Piłka nożna. Martino następcą Sabelli? To może się udać

Alejandro Sabella zrezygnował z prowadzenia reprezentacji Argentyny. Tym samym 3-letnią przygodę z albicelestes 59-latek zakończył zdobyciem tytułu wicemistrza świata. Nowym selekcjonerem Argentyny zostanie najprawdopodobniej Gerardo Martino, który ostatnio pracował z FC Barceloną. W stolicy Katalonii ?Tata? zawiódł, ale wydaje się, że do albicelestes pasuje jak ulał.

Zanim Gerardo Martino trafił na Camp Nou, prowadził m.in. Newell's Old Boys. W pierwszym sezonie pracy na Estadio Marcelo Bielsa "Tata" wywalczył szóste miejsce. Kibice klubu z Rosario byli rozczarowani, bo początek sezonu był wręcz imponujący. Co ciekawe, druga kampania Martino na ławce trenerskiej Newell's wyglądała podobnie, by nie napisać "identycznie". "La Lepra" znów świetnie wystartowali, aby na finiszu rozgrywek zawieść na całej linii. Argentyńczykowi wytykano chaotyczną rotację składem oraz słabe przygotowanie kondycyjno-motoryczne piłkarzy. W Torneo Final 2013 "Tata" wyciągnął wnioski z popełnionych błędów. Postawił na wąską grupę piłkarzy i ściśle określony system (4-3-3), co przyniosło efekt w postaci mistrzostwa Argentyny. Newell's chwalono również za efektowną grę, przypominającą - zachowując odpowiednie proporcje - FC Barcelonę Pepa Guardioli.

Dlatego też zatrudnienie na Camp Nou Martino wydawało się dobrym wyborem. Argentyńczyk chciał bowiem zachować tożsamość "Blaugrany". W pierwszej części sezonu "Tata" z powodzeniem realizował swój plan, wprowadzając przy tym drobne korekty. Chodziło m.in. o zaskakujące krzyżowe podania od obrońców, więcej prostopadłych zagrań pomocników i zwiększenie roli Leo Messiego w konstrukcji akcji. Martino nie pomagały kontuzje Victora Valdesa, Neymara i "La Pulgi", ale wyniki drużyny wyglądały przyzwoicie.

Katalońskie rozczarowanie

Dopiero w drugiej części sezonu "Blaugrana" Martino przestała funkcjonować na odpowiednim poziomie. Ekipę z Camp Nou nękały pozaboiskowe problemy (tzw. "Neymargate" i odejście prezydenta klubu Sandro Rosella czy śmierć Vilanovy), a także kontuzje kluczowych piłkarzy, ale kibiców Barcy raził przede wszystkim brak jakiegokolwiek pomysłu na grę. "Duma Katalonii" krztusiła się niezliczoną ilością wymienianych podań, stając się wręcz karykaturą drużyny z ery Guardioli. Pierwszy od 2008 roku sezon bez pucharów musiał zakończyć się rewolucją. Martino ustąpił miejsca Luisowi Enrique, a stolicę Katalonii opuściło aż 11 piłkarzy.

Dlatego też pozornie może się wydawać, że prawdopodobne zatrudnienie Martino na stanowisku selekcjonera albicelestes to zła decyzja. W gronie kandydatów do zastąpienia Sabelli wymieniani są także Jose Pekerman, Diego Simeone, Miguel Angel Russo, Mauricio Pellegrino oraz Ramon Diaz. Dwaj pierwsi nie zamierzają opuszczać swoich aktualnych miejsc pracy. Angel Russo wygrał dotąd jedynie mistrzostwo Argentyny (z Velezem Sarsfield w 2005 roku) i Copa Libertadores (z Boca Juniors Buenos Aires w 2007 roku). Z kolei Pellegrino był świetnym piłkarzem, ale przygoda "El Flaco" z Valencią zakończyła się katastrofą (zwolnienie po 13 meczach). I jeszcze Diaz, wygoniony właśnie z River Plate Buenos Aires.

Trener turniejowy?

Szefowi argentyńskiej federacji piłkarskiej Julio Grondonie zostaje więc Martino. "Tata" to najlepszy południowoamerykański trener 2007 roku. Ponadto cztery razy wygrywał mistrzostwo Paragwaju. Wydaje się, że Argentyńczyk najlepiej czuł się w pracy z reprezentacją tego kraju. W 2010 roku zawędrował aż do 1/4 finału mundialu w RPA. W grupie z Włochami, Słowacją i Nową Zelandią zajął 1. miejsce. Wówczas podkreślano, że Martino to pragmatyk, który nie dbając o efekty wizualne, konsekwentnie realizuje nakreślony wcześniej cel. Idealny trener do rywalizacji turniejowej? Wiele na to wskazuje.

Także dlatego, że rok później "Tata" dotarł z Paragwajem do finału Copa America. W ćwierćfinale "Guarani" pokonali Brazylię, w półfinale zaś Wenezuelę. W obu przypadkach o losie awansu decydowały rzuty karne. Paragwaj znów grał zachowawczą, ostrożną piłkę, ze świetnie zorganizowaną defensywą, silnym fizycznie środkiem pola i skuteczną, choć osamotnioną na szpicy "dziewiątką".

Przez ostatni rok w Katalonii wiele mówiło się o tym, że Martino nie potrafił zmobilizować gwiazd FC Barcelony. Treningi były mało intensywne, a rywalizacja w drużynie właściwie nie istniała. O obsadzie miejsc w pierwszym składzie decydowały dotychczasowe zasługi, a nie aktualna forma. Wydaje się jednak, że w realiach reprezentacyjnych Martino odnajdzie się znacznie lepiej. Bo na krótkich zgrupowaniach trenerzy skupiają się jedynie nad utrzymaniem rytmu wyznaczonego przez rywalizację klubową. Unika się pracy nad wytrzymałością czy szybkością, dbając jedynie o zrozumienie piłkarzy i stałe fragmenty gry. Piłkarze narodowych kadr często potrzebują "dobrego wujka", a nie tyrana, których nierzadko zatrudniają kluby rywalizujące na kilku frontach jednocześnie. Dla Messiego i spółki Martino może być miłą odmianą.

Smaczku całej sytuacji dodaje fakt, że gdy Martino obejmował barcelońskie stery, wiele mówiło się o protekcji "La Pulgi". Messi miał polecić Sandro Rosellowi zatrudnienie "Taty", ponieważ łączą ich dobre relacje i przywiązanie do środowiska Newell's Old Boys. Być może podobnie będzie w przypadku poszukiwań nowego trenera albicelestes. Tym razem jednak Martino może odnieść sukces.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.