MŚ 2014. Belgia - Rosja. Dwa oblicza Mertensa

W pierwszej połowie meczu z Rosją (1:0) Dries Mertens zachwycił wszystkich. Swoimi rajdami raz po raz ośmieszał lewego obrońcę rywali Dmitrija Kombarowa. Jako jedyny Belg stwarzał jakiekolwiek zagrożenie. Ale w drugiej połowie zgasł.

Mertens posiada przede wszystkim niesamowity ciąg na bramkę. Już w pierwszej akcji pokazał to, czego brakowało Belgom w poprzednim spotkaniu z Algierią. Przyspieszenie, szybkość, przebojowość. W tamtym meczu wszedł w przerwie, zdobył zwycięskiego gola po kontrataku.

Mecz z Rosją przez długi czas był przedstawieniem jednego aktora. W pierwszej połowie skończył cztery (z sześciu) dryblingów, większość w okolicach pola karnego Rosji. Regularnie terroryzował Kombarowa, choć tego dnia ten nie stawiał zbyt wielkiego oporu.

Mertensowi pomogło to, iż nie musiał martwić się o grę w defensywie, z czym miewa problemy. Niemal wszystkie akcje Belgów przechodziły przez niego, gdyż Eden Hazard nie był zbyt aktywny. Zawodnikowi Napoli to nie przeszkadzało. W porównaniu do pozostałych piłkarzy - może poza Kevinem De Bruyne - grał na zupełnie innym, kosmicznym tempie. Obie drużyny grały bardzo ślamazarnie, a on wyglądał jakby jego grę puszczono z kilkakrotnym przyspieszeniem.

Większość akcji próbował kończyć sam. Oddał trzy strzały, wszystkie niecelne. Brakowało od niego podań (jeśli już to robił, to z zaledwie 63-proc. skutecznością przy 19 próbach). Częściowo da się to wytłumaczyć fatalnym występem Romelu Lukaku, który w ogóle nie angażował się w grę (zdjęty został w 56. minucie).

Pierwszą połowę rozegrał świetnie. Ale w drugiej był już zupełnie niewidoczny.

Zmieniony został w 75. minucie; przez pół godziny otrzymał od kolegów zaledwie trzy podania. Częściowo było to spowodowane lepszą postawą Rosjan - przycisnęli Belgów - ale ten wynik i tak jest bardzo rozczarowujący.

Ten mecz nieco podsumował Mertensa jako piłkarza. Stwarza olbrzymie zagrożenie pod bramką rywala, nie dając mu chwili spokoju. Jest bardzo aktywny i bezpośredni. Za to mógłby nieco lepiej odnajdywać się w grze kombinacyjnej (choć dzisiaj nie miał do tego wiele okazji) i dokładniej podawać, choć jego niska skuteczność wynika bezpośrednio z trudności podejmowanych zagrań.

Pomimo to po dwóch pierwszych meczach jest jednym z niewielu jasnych punktów w reprezentacji Belgii. Gdy "Czerwonym Diabłom" przyjdzie mierzyć się w fazie pucharowej z zespołami grającymi bardziej otwartą piłkę niż Algieria czy Rosja, 27-latek grający w Napoli może mieć jeszcze większe pole do popisu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.