Finał mundialu 2014. Niemcy - Argentyna. Najsłabsze ogniwo Niemców. Messi to wykorzysta?

Jeśli w niedzielę Argentyna zaatakuje, to właśnie jego stroną. Benedikt Hoewedes w finale mistrzostw świata znajdzie się na granicy bohaterstwa triumfu Niemców i bycia winowajcą ich porażki.

Dla Niemców temat zestawienia linii obrony był punktem zapalnym większości komentarzy i rozmów przed mundialem. Nawet Joachim Loew nie ukrywał, że to właśnie tam ma największy problem. Niepewny był nie tylko tego, czy Philipp Lahm powinien grać na prawej stronie, ale też tego, kto w ogóle mógłby zastąpić kontuzjowanego Marcela Schmelzera. Kibice spodziewali się sensacji, wszak dzień po debiucie w reprezentacji w sparingu z Kamerunem powołanie na mundial dostał młodziutki Erik Durm.

Jednak Loew postanowił zaskoczyć jeszcze bardziej i na lewej obronie postawił na prawonożnego Benedikta Hoewedesa z Schalke 04 Gelsenkirchen. W kolejnym meczu towarzyskim z Armenią już on wystąpił w pierwszym składzie reprezentacji, strzelił gola i przekonał do siebie selekcjonera. Ponad miesiąc później kibice wciąż pozostają nieprzekonani, a o Hoewedesie mówi się, że jest najsłabszym ogniwem drużyny. W niedzielę czeka go pojedynek z Leo Messim.

Kraksa przed mundialem

W meczu fazy grupowej z Ghaną co prawda asystował przy golu Miroslava Klose, ale to jego stroną atakowali rywale, stwarzając sobie większość sytuacji. W ćwierćfinale z Francją nie miał łatwego życia, bo w pierwszej połowie Paul Pogba co chwilę schodził do jego strony, szukając dryblingów i stworzenia przewagi. Brazylia również częściej atakowała tym skrzydłem, choć zanim Hoewedes popełnił błąd, koledzy zapewnili Niemcom awans do finału.

Finału, w którym w ogóle mogło go nie być. Nie tylko dlatego, że jeszcze w maju był daleki od wyjazdu do Brazylii, świeżo po kontuzji i powołany do rezerwowej reprezentacji na mecz z Polską. Tam niczym się nie wykazał i gdyby nie niekorzystne wyniki badań Schmelzera, mógłby nie znaleźć się w ogóle w kadrze. Zwłaszcza że na środku i na prawej stronie obrony Loew miał lepszych piłkarzy. Jakby tego było mało, pod koniec maja uczestniczył w wypadku samochodowym w trakcie kręcenia reklamy jednego ze sponsorów kadry - on wyszedł bez szwanku, dwie inne osoby trafiły do szpitala.

Liczby go bronią

Jednak opinia publiczna to jedno, a faktyczne wyniki Hoewedesa to coś zupełnie innego. To najczęściej i najlepiej odbierający piłkę zawodnik swojej reprezentacji, wygrywający najwięcej pojedynków główkowych, a tylko Mats Hummels częściej przechwytywał futbolówkę w akcjach rywali.

Jest zaprzeczeniem Philippa Lahma, choćby z tego względu, że on zaczynał jako defensywny pomocnik, a dopiero później stał się obrońcą. Jednak w grze również widać różnice - częściej podejmuje się długich i ryzykownych podań (na czym cierpi ich dokładność), ma inny, wyczekujący sposób interweniowania oraz mniej udziela się w akcjach ofensywnych. Do tego stopnia, że w meczu z Brazylią aż 71 proc. ataków Niemców było przeprowadzonych stroną Lahma z jego czynnym udziałem. Jest też wyższy i mniej dynamiczny, co determinuje różnice w stylu gry.

Problem z linią defensywy Niemców oczywiście nie dotyczył wyłącznie Hoewedesa - w pierwszych meczach mundialu Loewowi zarzucano, że jego drużynie brakuje równowagi przez wystawienie czterech środkowych obrońców. Dopiero przestawienie Lahma na ćwierćfinał z Francją dało lepsze efekty. Prawy obrońca włączał się do akcji, a Hoewedes przesuwał się bardziej do środka, stwarzając wrażenie trzyosobowej linii, która asekurowała zespół przy kontrach rywali. Także współpraca Hoewedesa z Hummelsem zaczęła układać się coraz lepiej, zwłaszcza że ten drugi skutecznie zatrzymywał nieliczne ataki, z którymi nie poradził sobie jego kolega.

Wyzwanie finałowe jest o wiele trudniejsze. Argentyńczycy będą starali się wykorzystać to, że to Niemcy będą dominować, może nieco odsłaniając własną linię obrony, narażając ją na kontry. Loew i jego asystenci zapowiadają, że na Leo Messiego mają już plan i nie zostawią Hoewedesa samego z tym zadaniem. Pewnie też mało pocieszającą wizją dla obrońcy Schalke 04 jest to, że jego rola jest wybitnie tymczasowa, bo prędzej czy później Schmelzer wróci do kadry, a Durm będzie jego następcą. Jeśli jednak Hoewedesowi uda się zatrzymać Argentyńczyka i do wygrania mistrzostwa się przyczyni, dla Niemców z "najsłabszego ogniwa" stanie się prawdziwym bohaterem.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.