Piłka nożna. Zamieszanie wokół piłkarzy z zagranicy w Australii. UEFA wkrótce z tym samym problemem?

W Australii po zakończonym przed tygodniem sezonie A-League trwa zamieszanie wokół piłkarzy pochodzących zza granicy. Przybycie tam takich piłkarzy jak Emile Heskey i Alessandro Del Piero podniosło poziom piłkarski ligi, mimo to nie brakuje tam przeciwników tego typu transferów. Wiele wskazuje na to, że problem liczby piłkarzy z zagranicy, którzy mogą grać w danym klubie, niedługo może też zostać podniesiony w Europie.

Co redaktorzy robią w pracy, gdy nie piszą? Sprawdź na Facebook/Sportpl ?

Po tym jak ekipa Central Coast Mariners pokonała w finale play-off ligi australijskiej 2:0 Sydney Wanderers, powrócono do dyskusji nad tym, czy nie należy ograniczyć liczby obcokrajowców w tamtejszej lidze. W minionym sezonie w A-League pojawili się między innymi tacy piłkarze jak Emile Heskey czy Alessandro Del Piero, ale ligę wygrała drużyna, która jest zestawiona praktycznie z samych Australijczyków.

- Myślę, że inne kluby powinny podążyć naszym śladem. Jest to niezbędne, by reprezentacja narodowa odniosła sukces - przekonuje Graham Arnold, szkoleniowiec nowych mistrzów Australii. - Jeśli zapytacie Holgera [Osiecka - selekcjonera reprezentacji Australii - red.], to wybranie odpowiedniej kadry na poszczególne mecze jest potwornie trudne właśnie przez ogromną liczbę piłkarzy z zagranicy - dodaje.

Reprezentacja Australii jest na najlepszej drodze do trzeciego z rzędu awansu do mundialu, który za rok odbędzie się w Brazylii. Zdaniem Arnolda, jeśli trend polegający na sprowadzaniu piłkarzy z zagranicy będzie postępował, niedługo sytuacja tamtejszej kadry może się skomplikować. Na razie jednak tamtejsza Federacja nie ma konkretnych planów, które miałyby spowodować poprawę tej sytuacji.

Kiedy zmiany w Europie? Niekonsekwencja UEFA

Od czasu do czasu ten sam problem jest podnoszony w Europie. UEFA od lat szuka optymalnego rozwiązania, które byłoby kompromisem dla całego kontynentu. W tej chwili każdy kraj ma swoje regulaminy w tej kwestii, a UEFA razi niekonsekwencją - kolejne pomysły upadają już w fazie planowania.

W 2005 roku Federacja wpadła na pomysł, że od sezonu 2008/2009 w składzie każdej drużyny będzie musiało być przynajmniej ośmiu zawodników z danego kraju. Zasada miała być wprowadzana stopniowo - minimum czterech rodowitych piłkarzy od sezonu 2006/2007, sześciu rok później, aż do ośmiu przed sezonem 2008.

Nie tak dawno, bo dwa lata temu, na nowy pomysł wpadł obecny szef UEFA - Michel Platini. Francuz chciał wprowadzić zasadę 9+9, co oznaczałoby, że w "osiemnastce" meczowej każdego zespołu przynajmniej połowa zawodników musiałaby pochodzić z kraju, z którego jest dany zespół. Pomysł upadł jednak w przedbiegach.

Obecnie UEFA wymaga od klubów grających w europejskich pucharach, by w 25-osobowych składach było przynajmniej ośmiu zawodników z kraju, który reprezentuje klub.

Jeśli chodzi jednak o rozgrywki ligowe, zasady te są bardzo zróżnicowanie. W Anglii kluby nie mają żadnych ograniczeń, ale w Hiszpanii zespoły mogą zakontraktować jedynie sześciu zawodników spoza Europy, z czego tylko czterech może być w danej chwili na boisku. W Bundeslidze i Ligue 1 kluby mogą zatrudnić pięciu graczy spoza Starego Kontynentu.

Czy UEFA powinna wprowadzić ograniczenia dotyczące nie tylko europejskich pucharów, ale i poszczególnych lig? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach!

Więcej o:
Copyright © Agora SA