Droga na mundial. Iran - USA - najbardziej polityczny mecz w historii M¦

Historia futbolu dzieje się równolegle do historii ¶wiata i czasem mecze piłkarskie s± dużo ważniejsze w kontek¶cie politycznym niż sportowym. Wła¶nie takim spotkaniem był mecz grupy F M¦ w 1998 roku pomiędzy USA a Iranem.

Materiał powstał w ramach "Tygodnia Azjatyckiego" projektu "Continental - Droga na Mundial"

Od 1979 roku, gdy w Iranie został obalony proamerykański szach, relacje pomiędzy obydwoma krajami były zerwane. 19 lat prób dyplomatów nie przyniosło tyle dobrego w stosunkach pomiędzy USA i Iranem, co 90 minut rywalizacji sportowej.

W obu krajach lata 90. to początek większego zainteresowania piłką nożną. W USA stało się tak po sukcesie organizacji MŚ w 1994 roku i rosnącej w siłę lidze MLS. Również coraz więcej piłkarzy grało w klubach europejskich.

W Iranie piłka nożna stała się popularna już w latach 70. (debiut w MŚ w 1978 roku), ale z powodów politycznych w kolejnej dekadzie reprezentacja nie występowała w eliminacjach MŚ. Jednak od 1990 roku futbol w Iranie zaczął się odbudowywać, a w 1997 roku, po dwumeczu z Australią udało się awansować na MŚ.

Drużyna rzeczywiście była wielce utalentowana. Gwiazdą był napastnik Arminii Bielefeld Ali Daei, który niedługo później przeszedł do Bayernu Monachium. Daei jest światowym rekordzistą w liczbie zdobytych bramek dla reprezentacji kraju - 109. W drużynie grali też charyzmatyczny pomocnik Karim Bagheri, napastnik Khodad Azizi i młody talent Mahdi Mahdavikia.

Problemy z organizacją meczu

FIFA na ten mecz osobą odpowiedzialną za kontakt z mediami oraz jego organizację wybrała urodzonego w Iranie Mehrdada Masoudiego. Jego problemy zaczęły się już na samym początku. A chodziło o zwykłe przywitanie obu zespołów.

Losowanie grup MŚ zadecydowało, że to USA będzie drużyną A, a Iran drużyną B. Według regulacji FIFA to zespół B podchodzi do A na podanie rąk tuż przed meczem. Najwyższy przywódca Iranu Ali Chamenei wydał piłkarzom Iranu jasny rozkaz - oni nie mogą podejść do Amerykanów. Masoudiego udało się przekonać USA, aby to ich piłkarze podeszli do swoich rywali. Pierwszy problem został zażegnany.

Jeszcze przed meczem obie drużyny pokazały, że nie interesuje ich wrogie nastawienie ich rządów. Obdarowali się nawzajem kwiatami i prezentami, a przedmeczowe zdjęcie zostało zrobione grupowo.

Kolejny problem pojawił się dosyć szybko. 7 tysięcy biletów na ten mecz zostało zakupionych przez Ludowych Mudżahedinów, irańskiej organizacji lewicowej, która była opozycją dla islamistycznego reżimu. Dodatkowo byli oni wspierani przez Saddama Husajna, czym nie zyskali na popularności w swoim kraju. W czasie meczu planowali protesty przeciwko rządzącym ich państwem.

- Wiedzieliśmy, że oni będą głównym problemem na trybunach. Ostrzegliśmy operatorów kamer oraz fotografów, które miejsca i jakich treści na trybunach muszą unikać. Mecz był transmitowany na cały świat i ostatnią rzeczą, jaką chcieliśmy, było to, żeby stał się polityczną manifestacją - tłumaczył Masoudi.

Protestującym udało się przerzucić na stadion bardzo małą liczbę zakazanych flag, a te, które się na trybuny dostały, były skutecznie ignorowane przed media. Pojawił się więc inny pomysł na zwrócenie na siebie uwagi. Część protestujących chciała wtargnąć na murawę. W ostatniej chwili zostali oni powstrzymani przez służby porządkowe. Szczególnie wzmocnione tego dnia.

Co działo się na boisku?

Swoje pierwsze mecze obydwie drużyny przegrały. I wydawało się, że ostatnie też przegrają, co też się stało. Niemcy i Jugosławia były poza ich zasięgiem. Pojedynek w drugiej kolejce był więc meczem o trzecie miejsce. Pięć minut przed końcem pierwszej połowy Irańczycy objęli prowadzenie. Podwyższyli w 84. minucie. Trafienie Briana McBride'a na nic się zdało i Iran po raz pierwszy w historii MŚ odniósł zwycięstwo.

Gdy Iran po barażach z Australią awansował na MŚ, cały kraj świętował. Ludzi tańczyli na ulicach Teheranu, otwarcie pili alkohol, a kobiety zdjęły burki. Pilnująca porządku Straż Rewolucyjna nie interweniowała, bo cieszyła się tak samo. Po wygranej z USA entuzjazm i świętowanie się powtórzyło. Władze islamskiego reżimu przestraszyły się siły swojego społeczeństwa i tego, że w takich sytuacjach nad nim nie panują.

Amerykańscy piłkarze, mimo że porażka oznaczała eliminacje z turnieju, czuli dumę, że mogli uczestniczyć w takim meczu. - W 90 minut zrobiliśmy więcej niż nasi politycy przez 20 lat - powiedział obrońca USA Jeff Agoos.

Osiemnaście miesięcy później obie drużyny spotkały się w Pasadenie w Kalifornii w meczu towarzyskim. Gdyby nie spotkanie z MŚ i wspólnie rozwiązane problemy, nigdy by do tego nie doszło. Szczególnie że zorganizowanie sparingu wymaga zaangażowania i dobrej woli z obu stron. I dla sportowców nie było ważne, że władze Iranu zwycięstwo na MŚ ogłosiły jako "upokorzenie wielkiego szatana".

 

Korzystasz z Gmaila? Zobacz, co dla Ciebie przygotowaliśmy

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.