Diego Maradona: Co w tym złego, że gra Argentyny uzależniona jest od Messiego?

- Gra Argentyny pozostawia wiele do życzenia - przekonuje Diego Maradona. Być może nie będzie miał powodów do narzekań, jeśli drużyna Alejandra Sabelli awansuje do półfinału mistrzostw świata. W sobotę czeka ją mecz z Belgią (relacja Z Czuba i na żywo od godz. 18 na Sport.pl).

Argentyna wyszła z grupy z kompletem zwycięstw, ale w 1/8 finału długo drżała o awans. Zwycięskiego gola w meczu ze Szwajcarią strzeliła dopiero w 118. min.

M.in. dlatego Maradona narzeka. - Gra Argentyny pozostawia wiele do życzenia. Gonzago Higuain ciągle czeka na pierwszego gola, mimo że grał we wszystkich czterech meczach. Forma Aguero i Lavezziego ciągle jest niewiadomą, podczas gdy Di Maria miewa gorsze i lepsze momenty - przekonuje na łamach "Times of India".

Najwięcej mówi oczywiście o gwieździe Barcelony. - Gra Argentyny naprawdę bardzo uzależniona jest od Messiego, ale co w tym złego? Kiedy ma się Leo w drużynie, trzeba wykorzystywać tę przewagę. Messi w końcu odnalazł się na wielkim turnieju. Argentyna nie może prosić o więcej, pod warunkiem że Leo nadal będzie błyszczeć - mówi Maradona.

Tymczasem argentyńskie i belgijskie media przed sobotnim meczem wspominają rok 1986. Wówczas Argentyna wygrała z Belgią w półfinale 2:0, a Maradona zdobył oba gole.

 

- Jednak dzisiejsza belgijska banda jest silniejsza od tej z 1986 r. - przekonuje Maradona. - Thibault Courtois to jeden z najbardziej obiecujących bramkarzy. Dowodzona przez Vincent Kompany'ego obrona jest solidna, a Jan Vertonghen świetnie radzi sobie na lewej stronie. Do tego Kevin De Bruyne, potężny zuch ze środka pola, i Eden Hazard, który bardzo rozwinął się w Premier League - wylicza mistrz świata sprzed 28 lat.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.