĘCIA]

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Agora SA