Pesković pogrąża piłkarzy Świtu i Szczakowiankę

Boris Pesković zeznawał w piątek przed NKO. Pogrążył w zeznaniach byłych kolegów ze Świtu oraz wskazał Szczakowiankę jako źródło pieniędzy na kupno meczów barażowych.

W Najwyższej Komisji Odwoławczej zasiadają: Eugeniusz Stanek (prawnik), Dariusz Wierzchucki (prawnik) i Andrzej Rynkiewicz, przed kilku laty prezes Pogoni Szczecin. Czeka ich trudne zadanie, bo to oni mają teraz orzec, czy kary Wydziału Dyscypliny były słuszne i jak dalej prowadzić postępowanie dowodowe.

Jako pierwszy przed NKO stanął bramkarz Świtu Nowy Dwór Boris Pesković, który liczy, że w zamian za współpracę w wyjaśnianiu afery barażowej będzie miał złagodzoną karę rocznego zawieszenia. - Mam nadzieję, że tym razem będzie szczery - mówił prezes Świtu Wojciech Szymański, który wstawił się za piłkarzem w PZPN i pozwolił Słowakowi trenować z drużyną z Nowego Dworu. Zapytany, czy nie boi się, że Pesković wróci do zespołu i będzie nadal sprzedawał mecze, odpowiedział: - Boris narobił głupstw, ale na szczęście zrozumiał swoje błędy i teraz chcemy mu podać pomocną dłoń.

Wczoraj w PZPN Pesković był razem z reprezentującym jego interesy Jackiem Bednarzem, dawniej piłkarzem Legii, a obecnie kierownikiem ośrodka sportu (wraz ze stadionem) w Nowym Dworze. - Z korzyścią dla Borisa będzie powiedzenie całej prawdy - mówił Bednarz, tłumacząc jednocześnie, że podany przez Słowaka w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" tzw. wątek bukmacherski był tropem nieprawdziwym.

Pesković zmienił wczoraj całkowicie swoje zeznania w stosunku do tego, co mówił na posiedzeniach WD. Wtedy niewiele wiedział, nie orientował się, nie wszystko sobie przypominał. Przed NKO przez ponad dwie godzinny opowiadał m.in. o spotkaniu drużyny w jego mieszkaniu i o meczu rewanżowym w Jaworznie. Podawał okoliczności całej sprawy i przyznał, że wiedział, iż pieniądze na kupno meczów pochodziły od Szczakowianki.

Na pewno Pesković nie może liczyć, że kara zostanie mu zmniejszona albo zawieszona natychmiast, bowiem NKO zamierza podejmować tego typu decyzje dopiero po rozpatrzeniu całej sprawy sprzedaży drugiego meczu barażowego. Będzie to możliwe po złożeniu odwołań wszystkich ukaranych.

Reprezentujący sześciu ukaranych dożywotnio piłkarzy Świtu adwokat Paweł Dowgwiłłowicz zapowiada, że odwołanie złoży prawdopodobnie we wtorek. Wczoraj spotkał się ze swoimi klientami w Olsztynie, by ustalić wspólną linię obrony.

- Poznałem dziś nowe oblicze moich klientów - mówi "Gazecie" obrońca piłkarzy. - Do tej pory byli podłamani i zrezygnowani, a teraz widzę, że chcą walczyć i wierzą w sukces.

Ujawnił też, jaki ma sposób na obronę zawodników. - Dostajemy dużo sygnałów, że jeśli moi klienci się przyznają, to zostaną im złagodzone kary, ale my w tym kierunku na pewno nie pójdziemy - zapowiada Dowgwiłłowicz. - Wniesiemy o uchylenie orzeczenia WD i rozpoczęcie całego postępowania dowodowego od początku. Nie rozumiem dlaczego utajniono część dokumentów. Ze względu na bezpieczeństwo zeznających? To absurd, moi klienci nie są przecież zorganizowaną grupą przestępczą.

Dowgwiłłowicz zapowiedział, że w obronie swoich klientów pomagać mu będzie żona Marka Zawady, jednego z ukaranych piłkarzy.

- Nie chodzi nam już nawet o uratowanie kariery mojego męża, ale będziemy walczyć o jego dobre imię. I jak będzie trzeba, to pójdziemy z tą sprawą nawet do Strasburga - mówiła w rozmowie z "Gazetą" żona Zawady, która teraz zawsze odbiera telefon komórkowy męża.

Gdy zapytaliśmy mecenasa, jak ustosunkuje się do faktu, że głosy jego klientów słychać na ujawnionej przez "Gazetę" taśmie z nagraniem tajnej narady zawodników Świtu, stwierdził: - Te osoby były nakłaniane, żeby tak się wypowiadać.

Zaznaczył jednak, że nie zna tego nagrania i natychmiast dodał: - Mecz może i był sprzedany, ale nie przez moich klientów.

Dla "Gazety" Jacek Bednarz, były piłkarz, prawnik, reprezentuje interesy Borisa Peskovicia:

O pomoc w tej sprawie zwrócił się do mnie prezes Świtu, Wojciech Szymański, który chce, żeby odwieszono Borisa i żeby on grał w klubie z Nowego Dworu. Po tym, co dziś usłyszałem podczas przesłuchania Borisa w PZPN doszedłem do wniosku, że Boris jest niewinny. Słowak opowiedział wszystko, co wie na temat afery barażowej. O tym, co działo się przed pierwszym meczem i w tygodniu przed pojedynkiem rewanżowym. Podał nazwiska, daty. Niczego nie zatajał. Nie powiem, czy wskazał Szczakowiankę, jako podmiot dający pieniądze, bo to mogłoby zaszkodzić całej sprawie. Ale powiedział wszystko, co wie.

not. rb

Copyright © Agora SA