Argentyna wyszła z grupy z kompletem zwycięstw, ale w 1/8 finału długo drżała o awans. Zwycięskiego gola w meczu ze Szwajcarią strzeliła dopiero w 118. min.
M.in. dlatego Maradona narzeka. - Gra Argentyny pozostawia wiele do życzenia. Gonzago Higuain ciągle czeka na pierwszego gola, mimo że grał we wszystkich czterech meczach. Forma Aguero i Lavezziego ciągle jest niewiadomą, podczas gdy Di Maria miewa gorsze i lepsze momenty - przekonuje na łamach "Times of India".
Najwięcej mówi oczywiście o gwieździe Barcelony. - Gra Argentyny naprawdę bardzo uzależniona jest od Messiego, ale co w tym złego? Kiedy ma się Leo w drużynie, trzeba wykorzystywać tę przewagę. Messi w końcu odnalazł się na wielkim turnieju. Argentyna nie może prosić o więcej, pod warunkiem że Leo nadal będzie błyszczeć - mówi Maradona.
Tymczasem argentyńskie i belgijskie media przed sobotnim meczem wspominają rok 1986. Wówczas Argentyna wygrała z Belgią w półfinale 2:0, a Maradona zdobył oba gole.
- Jednak dzisiejsza belgijska banda jest silniejsza od tej z 1986 r. - przekonuje Maradona. - Thibault Courtois to jeden z najbardziej obiecujących bramkarzy. Dowodzona przez Vincent Kompany'ego obrona jest solidna, a Jan Vertonghen świetnie radzi sobie na lewej stronie. Do tego Kevin De Bruyne, potężny zuch ze środka pola, i Eden Hazard, który bardzo rozwinął się w Premier League - wylicza mistrz świata sprzed 28 lat.