Jak Anatolij Tymoszczuk został faszystą

Wynocha z naszego kraju. Jedź, faszysto, do Donbasu zabijać dzieci i staruszki - piszą w Rosji o kapitanie reprezentacji Ukrainy i zarazem piłkarzu Zenita Sankt Petersburg, który w kijowskim szpitalu odwiedził rannych żołnierzy

Anatolij Tymoszczuk to jedna z legend ukraińskiej piłki. Jego pozycja w kraju porównywana jest do pozycji Andrija Szewczenki, sukcesy ma jednak mniejsze. Przez cztery lata występował w Bayernie Monachium, z którym wygrał Ligę Mistrzów, choć najczęściej był rezerwowym. Wcześniej z Zenitem Sankt Petersburg zdobył Puchar UEFA i Superpuchar Europy. Mimo 36 lat, czyli zaawansowanego wieku jak na piłkarza, nikt nie wyobraża sobie reprezentacji bez niego. Jest jej kapitanem i liderem.

Dwa lata temu po wygaśnięciu kontraktu z Bayernem Tymoszczuk wrócił do Petersburga, mimo że miał oferty ze wszystkich czołowych zespołów ojczyzny. W tym sezonie rozegrał w lidze rosyjskiej tylko siedem spotkań, trzy w podstawowym składzie. Jest jedynym piłkarzem grającym w lidze agresywnego sąsiada, powoływanym do reprezentacji Ukrainy.

Odwiedziny w szpitalu

W ubiegłym tygodniu Tymoszczuk przyjechał na zgrupowanie reprezentacji przed meczem z Hiszpanią w eliminacjach Euro 2016 i towarzyskim z Łotwą. Przy okazji razem z sześcioma kolegami pojechał do szpitala, gdzie leczą się żołnierze ranni w wojnie na wschodzie Ukrainy. Nie jest to niczym szczególnym, bo podobnie postępują inny znani sportowcy. 20 weteranów oglądało mecz Dynama Kijów z Evertonem w Lidze Europy w loży honorowej z prezydentem Petro Poroszenką. Pięciu innych poleciało z kadrą do Sewilli na mecz z mistrzem Europy Hiszpanią. - Przez dziesięć lat istnienia naszego szpitala leczyliśmy 715 żołnierzy, a przez ostatnie dziesięć miesięcy ponad cztery tysiące - opowiadał Tymoszczukowi Lew Golik, komendant szpitala wojskowego w Kijowie. Podkreślił, że dla jego pacjentów wizyta kapitana reprezentacji i jego kolegów z drużyny była naprawdę wielkim wydarzeniem i wsparciem.

Ukraińscy dziennikarze zapytali piłkarza, czy nie obawia się reakcji w Rosji. - Odpowiadam za swoje czyny i nie boję się prześladowań - odpowiedział Tymoszczuk w telewizji. - Jestem uczciwy wobec wszystkich. Jestem za pokojem, bo wojna to ból dla wszystkich. Na boisku mogą być zwycięzcy i przegrani. Na wojnie giną ludzie, często niewinni, w tym dzieci, więc zwycięzców być nie może - zakończył.

Nagonka w Rosji

Gdy w mediach pojawiły się zdjęcia z wizyty, w Rosji rozpętała się nagonka na Tymoszczuka. Telewizja LifeNews, która jest jedną z ważnych tub propagandowych Kremla, poświęciła wydarzeniu duży materiał. "Pomocnik petersburskiego Zenita postanowił wykonać dziwny krok" - mówił komentator. Przypomniano, że latem Tymoszczukowi kończy się kontrakt i że były rozmowy na temat jego przedłużenia. Dziennikarze nie omieszkali dodać, że Ukrainiec zarabia w Rosji 3 mln euro rocznie, a "ukraińskich żołnierzy nazywa bohaterami". Padły słowa o ksenofobicznym zachowaniu zawodnika i o wspieraniu przez niego faszyzmu na Ukrainie. Reporterzy poprosili o komentarz w Zenicie, petersburski klub jednak odciął się od "zdarzenia". - To jego prywatna sprawa - napisano w oświadczeniu.

Gazety sportowe tylko poinformowały o wizycie piłkarza w szpitalu wojskowym, powstrzymując się od komentarzy. Za to na forach internetowych i Twitterze rozpętała się nagonka. Tymoszczuk został "faszystą". "Zapomniał, kto mu płaci", "a jak mu się nie podoba w Rosji, powinien jechać do Donbasu i jak jego faszystowscy rodacy zabijać dzieci i staruszki" - można było przeczytać na Twitterze. Jest to platforma komunikacyjna, na której użytkownicy występują najczęściej pod swoimi nazwiskami, a nie pseudonimami, jak na forach. Znaczy, "ćwierkacze" piszą to, co piszą, bo nie tylko uważają, że ich opinie są słuszne, ale też, bo czują, że ich opinie są powszechnie podzielane.

Nie wszyscy jednak wystąpili przeciwko urodzonemu w Łucku zawodnikowi.

Nacjonaliści nie dadzą mu spokoju

Znany aktor Michaił Bojarski, który jest kibicem Zenita, zapytany o aferę odpowiedział, że jego zdaniem Tymoszczuk może "spotykać się z prostytutkami, dziennikarzami, kosmonautami, byleby strzelał gole". Podobnie ocenił wydarzenie znany rosyjski komentator Władimir Andronow, podkreślając, że wizyta w szpitalu to wybór gracza. Obu osobistościom też się dostało od internetowych forowiczów, m.in. ze strony dziennika "Sowiecki Sport".

Tymoszczuk nie skomentował ani swojej decyzji o wizycie, ani rosyjskich reakcji na nią. Na Ukrainie nie mają jednak złudzeń, że jego kariera w Rosji się skończyła. - Nacjonaliści nie dadzą mu spokoju - mówi "Wyborczej" działacz ukraińskiej federacji. Jego zdaniem kapitan reprezentacji wróci do kraju, prawdopodobnie do Szachtara Donieck, w którym występował w latach 1998-2007. Choć mistrz Ukrainy rzadko sprowadza doświadczonych zawodników, to dla Tymoszczuka zrobi wyjątek, by wzmocnić pozycję swojego właściciela Rinata Achmetowa, oskarżanego o rozpętanie konfliktu w Donbasie i na Ługańszczyźnie. Takich opinii jest coraz więcej, mimo że oligarcha robi, co może, by poprawić wizerunek, m.in. organizując pomoc humanitarną czy pozbywając się z otoczenia ludzi popierających separatystyczne dążenia regionu.

Purin nie tylko broni, ale też łapie piłki! [WIDEO]

Materiały partnerów Nike Performance MERCURIAL VELOCE II Korki Lanki white/volt/hyper pink adidas Performance F50 REPLIQUE Nagolenniki solar red/white/black Puma EVOPOWER 5 HARDGROUND Piłka do piłki nożnej white/peacoat/plasma red

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.