Mundial 2014. Brazylia - Niemcy: Sprichst du Deutsch, gringo?

Kowboj z powitalnego plakatu zapala fajkę z taką miną, jakby mówił: nie narzekaj, gringo, że dwie godziny temu wyleciałeś z tropików, bo nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Zimno tu, środek brazylijskiej zimy, wieczorem nie da się wytrzymać bez kurtki. I pada, niedaleko przechodzi fala powodziowa. Drogowskazy pokazują: tędy do Argentyny i Urugwaju. Jesteśmy w Porto Alegre. Niżej na południe mundial się nie zapuścił.

Dwie godziny temu wyleciałem nie tylko z tropików. Również z Brazylii ciemnowłosej i o każdym odcieniu skóry. A tu nagle pojaśniało i sypnęło blondynami. W Rio żegnał mnie mundial. Tu mnie wita futbol klubowy. Miejscowy stadion, na którym Niemcy męczyli się z Algierią, należy do Internacionalu Porto Alegre. Więc jego rywal Gremio odpowiedział zajęciem lotniska i wszędzie powywieszał swoje logo.

Gdy Niemcy grali z Algierią, na stadionie Internacionalu nie było kanarkowo od brazylijskich koszulek, jak na większości stadionów mistrzostw. Jeśli już, to czerwono, od koszulek Internacionalu. A bezstronni kibice nie śpiewali swojej pieśni: "Jestem Brazylijczykiem, z wielką dumą i miłością". Brazylijczycy w koszulkach Internacionalu woleli swoje klubowe okrzyki. Inni Brazylijczycy przyszli w koszulkach Niemców.

Potomków Niemców mieszka w Brazylii, według różnych danych, nawet 12 milionów. Tutaj - najwięcej. W stanie Rio Grande do Sul, którego stolicą jest Porto Alegre. I w okolicznych stanach. Gremio to klub założony właśnie przez Niemców. Z Rio Grande do Sul są np. Gisele Buendchen, najsłynniejsza brazylijska modelka, stąd jest kapitan mistrzów świata z 1994 Dunga. On akurat nazywa się niby mało niemiecko. Ale Dunga to portugalskie imię Gapcia z Królewny Śnieżki braci Grimm.

Miasto butów

- A ty jesteś z Polski? Moja żona jest z Polski. Sprichst du vielleicht Deutsch? - pyta Carlos i ciągnie dalej nienaganną niemczyzną. On i Joao, obaj w średnim wieku, dobrze sytuowani, przyjechali na mecz Niemców z Algierią ze stanu Santa Catarina. Z Blumenau, gdzie są w najstarszej części miasta pruskie mury, Oktoberfest i gdzie w niektórych rodzinach najstarsze pokolenie nie nauczyło się portugalskiego. - Polaków też w Santa Catarina znajdziesz, ale wy jednak jesteście głównie w Kurytybie - mówi Carlos. - A u nas możesz śmiało próbować na ulicy po niemiecku, zrozumieją.

Doktor Hermann Blumenau z Brunszwiku zaczął ściągać niemieckich imigrantów w tamte okolice w 1850 roku. A w okolice Sao Leopoldo i Novo Hamburgo, niedaleko Porto Alegre, imigranci zaczęli przyjeżdżać jeszcze 30 lat wcześniej. Chętnych nie brakowało. Po wojnach napoleońskich była bieda, a Brazylia kusiła, obiecywała pomoc na starcie. Kusiła właśnie tutaj, gdzie były słabo zaludnione ziemie, łatwy łup dla sąsiadów z południa, gdyby chcieli zaatakować. Na gaucho, miejscowego kowboja (Brazylijczycy wymawiają to "gauszo", z mocnym akcentem na u), trudno było liczyć, oni byli panami samych siebie. Cesarzowa od niedawna niepodległej Brazylii Maria Leopoldina była z pochodzenia Austriaczką, wolała mieć tu swoich, a nie Portugalczyków. Więc przyjeżdżali i czynili sobie ziemię poddaną. Zakładali farmy, żywili miasta. Potem opanowali przemysł skórzany i obuwniczy. O Novo Hamburgo mówią: miasto butów.

Połącz Włocha z gaucho, wyjdzie ci Scolari

W stanie Santa Caterina było w pewnym momencie 50 procent niemieckojęzycznych mieszkańców. Stworzyli tu razem z innymi imigrantami Brazylię europejską, rozwiniętą, z dobrą edukacją. To oni zaszczepiali Brazylii klasę średnią i piwo, dziś narodowy trunek. Ambev, największy producent napojów w tej części świata i jeden z władców brazylijskiego futbolu, został założony m.in. przez Niemca i Szwajcara.

- Luiz Felipe Scolari też jest stąd, z Rio Grande do Sul. Ale to jest akurat italiano. Widać, prawda? - pyta Joao i przedrzeźnia trenera brazylijskiej kadry: nos do góry, zaciśnięta pięść. - Przyłoży, jak będzie trzeba, i spryciarz. Połącz Włocha z gaucho i będziesz miał Scolariego. Tam gdzie się urodził, w Caxias do Sul, mieszkali prawie sami Włosi. Tam są małe Włochy. Najwięcej w Brazylii winnic. Scolari też ma winnicę - mówi Joao. Szczególnej sympatii do trenera nie wyczuwam. W końcu Włosi przyjechali tutaj dopiero kilkadziesiąt lat po pierwszych Niemcach, a sadzą się, jakby byli pierwsi.

My się staramy, a północ nie

W Brazylii wszystkie imigranckie żywioły trudno zliczyć. Mieszka tutaj najwięcej Japończyków poza Japonią, więcej Libańczyków niż w Libanie, a Salvador to najbardziej afrykańskie miasto poza Afryką, 80 procent mieszkańców to potomkowie niewolników z Afryki Zachodniej. Ale nikt z przybyszów nie był przywiązany do swojego języka tak jak Niemcy. Nawet jeśli młode pokolenie już się niemieckiego nie uczy, to jest nadal drugi język Brazylii. Mimo że prezydent Getulio Vargas, któremu się marzyła unifikacja kraju-kontynentu, jeszcze przed drugą wojną światową wydał dekret, że jedynym oficjalnym ma być portugalski. A podczas drugiej wojny światowej miejscowym Niemcom, wśród których nazizm miał wielu zwolenników, zakazano wydawania gazet po niemiecku i uczenia języka w szkołach. - Dekret Vargasa? Nie kojarzę - mówi Carlos.

Razem z Joao mają do powiedzenia o obecnej Brazylii wiele złego. - My się staramy. Tu się uprawia, zbiera, produkuje, a na północy tylko turystyka i państwowe pieniądze z bolsa familia - mówi Joao o najsłynniejszym programie socjalnym prezydenta Luli i jego następczyni, Dilmy Roussef. - Wiesz, jak my się tu źle czujemy, kibicując Brazylii? Bo jak zdobędziemy mistrzostwo świata, ona zostanie na następną kadencję. A dość już komunizmu - mówi Joao. Autobus się zatrzymuje, ja idę na jedną stronę stadionu do pracy, oni na drugą kibicować Niemcom. Co zrobią, gdy Niemcy trafią na Brazylię i na włoskiego gaucho Scolariego, jak teraz w półfinale, nie śmiem już zapytać.

Imiona bohaterów zostały zmienione.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.