Po-ligon Roberta Błońskiego: Inne drogi

Po dwóch pierwszych kolejkach byli liderem. Grali ładnie, wygrywali pewnie, strzelali gola za golem (siedem w trzech spotkaniach).

Wydawało się, że nawiążą do pięknej tradycji i mimo permanentnych kłopotów finansowo-kadrowych będą walczyć o mistrzostwo Polski. I nagle wszystko runęło. Polonia Warszawa w sześciu ostatnich meczach zdobyła pięć punktów ( o jeden mniej niż w dwóch pierwszych potyczkach).

Zespół jest skonfliktowany - tego, co działo się w szatni po porażce w Lubinie w ubiegły poniedziałek, i słów, jakie padały między zawodnikami, cytować nie wypada. Młodzi są podobno przeciwko "starym". Czyli m.in. Dziewicki, Kuś, Bartczak, Kęska kontra Gołaszewski, Bąk, Krzyształowicz. Coś w zespole pękło chyba w trzeciej kolejce. Polonia prowadziła już 2:0 w Łodzi, by jednak przegrać z Widzewem 2:3.

Dodatkowo doszedł konflikt z trenerem Januszem Białkiem. Bo podobno jest dla piłkarzy za "miękki", za kulturalny i za spokojny. Czyli nie przeklina, tylko rzeczowo tłumaczy błędy, jakie popełnili. Zawodnikom potrzeba więc chama? Do rezerw odsunięty został stoper Mariusz Malinowski. Z zespołu odszedł drugi trener Tomasz Orłowski, a także kierownik Marek Kęska i trener bramkarzy Edward Zakroczymski. Zostali przesunięci do rezerw, ale Kęska powiedział, że "w pierwszym zespole pracuje z miłości, a w rezerwach mógłby tylko dla pieniędzy". Ale tych w klubie nie ma... Kilkanaście dni temu zawodnicy dostali koperty z pieniędzmi. Zamiast obiecanej części zaległych pieniędzy dostali część, ale części... To na pewno nie poprawiło atmosfery i stąd m.in. kompromitująca klęska w Porto 0:6. Ciekawe, kto w tej sytuacji obejrzy rewanż, w dodatku rozgrywany w Płocku.

W klubie żyje się nadzieję, że pojawią się "dwaj poważni" kontrahenci, którzy będą nie tylko sponsorami, ale i współzarządcami klubu. Mają pojawić się pieniądze. Ma być lepiej. Oby. Bo jak na razie to cień drużyny, która zdobywała mistrzostwo Polski. W takich okolicznościach, jeśli nic w zespole i wokół niego się nie zmieni, działacze będą mogli zapomnieć także o europejskich pucharach.

Zupełnie inną drogą kroczy beniaminek z Płocka. Wisła zaczęła sezon tak, że wszystkim w Płocku opadły ręce. Po trzech meczach miała jeden punkt, trener Mieczysław Broniszewski i prezes Krzysztof Dmoszyński mieli po kilka nieprzespanych nocy. I znowu, tak jak w przypadku Polonii, przełomowy był mecz z Widzewem w czwartej kolejce. Płocczanie przegrywali 0:2, by w ostatnich sekundach zapewnić sobie wygraną 3:2. Potem było już lepiej - remisy w Poznaniu i Chorzowie oraz zwycięstwa ze Szczakowianką i Zagłębiem u siebie. W efekcie szóste miejsce w tabeli i jak na razie wiele wskazuje na to, że pierwszy raz w historii zespół utrzyma się w ekstraklasie (do tej pory po trzech awansach zawsze mijał rok i płocczanie z powrotem lądowali w II lidze).

Ale boiskowe sukcesy Wisły wynikają także z decyzji poza boiskiem. Przede wszystkim dobrą decyzją było odsunięcie do rezerw Piotra Mosóra, który ostatnio - poza robieniem złej atmosfery w zespołach, w których znajdował zatrudnienie, i zarabianiem masy pieniędzy, choć przez większą część sezonu leczy kontuzje - niczym się nie wyróżnia. Jerzy Podbrożny też najlepsze lata ma już za sobą i kontuzja, jakiej doznał, wyszła drużynie na dobre. Tym bardziej że trafne okazały się transfery Litwinów - Aidasa Preiksaitisa oraz Grażvydasa Mikulenasa. No i furorę w lidze robi Ireneusz Jeleń, który jeszcze kilka tygodni grał w IV lidze. A teraz strzela gole i ma asysty w ekstraklasie.

Trenerska karuzela

Po ośmiu kolejkach mamy trzecią zmianę trenera (dzień przed inauguracją sezonu Franciszek Smuda za Dariusza Wdowczyka w Widzewie oraz Jerzy Wyrobek za Albina Mikulskiego w Pogoni po piątej kolejce). Teraz z pracą w Lechu Poznań pożegnał się Bogusław Baniak. "Kolejorz" zremisował pięć ostatnich meczów, w sobotę kibice wygwizdali zawodników po meczu z Garbarnią, krzyczeli "dość tych remisów, hej, Baniak, dość tych remisów!". Wszystkiego dość mieli także działacze.

Po ostatniej kolejce o swoje posady powinni obawiać się: Janusz Białek (Polonia - konflikt z piłkarzami, zła atmosfera w zespole, podobno jest zbyt łagodny dla zawodników); Adam Nawałka (szósta porażka Zagłębia, cierpliwość każdego człowieka, nawet prezesa klubu z Lubina, ma swoje granice); Janusz Batugowski (KSZO, klub z Ostrowca ma na pewno większe ambicje niż walka o utrzymanie).

W ubiegłym tygodniu nad zmianą trenera debatował zarząd Ruchu Chorzów. Orest Lenczyk zachował stanowisko, a działacze uradzili obniżenie premii i zarobków dla piłkarzy. Co ciekawe, zaległości Ruchu wobec zawodników sięgają kilku lat.

Liczby tygodnia

269 - po tylu minutach gola w lidze puścił Jarosław Tkocz. Bramkarza GKS pokonał Stanko Svitlica z Legii.

28 - tylu kolejnych meczów w lidze polskiej nie przegrała już Legia (rekord, 37 spotkań bez porażki, należy do Widzewa).

29 - tylu kolejnych meczów w lidze angielskiej nie przegrał już Arsenal (wyrównał tym samym rekord należący do Manchesteru United).

Cytat tygodnia

Są w kadrze dwa chłopy na schwał - Kamil Loch i Marek Suker [napastnicy Ruchu Chorzów - rb], ale ich umiejętności są takie, że pewnie wystawiłbym trzech innych, nawet obrońców po ćwiartce wódki, i zagraliby lepiej od nich. Bardzo bym chciał, żeby się na mnie obrazili i zaczęli grać na takim poziomie, jakie warunki stworzono im w klubie (...). Jeżeli teraz możemy mówić o jakiejś alternatywie w ataku, to tylko o "Alternatywie 4". Jak w tym filmie - "jaja, panie". Trener Ruchu Orest Lenczyk w wywiadzie dla "Sportu" z wtorku 24 września.

Bufon

"A z czego mamy się cieszyć? Z tego, że drużyna Widzewa przegrała z jakimś LZS?" - prezes Widzewa Mirosław Czesny po porażce jego zespołu z Garbarnią-Szczakowianką Jaworzno.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.